Życie człowieka ma swój kres. Tak chciała natura. Jednak lekarze zawsze starali się je przedłużyć. Co potrafią uczynić dziś, co będą mogli dać jutro?

 

„Długość naszego życia nie jest wyryta na kamieniu” – przypominają naukowcy z amerykańskiej Federacji Badań nad Starzeniem się. Ten proces może przebiegać szybciej lub wolniej. Genetycznie zaprogramowana jest tylko maksymalna długość życia różnych gatunków. Dla człowieka wynosi ona 120 lat.

Starzenie się jest procesem fizjologicznym i nie muszą mu towarzyszyć choroby wieku podeszłego. Natura troszczy się tylko o reprodukcję. Z punktu widzenia ewolucji nie opłaca się utrzymywanie organizmu, który będzie trwał w nieskończoność. Kiedy wychowamy potomstwo, natury już nie obchodzi nasz los. Pora umierać.

Zdrowi seniorzy umierają we śnie, bez cierpień, po prostu ze starości. Szczegółowa analiza ich stylu życia i warunków bytowych miała odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu o długości ludzkiego żywota decydują geny, a w jakim środowisko.

Prawdopodobnie nie istnieje jeden gen decydujący o długowieczności. Wzajemne oddziaływanie całego zestawu genów przesądza o tym, że jesteśmy mniej lub bardziej podatni na postępy starości. Jeszcze trudniejsze do określenia wydają się czynniki środowiskowe, sprzyjające osiąganiu sędziwego wieku. Jaka ingerencja z zewnątrz może spowolnić, zatrzymać czy też odwrócić proces starzenia się? Gdzie można znaleźć…

Reklama

 

…eliksir młodości?

Bezspornym sposobem wydłużenia życia wszystkich organizmów jest niska kaloryczność diety. Utrzymywanie masy ciała w rozsądnych granicach zapobiega rozwojowi wielu schorzeń związanych ze starzeniem się. Również późne rodzenie dzieci przez kobiety znacząco wydłuża ich życie.

Prof. Michael Rose, biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, prowadził badania na muszkach owocowych. Wyselekcjonował te, które rozmnażały się w późnym okresie swojego życia, a następnie krzyżował je między sobą. Każde pokolenie żyło coraz dłużej. Najmłodsze nawet do 130 dni. A na początku muszki padały po 40 dniach! Gdyby osiągnięte wyniki przyrównać do długości życia człowieka, to potomkowie z podobnie dobieranych związków żyliby po 260 lat.

Prof. Rose uważa, że nie jest potrzebne selekcjonowanie ludzi, by dać im długowieczność. Wystarczy tylko zidentyfikować geny wpływające na długość życia i ustalić powiązania między nimi. Kiedy pozna się wytwarzane przez te geny białka, będzie można zażywać je jak eliksir młodości. Nawet jeśli ludziom nie uda się trzykrotnie przedłużyć życia, będą mieli szansę żyć do 140 lat.

Naukowcy twierdzą, że w połowie obecnego, XXI wieku postępy terapii medycznych znacznie przesuną dzisiejsze granice długości życia. Będzie się tak działo dzięki zastępowaniu zużytych narządów. Rozwój inżynierii tkankowej, protetyki i nanotechnologii umożliwi powstrzymanie niekorzystnych procesów w organizmie. Różne obecnie zabójcze przypadłości – choroby i kalectwa – przejdą do historii medycyny.

Inżynieria tkankowa umożliwia hodowlę narządów, takich jak serce, wątroba, nerki, rozwijanych w laboratoriach z komórek macierzystych. Na razie ta nowa dziedzina medycyny znajduje się w fazie eksperymentalnej, ale w przyszłości tworzenie i wszczepianie ludzkich organów nie będzie stanowiło problemu.

Już dzisiaj umiemy budować sztuczne serca, ręce i nogi, zastępować zużyte stawy i kości, wkrótce będziemy produkowali repliki różnych pozostałych narządów ludzkich, począwszy od sztucznych naczyń krwionośnych do implantów mózgu.

Jeszcze większe potencjalne możliwości ma nanotechnologia, dyscyplina zajmująca się budową urządzeń złożonych z niewielkich cząstek materii. Będą one mogły usuwać zatory w układzie krążenia, zabijać komórki rakowe, niszczyć zarazki, a nawet przejmować funkcje poszczególnych komórek organizmu. Optymiści twierdzą, że nanotechnologie doczekają się realizacji już za 20 do 30 lat.

„Stoimy na progu drugiej rewolucji długowieczności” – twierdzi Jay Olshansky, demograf z Uniwersytetu Chicagowskiego. Pierwsza rewolucja miała miejsce na początku XX wieku – zmalała wówczas śmiertelność niemowląt i zaczęto zwalczać wiele chorób zakaźnych. Druga rewolucja wydłuży młodość i opóźni starość. Według Olshansky’ego któreś z dzieci urodzonych w 2000 roku dożyje 130 lat. Obecnie trudno powiedzieć, jaki będzie poziom nauk medycznych na początku XXII wieku. O ile będzie można przedłużyć życie.

