Uśmiech to wyraz zadowolenia, które jest wynikiem odniesionego sukcesu. Dziecko odnoszące w szkole sukcesy jest radosne, chętnie się uczy i pracuje. Niestety, niektóre z nich już na początku swojej edukacji napotykają trudności, których mimo wysiłków i starań nie mogą pokonać, a nauka czytania i pisania dostarcza im niespodziewanie wiele problemów. Wysiłek włożony w naukę pisania i czytania jest niewspółmierny do uzyskanych wyników. W miejsce uśmiechu pojawia się płacz, złość i upór. Brak stopni w obecnym zreformowanym nauczaniu wczesnoszkolnym niewiele tu pomoże, bo już sam brak sukcesów źle działa na procesy emocjonalno-motywujące. Dziecko widzi, że jego rówieśnicy lepiej czytają, ładniej piszą, pani częściej ich chwali. Ono natomiast, mimo że bardzo się stara, nie może pochwalić się pięknie napisanymi literkami. Ciągłe przepisywanie zeszytów oraz wielokrotne czytanie zadanych tekstów nie pomaga.

 

Rodzicom trudno zrozumieć, dlaczego ich bystre, rezolutne dziecko nie lubi czytać i tak brzydko pisze, a zniechęcone niepowodzeniami, nie chce chodzić do szkoły, następują różnego typu zburzenia emocjonalne. Sytuacje trudne powodują płacz, agresję bądź apatię. Dopiero wtedy najczęściej nauczyciel kieruje dziecko do poradni pedagogiczno-psychologicznej, nastąpiły bowiem trudności w nauce, z którymi nie można sobie poradzić.

Przyczyny takich trudności mogą być różne. Najczęściej są to nieprawidłowości w funkcjonowaniu układu nerwowego, a w szczególności opóźnienia w rozwoju języka, kłopoty w orientacji, zaburzenia pamięci, zaburzenia w postrzeganiu wzrokowym i słuchowym oraz ich wzajemnej koordynacji.

Dziecko w wieku przedszkolnym z zaburzonymi funkcjami percepcyjno-motorycznymi to tzw. dziecko ryzyka dysleksji, które z dużym prawdopodobieństwem będzie miało specyficzne trudności w nauce czytania i pisania, czyli dysleksję rozwojową.

Po co jednak czekać na niepowodzenia. Lepiej im zapobiegać.

Reklama


Zastanówmy się, co my, rodzice, możemy zrobić, aby zminimalizować bądź wykluczyć ewentualne trudności w nauce czytania i pisania naszego dziecka. Zależy to oczywiście od stopnia zaburzeń.

 Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, przekażę, kilka potrzebnych informacji.

Dysleksja rozwojowa to specyficzne trudności w nauce czytania i pisania występująca u dzieci. Tak szeroko rozumianą dysleksję dzielimy na dysleksję, dysortografię i dysgrafię. Dysleksja to trudności w opanowaniu umiejętności czytania, dysgrafia – trudności w zakresie techniki pisania, dysortografia – trudności w opanowaniu poprawnej pisowni.

 

Rozpoznanie dysleksji rozwojowej jest rezultatem diagnozy, która powinna być przeprowadzona przez psychologa i pedagoga w poradniach pedagogiczno-psychologicznych. W razie potrzeby następuje konsultacja także z logopedą, okulistą, psychiatrą dziecięcym bądź neurologiem dziecięcym. Psycholog zbiera wywiad o dotychczasowym rozwoju dziecka, przeprowadza badanie w celu określenia sprawności intelektualnej dziecka oraz dokonuje oceny funkcji leżących u podstaw czytania i pisania. Pedagog zbiera wywiad o postępach i trudnościach w nauce oraz ocenia poziom czytania i pisania, znajomość reguł ortograficznych, wiedzy z innych przedmiotów.

