Pierwsze sztuczne uodpornienie człowieka przeciwko śmiertelnej chorobie jaką była wścieklizna zawdzięczamy Pasteurowi. Zanim do tego doszło pogryzienia przez zakażoną zwierzynę niechybnie kończyły się śmiercią.

 

Przez długie wieki narody biły na trwogę, gdy ze świata nadchodziły wieści o wybuchu moru, przez który najczęściej rozumiano czarną ospę lub dżumę, a ofiary szły w miliony. Zwykła infekcja wirusem odry przywleczona do Meksyku przez Hiszpanów wyludniła mieszkańców Ameryki Środkowej, zaś grypa „hiszpanka” w latach 20., ubiegłego wieku spowodowała w Europie ponad 40 milionów zgonów, czyli śmierć pochłonęła więcej istnień niż I wojna światowa. Były okresy, gdy nie nadążano z grzebaniem ciał zmarłych, lub nie było nikogo, kto mógł tego dokonać.

Stosunkowo niedawno, bo w ubiegłym wieku, badania uczonych spowodowały wynalezienie wielu szczepionek przeciwko chorobom trapiącym ludzkość chyba od zarania dziejów, a więc ospie, cholerze, chorobie Heinego-Medina, dyfterytowi, kokluszowi, gruźlicy i wielu innym.

Od kilku lat wirusy, zwłaszcza grypy, rodzą się w zwartych skupiskach, gdzie w ciasnocie żyją razem ludzie i zwierzęta, a z takim stanem notorycznie mamy do czynienia w krajach Azji, szczególnie w Chinach. Właśnie stamtąd może niebawem nadejść plaga XXI wieku i jeśli się w porę do niej nie przygotujemy może spowodować skutki porównywalne z cytowaną wcześniej „hiszpanką”.

W takiej sytuacji zachodzi pytanie, czy i w jaki sposób można zaszczepić wszystkich ludzi na planecie przeciwko takiej pandemii? W jaki sposób i jakimi środkami technicznymi jesteśmy w stanie wyprodukować miliardy szczepionek? Kto powinien je zaprogramować, przebadać? Wreszcie kto za to wszystko zapłaci, i kogo na to będzie stać?

Nadzieję na nastanie zupełnie nowej przełomowej ery przynosi biotechnologia. Uczeni potrafią obecnie zaprogramować rośliny w taki sposób, by produkowały naturalną szczepionkę, co już ma miejsce w odniesieniu do wirusowego zapalenia wątroby. Otóż do kodu genetycznego zwyczajnego ziemniaka wprowadzono kilka wybranych genów chorobotwórczego wirusa i okazało się, że warzywo zaczęło produkować mączkę zawierającą w swoim składzie białko identyczne do znajdującego się w otoczce (płaszczu) wirusa. Zjedzenie odpowiednio wysuszonej masy przetworzonej w doustną szczepionkę spowodowało, że w organizmie ludzkim gwałtowanie zaczynała rosnąć liczba przeciwciał ukierunkowanych przeciwko chorobotwórczemu wirusowi. W ostatecznym efekcie dochodziło do skutecznego uodpornienia podobnie jak w przypadku tradycyjnych szczepień przeciwko konkretnym chorobom. Dzięki temu odkryciu w medycynie nastąpiła całkiem nowa era, gdyż w odróżnieniu od konwencjonalnej produkcji szczepionek, która polega na używaniu osłabionych bakterii lub wirusów pozbawionych większej wirulencji, to właśnie rośliny – a nie zwierzęta i bakterie – produkują substancje uodporniające skutkujące wzrostem przeciwciał w sposób podobny jak organizm człowieka.

Poza tym do przechowywania doustnych szczepionek roślinnych wystarczają zwyczajne domowe warunki, identyczne jak dla przechowywania tabletek. Nie ma konieczności używania niskich temperatur, pakowania w jałowe strzykawki, stosowania w krótkim okresie, posługiwania się fachowym personelem itp. Wystarcza duży areał obsiać właściwie przygotowaną genetycznie rośliną, uzyskać z niej właściwą biomasę zawierającą szczepionkę, następnie opracować technologię jej przetwarzania i pakowania w tradycyjne kapsułki, w końcu wytwarzać w setkach lub tysiącach ton i rozesłać statkami w świat. W ten tani i bezpieczny sposób w najbliższym czasie biotechnologia spróbuje rozwiązać problem większości chorób pochodzenia wirusowego, w tym AIDS, a może również i malarii. Jeśli do tego odpowiednio szybko nie dojdzie – co nie daj Boże! – Afryka zginie i nastąpi to znacznie szybciej niż to sobie wyobrażamy. I kto by przypuszczał kilkanaście lat temu, że genetyka stanie się niekwestionowanym liderem nauk medycznych XXI wieku!

Jan Niżnikiewicz