Rower na drodze musi być wyposażony w co najmniej dziesięcioletniego rowerzystę, który posiada nieodpłatnie wydawaną przez szkołę kartę rowerową. Osoba pełnoletnia może poruszać się na rowerze bez jakichkolwiek uprawnień, ale też nie może to być osoba, w stosunku do której orzeczono sądownie zakaz poruszania się rowerem.

 

Hamulce

PRAWO O RUCHU drogowym wymaga, aby rower posiadał minimum jeden sprawny hamulec. Turyści rowerowi nie zadowalają się tym i wyposażają swoje pojazdy w dwa hamulce. Najczęściej są to hamulce szczękowe na kole przednim i tylnym. Oczywiście producenci rowerów prześcigają się w najprzeróżniejszych konstrukcjach hamulców. Na dzień dzisiejszy najskuteczniejsze są hamulce tarczowe, ale jak łatwo przewidzieć, są one bardzo drogie, a stopień ich skomplikowania oraz całkowita nienaprawialność w warunkach turystycznych stanowczo skłaniają mnie do odradzania tego akurat rozwiązania.

Reklama

 

Linki i dźwignie sterujące

HAMULCE, PRZERZUTKI, a czasem nawet światła... to wszystko obsługuje się wprost z kierownicy za pomocą manetek, dźwigni i linek rozpiętych wzdłuż roweru bez odrywania od niej rąk. To wszystko działa zwykle bez zarzutu, aż do momentu gdy brud, piasek i woda zrobią swoje. Dźwignie zaczynają trzeszczeć, piszczeć, zacinać się i raptem jazda przestaje w ogóle być możliwa.

Chrońmy nasz rower przed gromadzącym się brudem i zalegającą w nim wilgocią. Umycie roweru po błotnistych wyprawach, oczyszczenie na sucho po piaszczystych eskapadach oraz kropla odpowiedniego oleju pod pancerz linki sterującej... to naprawdę niewiele, a unikniemy wielu kłopotów na trasie.

 

Lusterko wsteczne

TEGO PRAWO o ruchu drogowym nie wymaga, ale z doświadczenia wiem, że początkującym rowerzystom bardzo to ułatwia życie i zdecydowanie podwyższa ich poczucie bezpieczeństwa na ruchliwych drogach.

Bywają sytuacje dla rowerzysty niezwykle niebezpieczne. Kiedy nadjeżdża z naprzeciwka samochód, nie słyszy się samochodu nadjeżdżającego z tyłu. One obydwa mają się minąć i pojazd za nami nie może szeroko nas ominąć. Rozsądny kierowca poczeka i wyprzedzi nas już po minięciu nas i jego przez samochód nadjeżdżający z naprzeciwka. No tak, rozsądny... Jakże często rowerzyści są „spychani” do rowów w takiej sytuacji. Jeśli widzimy pojazdy nadjeżdżające z tyłu, to reagujemy o wiele bezpieczniej i zjeżdżamy na samą krawędź drogi lub nawet na jej miękką część.

 

Sygnał dźwiękowy

WYMAGANY PRAWEM element obowiązkowego wyposażenia roweru. Oferta dzwonków rowerowych jest olbrzymia i nie jest to poważny wydatek. Nigdy nie spotkałem nieodpowiedniego dla rowerzysty dzwonka. Wszelkie trąbki i inne dziwadełka radzę sobie odpuścić.

 

Światła

ROWER MUSI posiadać jedno światło odblaskowe – czerwone okrągłe z tyłu. Oświetlenie elektryczne białe z przodu i czerwone z tyłu wymagane jest jedynie od zmierzchu do świtu. No tak, ale kto nam zapewni, że każdą naszą wycieczkę zakończymy przed zmierzchem?

Handel oferuje mnóstwo modeli świateł. Które wybrać? Powiem krótko, każde jest dobre, jeśli będzie niezawodne. Odradzam jedynie stosowanie dynam, czyli prądniczek napędzanych przez docisk rolki do opony. Zawsze to robi sporo hałasu, a opory tarcia znacznie uprzykrzają jazdę. Polecam światła zasilane bateriami albo akumulatorkami. Współczesne światła rowerowe zasilane bateriami pozwalają na ponadstugodzinne ich eksploatowanie bez konieczności wymiany źródła prądu.

W kupowanych rowerach światło przednie umieszczane jest zazwyczaj na środku kierownicy. Ja swoje przemontowałem na czubek przedniego błotnika i dzięki temu unikam kompletnych ciemności tuż przed przednim kołem.

Tylne światło radzę umieszczać także na dolnej krawędzi tylnego bagażnika – zawsze będzie widoczne. Natomiast czerwoną płytkę odblaskową zamontowałem w najniższym punkcie tylnego błotnika. Chodzi o to, że uaktywnia ją światło nadjeżdżającego z tyłu samochodu. Im niżej jest ta płytka, tym wcześniej zacznie błyszczeć!

 

Siodełko

KAŻDE SIODEŁKO rowerowe nieco uwiera, bo tak już jest i... tyle. Dobieranie siodełka do dłuższych wypraw, to nie żarty! Jest wystarczająco dużo poważnych badań instytutów medycznych, by mieć świadomość znacznej szkodliwości licznych „kopnięć” siodełka w dość, co tu dużo gadać, wrażliwe i istotne dla późniejszego potomstwa okolice. Nie zamierzam się nad tym rozwodzić, ale szkodliwość ta jest szczególna. Tak się jednak składa, że to dziewczyny zwykle jeżdżą na bardziej miękkich siodełkach. Ja im nie zazdroszczę. Niech im tam... miękko będzie, ale może mężczyźni zaczęliby też...

W razie kłopotów na szlaku pomóc sobie można, wkładając spodenki kolarskie z tak zwanym pampersem, czyli miękką wyściółką wszytą w miejscu, gdzie spodenki stykają się z siodełkiem. Dla turystów jest to jednak rozwiązanie co najwyżej doraźne i nie polecam go jako metody „na stałe”.

Osobiście używam siodełka żelowego z „dziurą”, bo nie naciska na gruczoł prostaty, a jednocześnie przez tę dziurę w czasie jazdy ciągle przepływa chłodzące krocze powietrze. Rewelacja i to za niecałe 50 złotych!

 

Zygmunt Skibicki