Sprawą dyskusyjną jest, czy można mówić o dysleksji u dzieci w wieku młodszoszkolnym. Poradnie nie chcą orzekać o dysleksji u dzieci w tym wieku, twierdząc, że jest to przyklejenie etykietki na całe życie. Wynika to być może z tego, że specyficzne trudności w nauce czytania i pisania przy odpowiedniej terapii w tym wieku można jeszcze zwalczyć bądź mocno osłabić. W późniejszym wieku jest to tylko zmniejszanie trudności. Poza tym wielu rodziców uważa, że dziecko z orzeczeniem dysleksji nie musi już nic robić. W rzeczywistości powinno być zupełnie odwrotnie – dziecko, u którego orzeczono dysleksję rozwojową – czeka długa i żmudna praca.

Dla dzieci, u których występują takie zaburzenia, organizuje się w szkołach zajęcia kompensacyjno-korekcyjne coraz częściej zwane terapią pedagogiczną.

Profilaktyka i terapia dysleksji polega na ćwiczeniu zaburzonych funkcji (korekcja) i pobudzeniu mechanizmów zastępowania słabiej funkcjonujących obszarów mózgu bardziej sprawnymi (kompensacja). Celem zajęć kompensacyjno-korekcyjnych jest usprawnianie percepcji wzrokowej, słuchowej, orientacji przestrzennej, koordynacji wzrokowo-słuchowo-ruchowej itp.

Przepisy uniemożliwiają wczesne rozpoczęcie terapii.

Wysłanie dziecka na badanie do poradni to dopiero początek długiej drogi, której celem jest terapia. Uczeń czeka w długiej kolejce na termin badania. Pilniejsze bowiem są badania uczniów, których czekają testy kompetencji, maturzystów. Im przecież potrzebne są zaświadczenia. I tak czeka się na badanie nawet rok. W końcu, gdy doczekamy się badań, to diagnoza jest punktowa. Opisuje ucznia w danym momencie. Taka opinia jest ważna przez 2 lata. Jak gdyby dziecko nie zmieniało się przez ten okres. Zanim taka opinia dotrze do szkoły, upłynie trochę czasu. W tym czasie trudności w nauce się pogłębiają, a błędy utrwalają.

Potem następuje walka z organem prowadzącym szkołę o pieniądze na zajęcia terapeutyczne. Ilość takich zajęć ustala dyrektor szkoły stosownie do posiadanych środków. Wiadomo, że takich środków szkoła ma za mało. W związku z taką sytuacją ilość zajęć kompensacyjno-korekcyjnych jest niewspółmierna do potrzeb. Jeżeli więc już są takie zajęcia w szkołach, to uczęszcza na nie maksymalna ilość dzieci w minimalnym wymiarze godzin.

Zajęcia kompensacyjno-korekcyjne mogą być także organizowane w przedszkolach. Mają one wtedy szczególną wartość. Dzieci przedszkolne, u których stwierdza się opóźnienie rozwoju niektórych funkcji, na takich zajęciach mogą wyrównać te opóźnienia, co może zapobiec wystąpieniu dysleksji lub osłabić jej objawy. Możemy zwłaszcza zapobiec powstaniu wtórnych zaburzeń procesów motywacyjno-poznawczych, które powstają jako skutek niepowodzeń szkolnych i bardzo utrudniają terapię.

Już w czasie pobytu dziecka w zerówce, a nawet wcześniej, w przedszkolu, winne być „wyłapywane” dzieci tzw. ryzyka dysleksji. Dzieci, u których występują fragmentaryczne deficyty rozwojowe. Każdy nauczyciel mógłby wskazać dzieci z symptomami specyficznych trudności. Pomocne są w tym opracowywane karty obserwacji, sprawdziany osiągnięć rozwojowych dzieci 4,5- i 6-letnich, które precyzują zakres obserwacji. Przykładowo, obserwuje się czy dziecko:

  • łatwo uczy się na pamięć wierszyków, piosenek,
  • potrafi wyróżniać różne dźwięki z otoczenia,
  • w zabawach rytmicznych potrafi zharmonizować ruch z rytmem,
  • potrafi posługiwać się przyborami do rysowania, malowania,
  • umie wskazać różnice w dwu pozornie identycznych obrazkach,
  • jest samodzielne w czynnościach samoobsługowych,
  • przechodzi przez ławeczkę, nie tracąc równowagi itp.

