Wybrała pani kiedyś  studia na AWF, ale życie napisało dla pani inny scenariusz. Ale sport to także sposób życia, pewna filozofia. Coś z tego przetrwało? Przydało się w karierze, w codziennym życiu?

Miałam bardzo wiele różnych pasji: od dziecka tańczyłam w zespołach baletowych, grałam na skrzypcach, recytowałam w kółkach teatralnych, malowałam, uprawiałam sport w klubie lekkoatletycznym, jeździłam konno... Ostatecznie wybrałam się na AWF, ale to jednak śpiew i muzyka były moimi prawdziwymi pasjami. AWF nauczyła mnie wytrwałości. Czasami już nie miałam siły dalej próbować, śpiewać, ale kiedy przypominałam sobie walkę sportowców, czułam że też mogę, potrafię i dam radę. Mobilizowało mnie to i nadal mobilizuje. Nie znam wyrażenia: nie dam rady!

 

Wiele lat temu nie wzięła pani udziału w Festiwalu Młodych Talentów, mimo zakwalifikowania się do imprezy. Ważniejszy wtedy był... sport. Czy później zdarzało się pani zrezygnować z występów dla czegoś lub kogoś?

Zrezygnowałam z występu podczas ubiegłorocznego festiwalu w Opolu. Nie podobała mi się formuła zaproponowanego mi występu. Miał to być duet. Podczas przygotowań okazało się, że na scenę pierwszy wchodzi młody artysta i dopiero mnie zaprasza. Wydawało mi się, że jednak ja powinnam wejść pierwsza, jako przedstawicielka starszego pokolenia i zaprosić to młodsze. I na to zgoda się pojawiła, ale kiedy okazało się, że tą młodą artystką będzie Doda, na Woronicza zawrzało. Odrzucili tę propozycję natychmiast. Powiedzieli, że nie chcą Dody i już. W tej sytuacji zrezygnowałam.

 

Jaka jest recepta na niesłabnącą  popularność i znakomitą artystyczną formę, na utrzymywanie czołowej pozycji na rynku muzycznym przez tyle lat?

Jest jedna podstawowa sprawa – być sobą. Nie udawać, nie grać i być prawdziwą. Nie ukrywam, że mam nadzieję jeszcze podokazywać i powzruszać na scenie.

 

Ma pani troje dorosłych już  dzieci. Chyba nie było łatwo spełniać się zawodowo, a także jako mama i pani domu?

To prawda, nie było łatwo, ale ja zastosowałam metodę zaufania. Od samego początku wierzyłam w mądrość moich dzieci. Nie zawiodłam się, ale czuję, że chyba za mało je pilnowałam pod względem nauki i systematyczności. Nie da się ukryć, że starszej dwójce czasami brak dyscypliny, ale mimo to są porządnymi ludźmi, a czy właśnie nie to jest najważniejsze? Jest między nami ogromna więź i miłość.

 

Była pani zaprzyjaźniona z Agnieszką Osiecką, przyjaźni się z Sewerynem Krajewskim. Przyjaźń w show-biznesie jest więc możliwa, choć ponoć o nią  bardzo trudno w tym środowisku.

To prawda i bywa, że te przyjaźnie są bardzo trudne. Czasami nie widziałam się z Agnieszką kilka miesięcy, a kiedy znów się spotykałyśmy, miałyśmy wrażenie, że widziałyśmy się wczoraj. Nic w nas, w naszych relacjach, się nie zmieniało. Kochałyśmy się przyjacielską, szczerą i prawdziwą miłością. Spędziłyśmy razem wspaniałe chwile.

 

Pięknie pani wyszczuplała! Postanowiła pani zrzucić kilka kilogramów, bo?

Bo chciałam poczuć się lepiej. Od września ćwiczę 2–3 razy w tygodniu. W mojej piwnicy mam kilka sprzętów do ćwiczeń i tam się katuję. Schudłam i świetnie się z tym czuję, ale mam bardzo słabą wolę. Jem zgodnie z zasadami zapisanymi mi przez dietetyka, ale jak widzę coś, na co mam ochotę, nie potrafię sobie odmówić. Mimo wszystko staram się nieczęsto ulegać takim pokusom, bo lubię siebie taką jak teraz.

 

Pani Marylo śpiewa pani „Jest cudnie". Ta piosenka jest o dojrzałej radości człowieka pogodzonego z czasem. Naprawdę jest cudnie, chociaż przybywa nam lat?

No pewnie! Nie oglądam się za siebie, nie wspominam. Idę do przodu i nie zastanawiam się nad tym, ile mam lat. Żyję dniem dzisiejszym i jestem kobietą spełnioną. Od kilku lat mieszkam w wymarzonym domu. Mam mądre, dowcipne i inteligentne dzieci. A do tego wspaniałego męża. Czego chcieć więcej?

 

Z perspektywy czasu uważa pani, że los był łaskawy?
Tak, ponieważ na swojej drodze spotkałam wspaniałych autorów piosenek i bardzo wielu uczciwych ludzi  w mediach: telewizji i radiu.  W latach 70. i 80. udało mi się wylansować wspaniałe przeboje. 800 moich piosenek mnie niesie, są one w świadomości słuchaczy, mimo że ciągle nagrywam coś nowego.

