Leiszmanioza to groźna choroba tropikalna, rozprzestrzeniona w różnych regionach Azji, w Afryce i Ameryce Południowej. Spotykana jest również w śródziemnomorskich krajach Europy. Znaną w kilku odmianach chorobę wywołują pasożytnicze pierwotniaki, wiciowce z kilku rodzajów leiszmanii (Leishmania). Lżejsza postać skórna prowadzi do powstawania niegojących się wrzodów. Cięższa postać trzewna powoduje uszkodzenie śledziony i szpiku kostnego. Na leiszmaniozę nie ma szczepionki, nieleczona powoduje śmierć.

 

Większość przypadków leiszmaniozy trzewnej występuje w Indiach i Bangladeszu (zwana tam jest kala-azar), a także w Brazylii i Sudanie. Na postać skórną cierpią najczęściej mieszkańcy Iranu, Afganistanu, Brazylii, Peru, Arabii Saudyjskiej i Syrii. Odmiana skórno-śluzówkowa szerzy się zaś w Brazylii, Peru i Boliwii. We wszystkich tych regionach choroba występuje na stałe, okresowo osiągając rozmiary epidemii. Ogółem liczbę zarażonych leiszmaniozą szacuje się na 16 mln ludzi. Co roku odmianą skórną zaraża się kolejnych 1,5 miliona osób, a 0,5 miliona zaczyna chorować na leiszmaniozę trzewną. W niektórych krajach podzwrotnikowych postać skórna jest tak rozpowszechniona, że uważana jest za typową chorobę wieku dziecięcego.

Coraz częściej dochodzi do współistnienia leiszmaniozy i AIDS. 25–75 proc. przypadków leiszmaniozy trzewnej w południowej Europie połączone jest z infekcją wirusem HIV. Obie te choroby podobnie wyniszczają zarażone organizmy.

Reklama

 

Mała mucha, wielki problem

Leiszmaniozę przenoszą, z gryzoni i psów na ludzi, niektóre gatunki moskitów z rodzaju Phlebotomus. Na Bliskim Wschodzie nazywane są one muchami piaskowymi. Samica małego, 3-milimetrowego owada kłuje na przemian zwierzęta i ludzi. Leiszmanie przenoszą się w zassanej krwi i ślinie owada.

Niebezpieczne moskity żyją w korze starych drzew, szparach ścian zrujnowanych budynków i na składowiskach śmieci. Poszukują ofiar o zmierzchu lub w nocy, przemierzając obszar w promieniu kilkuset metrów wokół miejsca swego zamieszkiwania.

Leiszmanioza rozwija się stopniowo. Może to trwać od 10 dni do nawet 2 lat. Najszybciej objawia się postać skórna choroby. W kilka tygodni lub miesięcy po ukłuciu moskita powstają brzydkie owrzodzenia. Goją się trudno i długo, często pozostawiają szpecące, sinawe blizny na twarzy lub kończynach. Jeszcze bardziej odstręczająca jest skórno-śluzówkowa odmiana leiszmaniozy. Uszkodzenia tkanki ust, chrząstek i kości nosa, podniebienia twardego oraz krtani zmieniają twarz człowieka w maskę bestii. Wygląd chorych jest tak przerażający, że współmieszkańcy wypędzają ich z rodzinnych domów. Odtąd skazani są na wegetację przypominającą los trędowatych w średniowieczu. Właśnie białym trądem nazywa się tę odmianę choroby.

W leiszmaniozie trzewnej pasożyt osiada w śledzionie i szpiku kostnym. Pierwszymi objawami są bóle głowy, gorączka z dwoma szczytami w ciągu doby, silne dreszcze. Skóra ciemnieje, na twarzy i szyi pojawia się wysypka. Śledziona mocno się powiększa, a szpik produkuje coraz mniej białych i czerwonych krwinek. Nie leczona choroba powoduje powiększenie gruczołów limfatycznych, gromadzenie płynu w otrzewnej, a także krwawienie z nosa i dziąseł. Często dołączają się też wtórne zakażenia, np. prątkami gruźlicy. Są one wówczas bezpośrednią przyczyną zgonu chorego.

Zwalczanie leiszmaniozy polega głównie na odstraszaniu i niszczeniu przenoszących ją moskitów oraz izolacji dotkniętych chorobą zwierząt i ludzi. Nie do przecenienia jest rola moskitiery nasączonej środkiem owadobójczym. Na szczęście istnieją też leki skuteczne w terapii tej choroby. W odmianie skórnej stosuje się środki przeciwgrzybicze, np. ketokonazol, w trzewnej – leki antymonowe. Postać skórno-śluzówkowa leczona jest amfoterycyną B i paromomycyną. Jednak nie wszystkie formy leiszmaniozy reagują dobrze na te środki. Niekiedy mogą pojawić się różne powikłania.

 

Komu zagraża leiszmanioza

Leiszmanioza nie jest chorobą nieznaną Polakom. Charakterystyczne blizny na skórze spotykało się kiedyś u kierowców ciężarówek wyjeżdżających na Bliski Wschód. Swego czasu dwaj nasi żołnierze zachorowali na leiszmaniozę trzewną podczas misji pokojowej ONZ w Kambodży. Szczęśliwie w Polsce dosyć wcześnie rozpoznano tę egzotyczną chorobę i obaj zostali wyleczeni. Podobnie lekarzom udało się uratować życie młodego Polaka, ciężko zakażonego przez trzewne leiszmanie przy sezonowym zbiorze owoców we Włoszech.

Wyjątkową sytuacją jest jednak zagrożenie leiszmaniozą wszystkich polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku. Przed epidemią tej choroby ostrzegają  media. Powodem alarmu były informacje o odsyłaniu podejrzewanych o leiszmaniozę amerykańskich żołnierzy na badania do Stanów Zjednoczonych. Wynikało to z trudności w diagnozowaniu choroby w Bagdadzie. Ostatecznie oszacowano, że spośród 120 tys. żołnierzy US Army w Iraku, około tysiąca zostało zakażonych przez leiszmanie. Wśród tych, którzy zachorowali, stwierdzono tylko przypadki skórnej odmiany leiszmaniozy.

Żeby chronić się przed leiszmaniozą, należy odpowiednio się ubierać, zakrywając jak największą powierzchnię ciała, oraz stosować preparaty odstraszające owady.

Największe ryzyko ukąszenia muchy piaskowej występuje na wiosnę i jesienią. Zimą jest najmniejsze prawdopodobieństwo infekcji leiszmanią, gdyż przenoszące ją moskity giną w temperaturze poniżej 15,5°C.

 

Jan Opinc