 

Jan Opinc

 

*   *   *

Reklama

Zegar życia

Wkrótce wystarczy tylko zbadać krew, aby się dowiedzieć, jak długo jeszcze będziemy żyli. Umożliwiło to odkrycie amerykańskich genetyków z Uniwersytetu Utah (USA). Odczytali oni zegar, który odlicza czas życia.

Ludzkie komórki od urodzenia do śmierci dzielą się około pięćdziesięciu razy. Naukowcy z zespołu dr. Richarda Cawthona twierdzą, że potrafią każdorazowo ocenić, ile razy to już nastąpiło. Rolę wskazówek w genetycznym czasomierzu odgrywają tzw. telomery, czyli złożone z powtarzających się sekwencji DNA zakończenia chromosomów w jądrach komórek. Każdy podział komórkowy prowadzi do tego, że powstające komórki potomne mają krótsze telomery. Po pięćdziesięciu podziałach są one tak krótkie, że komórka nie może się więcej dzielić. Rozpoczyna się proces umierania organizmu.

Naukowcy z Uniwersytetu Utah systematycznie mierzyli długość telomerów we krwi 150 pacjentów w wieku ponad sześćdziesięciu lat. Po piętnastu latach stwierdzili, że badani z dłuższymi zakończeniami chromosomów żyli przeciętnie pięć lat dłużej niż ich rówieśnicy. Najbardziej skrócone telomery znajdowano w komórkach organizmów ludzi cierpiących na chroniczne choroby i silny stres. Wygląda to tak, jakby ich organizm przedwcześnie się postarzał.

 

„100 lat...”

Przed 10 tysiącami lat większość ludzi umierała około 25 roku życia. Przeciętny mieszkaniec starożytnego Rzymu żył nieco ponad 35 lat. Jeszcze w 1800 roku średnia długość życia tylko nieznacznie przekraczała 40 lat. Dopiero w XIX wieku większość Europejczyków cieszyło się życiem przez całe pół wieku.

Pierwszy udokumentowany przypadek pokonania magicznej bariery 100 lat przez kobietę odnotowano dopiero w 1936 roku. Dziewięć lat później zmarł pierwszy równie stary mężczyzna. Oboje żyli w Wielkiej Brytanii. Z początkiem XXI wieku długowiecznych ludzi nie brakuje – w samej Polsce żyje obecnie prawie dwa tysiące stulatków.

Od 160 lat średnia oczekiwana długość życia wydłuża się o około dwa i pół roku co dekadę. W ciągu ostatnich 10 lat dwukrotnie zwiększyła się liczba osób, które doczekały setnych urodzin. Jeśli to tempo się utrzyma, to w końcu naszego wieku średnia długość ludzkiego życia w Europie zbliży się do 100 lat.

 

Matuzalemka

Najdłużej żyjącym człowiekiem była Francuzka Jeanne Calment (1875–1997). Przeżyła 122 lata!

Matuzalemka nie pochodziła z długowiecznej rodziny. Wszyscy żyli w podobnych warunkach i podobnie się odżywiali. Jedyną zasadniczą różnicą była liczba dzieci. Pani Calment urodziła tylko jednego syna.

„Zawsze starałam się korzystać z życia i nie zawsze słuchałam zaleceń lekarzy” – tłumaczyła swoją długowieczność. Palenie papierosów i picie wina porzuciła dopiero na pięć lat przed śmiercią. Wcześniej zdążyła poznać osobiście pisarza Wiktora Hugo i malarza Vincenta van Gogha, nagrać płytę „Pani czasu” w rytm muzyki rap i zadebiutować jako aktorka w filmie „Jeanne Calment po studwudziestce”.

120-latka z Francji jest dowodem na to, że zwyczajni ludzie, których los nie rozpieszczał, nieunikający drobnych grzechów, mogą bić rekordy długowieczności.

 

Wobec długowieczności

Niektórzy współcześni intelektualiści obawiają się nadmiernej długowieczności. Sławny Francis Fukuyama w książce „Przyszłość bez człowieka” ostrzega, że wiecznie młodzi staruszkowie nie będą chcieli ustąpić miejsca nie tylko swoim dzieciom, ale nawet wnukom i prawnukom. Zdaniem Leona Kassa, bioetyka amerykańskiego prezydenta G. Busha, ludzkość roztrwoniłaby nieśmiertelność. „Skończoność życia to błogosławieństwo dla jednostki, nawet jeśli ona nie zdaje sobie z tego sprawy. Jeśli będziemy żyć dłużej, po prostu obejrzymy więcej powtórek »Słonecznego patrolu« i więcej razy pójdziemy do Disneylandu”. Nie zgadza się z nim publicysta Ronald Bailey. „Groźba śmierci sprawia, że mocniej kochamy, zawieramy głębsze przyjaźnie, pilniej się uczymy i czynimy więcej dobra. Ale fakt ludzkiej skończoności prowadzi ludzi w takim samym stopniu do tchórzostwa, podłości i zbrodni. Pewność końca powoduje pojawienie się na naszym horyzoncie wyższych celów, ale niekoniecznie prowadzi do ich spełnienia”.