 

Wybrała pani kiedyś  studia na AWF, ale życie napisało dla pani inny scenariusz. Ale sport to także sposób życia, pewna filozofia. Coś z tego przetrwało? Przydało się w karierze, w codziennym życiu?
Miałam bardzo wiele różnych pasji: od dziecka tańczyłam w zespołach baletowych, grałam na skrzypcach, recytowałam w kółkach teatralnych, malowałam, uprawiałam sport w klubie lekkoatletycznym, jeździłam konno... Ostatecznie wybrałam się na AWF, ale to jednak  śpiew i muzyka były moimi prawdziwymi pasjami.  AWF nauczyła mnie wytrwałości. Czasami już nie miałam siły dalej próbować, śpiewać, ale kiedy przypominałam sobie walkę sportowców, czułam że też mogę, potrafię i dam radę. Mobilizowało mnie to i nadal mobilizuje. Nie znam wyrażenia: nie dam rady!

Wiele lat temu nie wzięła pani udziału w Festiwalu Młodych Talentów, mimo zakwalifikowania się do imprezy. Ważniejszy wtedy był… sport. Czy później zdarzało się pani zrezygnować z występów dla czegoś lub kogoś?
Zrezygnowałam z występu podczas ubiegłorocznego festiwalu w Opolu. Nie podobała  mi się formuła zaproponowanego mi występu. Miał to być duet. Podczas przygotowań okazało się, że na scenę pierwszy wchodzi młody artysta i dopiero mnie zaprasza. Wydawało mi się, że jednak ja powinnam wejść pierwsza, jako przedstawicielka starszego pokolenia i zaprosić to młodsze.  I na to zgoda się pojawiła, ale kiedy okazało się, że tą młodą artystką będzie Doda, na Woronicza zawrzało. Odrzucili tę propozycję natychmiast. Powiedzieli, że nie chcą Dody i już. W tej sytuacji zrezygnowałam.

Jaka jest recepta na niesłabnącą  popularność i znakomitą artystyczną formę, na utrzymywanie czołowej pozycji na rynku muzycznym przez tyle lat?
Jest jedna podstawowa sprawa – być sobą. Nie udawać, nie grać i być prawdziwą. Nie ukrywam, że mam nadzieję jeszcze podokazywać i powzruszać na scenie.

Ma pani troje dorosłych już  dzieci. Chyba nie było łatwo spełniać się zawodowo, a także jako mama i pani domu?
To prawda, nie było łatwo, ale ja zastosowałam metodę zaufania. Od samego początku wierzyłam w mądrość moich dzieci. Nie zawiodłam się, ale czuję, że chyba za mało je pilnowałam pod względem nauki i  systematyczności. Nie da się ukryć, że starszej dwójce czasami brak dyscypliny, ale mimo to są porządnymi ludźmi, a czy właśnie nie to jest najważniejsze? Jest między nami ogromna więź i miłość.

Była pani zaprzyjaźniona z Agnieszką Osiecką, przyjaźni się z Sewerynem Krajewskim. Przyjaźń w show-biznesie jest więc możliwa, choć ponoć o nią  bardzo trudno w tym środowisku.
To prawda i bywa, że te przyjaźnie są bardzo trudne. Czasami nie widziałam się z Agnieszką kilka miesięcy, a kiedy znów się spotykałyśmy,  miałyśmy wrażenie, że widziałyśmy się wczoraj.  Nic w nas, w naszych relacjach, się nie zmieniało. Kochałyśmy się przyjacielską, szczerą i prawdziwą miłością. Spędziłyśmy razem wspaniałe chwile.
Pięknie pani wyszczuplała! Postanowiła pani zrzucić kilka kilogramów, bo?
Bo chciałam poczuć się lepiej. Od września ćwiczę  2–3  razy w tygodniu. W mojej piwnicy mam kilka sprzętów do ćwiczeń i tam się katuję. Schudłam i świetnie się z tym czuję, ale mam bardzo słabą wolę. Jem zgodnie z zasadami zapisanymi mi przez dietetyka, ale jak widzę coś, na co mam ochotę, nie potrafię sobie odmówić. Mimo wszystko staram się nieczęsto ulegać takim pokusom, bo lubię siebie taką jak teraz.

Pani Marylo śpiewa pani „Jest cudnie”. Ta piosenka jest o dojrzałej radości człowieka pogodzonego z czasem. Naprawdę jest cudnie, chociaż przybywa nam lat?
No pewnie! Nie oglądam się za siebie, nie wspominam. Idę do przodu i nie zastanawiam się nad tym, ile mam lat.  Żyję dniem dzisiejszym i jestem kobietą spełnioną. Od kilku lat mieszkam w wymarzonym domu. Mam mądre, dowcipne i inteligentne dzieci. A do tego wspaniałego męża. Czego chcieć więcej?

Z perspektywy czasu uważa pani, że los był łaskawy?
Tak, ponieważ na swojej drodze spotkałam wspaniałych autorów piosenek i bardzo wielu uczciwych ludzi  w mediach: telewizji i radiu.  W latach 70. i 80. udało mi się wylansować wspaniałe przeboje. 800 moich piosenek mnie niesie, są one w świadomości słuchaczy, mimo że ciągle nagrywam coś nowego.

Rozmawiała Beata Cichecka

ZOBACZ WIĘCEJ WYWIADÓW