O leczeniu chelatacją miażdżycy rozmawiamy z dr. Antonim Krasickim.

 

– Chelatacja. Co to takiego?

– To nazwa terapii stosowanej w chorobach sercowo-naczyniowych, zwłaszcza w arteriosklerozie, popularnie zwanej miażdżycą. Jej celem jest „oczyszczenie” naczyń krwionośnych ze złogów lipidowo-cholesterolowych. Taki efekt osiąga się, usuwając z blaszek miażdżycowych wapń, co sprawia ich płynne rozpuszczanie się. I oto głównie chodzi, bowiem wiadomo, że uwapnione blaszki miażdżycowe – w miarę narastania, coraz bardziej utrudniają swobodny przepływ krwi, a tym samym doprowadzanie tlenu i substancji odżywczych do różnych komórek organizmu.

– Najkrócej mówiąc, chelatacja to udrażnianie naczyń krwionośnych, odtykanie ich. Na czym polega takie „oczyszczanie”?

– Sprawiają to związki chelatowe. Powstają one wówczas, gdy następuje trwałe połączenie dwufunkcyjnej substancji organicznej z jonem co najmniej dwuwartościowego metalu. Jeżeli więc wprowadzimy do organizmu wielofunkcyjną substancję organiczną, to będzie ona tworzyła z metalami trwałe związki dobrze rozpuszczalne w płynach ustrojowych. Taką substancją jest wersenian dwusodowy, syntetyczny aminokwas zwany EDTA – EthyleneDiamineTetraacetic Acid. Medycynie znany jest od wielu lat, od kiedy to podawany jest w leczeniu zatruć metalami ciężkimi, ołowiem, kadmem i rtęcią. W terapii chelatowej EDTA podajemy dożylnie, w kroplówkach.

– Jakie badania potwierdzają skuteczność tej metody?

– Kliniczne badania amerykańskie. Ich rezultaty opublikował w 1998 r. prof. James P. Carter, dowodząc skuteczności EDTA nie tylko jako wypłukiwacza złogów cholesterolowych, ale i substancji usuwającej blaszki miażdżycowe ze ścian tętnic, a także metale ciężkie jakie wchłaniamy wraz z zanieczyszczonym powietrzem, wodą i pożywieniem. Niezmiernie ważnym działaniem EDTA jest także utrzymywanie równowagi między ilością wolnych rodników a neutralizującym je układem antyoksydacyjnym. Oznacza to niszczenie źródeł wolnych rodników, które uszkadzają struktury błon komórkowych, materiał genetyczny, czyli DNA, unieczynniają niektóre enzymy i obniżają sprawność układu odpornościowego. Terapia chelatacyjna, dodajmy, jest pierwszą w dziejach medycyny metodą eliminującą źródło wolnych rodników – jak wiadomo – biorących aktywny udział w rozwoju groźnych chorób z nowotworami włącznie. Osoby poddane terapii chelatowej 17 razy rzadziej chorują na nowotwory.

– Czy ta kuracja może zastąpić operację by-pass albo angioplastykę?

– Kuracja z operacją się uzupełniają, a nie zastępują. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że każdy z wymienionych zabiegów chirurgicznych omija tylko najmocniej zatkane tętnice, nie dotykając całej pozostałej chorej reszty. Chelatacja natomiast oczyszcza cały układ krążenia. Dlatego standardowe wlewy kroplowe z EDTA leczą też miażdżycę naczyń mózgowych, naczyń kończyn dolnych, drobnych naczyń gruczołów, cukrzycę i w ogóle przyczyniają się do odtrucia organizmu z toksycznych jonów i jak powiedziałem – metali ciężkich, które wydalane są z moczem.

Najczęściej już dwie godziny po zakończeniu wlewu ok. 80 proc. EDTA wraz z rozpuszczonymi złogami trafia do moczu. W przeciwieństwie do większości spożywanych leków nie zaśmieca organizmu, nie wchodząc w metabolizm. Ostatecznie wydalana jest w całości.

A co do wyboru: chelatacja czy by-pass, chelatacja czy angioplastyka? Ja zdecydowanie daję pierwszeństwo chelatacji. Niezależnie od wcześniej przytoczonych jej zalet i – jak się uważa – prawie 90-procentowej pewności co do osiągnięcia pożądanych efektów, chelatacja jest przepustką do zdrowej długowieczności.

Coraz więcej uczonych i lekarzy skłania się do zaakceptowania teorii głoszącej, że proces przedwczesnego starzenia się tkanek i całego ustroju wynika ze stopniowego, nadmiernego gromadzenia się wrogich organizmowi złogów, które prowadzą do przedwczesnej śmierci. Chelatacja temu procesowi starzenia się zapobiega, eliminując wszelkie procesy zwyrodnieniowe. Decydując się na nią, nabywamy – ja to tak nazywam – „bilet wstępu” wiodący do zdrowia. Efekt w tym leczeniu pojawia się wprawdzie stopniowo, po 2 do 4 miesiącach, a więc nie natychmiast jak w przypadku by-passów czy angioplastyki, którą jak wiadomo trzeba powtarzać, ale za to potem trwa całe lata.

Rozmawiał Piotr Szumski