Po zapoznaniu się z powyższymi informacjami możemy spróbować odpowiedzieć na zadane na początku pytanie: Jak zapobiec dysleksji rozwojowej?

Wiedząc, że przyczyną specyficznych trudności w nauce są dysfunkcje wzrokowe, słuchowe i ruchowe oraz ich wzajemna koordynacja, musimy już u maleńkiego dziecka pobudzać i rozwijać właściwe działanie tych narządów. Jeśli chodzi o rozwój percepcji wzrokowej pomocne będą nam książeczki i czasopisma dziecięce, tak licznie ukazujące się na naszym rynku. Oferują one zabawy typu: znajdź różnice, odszukaj drogę w labiryncie, odwzoruj obrazek, dobierz parę, uzupełnij obrazek brakującym elementem. Wspaniałe są gry, takie: jak układanki, puzzle, mozaiki, wyszukiwanie ukrytych fragmentów obrazka.

Usprawniać funkcje motoryczne możemy, nie ograniczając dziecku możliwości rysowania, malowania, wycinania, lepienia. Nie zabraniajmy tego, przeciwnie zachęcajmy i organizujmy takie zajęcia dzieciom. Nie bójmy się o stan naszych mebli, dywanów, ubrań. Możemy zminimalizować ewentualne „straty”, przyzwyczajając dziecko do stałej godziny tego typu zabaw i wyrobienia nawyku odpowiedniego przygotowania się do nich, poprzez zabezpieczenie ubrania (fartuszek) oraz mebli (cerata).

Trochę trudniej będzie rozwijać percepcję słuchową, ale i to jest możliwe poprzez odtwarzanie rytmów, rozpoznawanie dźwięków dobiegających z oddali, uczenie się wierszyków. Bardzo pożyteczna jest zabawa w rymowanie, wymyślanie wyrazów rozpoczynających się bądź kończących na zadaną głoskę. Pomocne mogą okazać się komputerowe programy edukacyjne w formie zabawy, proponujące odszukanie takich samych dźwięków czy odtworzenie ich w zadanej kolejności.

Reklama

 

 W pracy terapeutycznej niezbędne jest angażowanie wszystkich zmysłów ucznia. Umożliwiają to programy multimedialne. Pozwalają uczyć się w sposób dla dziecka atrakcyjny. Dziecko przy okazji pracy z komputerem bawi się. Zabawa sprzyja łatwiejszemu przyswajaniu nowych treści. Dyslektycy to uczniowie, których spotyka w szkole wiele niepowodzeń. Terapeuta musi odbudować w nich wiarę we własne możliwości, dodać im odwagi, organizować sukces. Dziecko wykonując zadania w grach komputerowych, nie jest już gorsze od kolegów, rywalizuje jedynie z samym sobą. Często słyszy pochwały, zdobywa nagrody. Wygrywając, podnosi własną samoocenę, a ta motywuje je do lepszej pracy i osiągania lepszych wyników.

Poza tym, wykorzystując komputer podczas terapii, przy okazji uczymy jego obsługi. Nieczytelne wypracowania dysgrafików, napisane za pomocą komputera na pewno zostaną odczytane przez nauczyciela. Błędy w pisowni dysortografików będą automatycznie wyszukiwane przez narzędzie edytorów tekstów.

Na polskim rynku można już spotkać sporo zabaw komputerowych rozwijających percepcję wzrokową i słuchową, orientację przestrzenną oraz umiejętności ortograficzne. Ich liczba stale rośnie.

 

Alicja Niepomnik, terapeuta pedagogiczny