Amerykańscy naukowcy stwierdzili, że rozwój systemów opieki zdrowotnej, który miał miejsce w krajach zachodnich w ciągu ostatnich 25 lat, sprawił, że ludzie czują się mniej zdrowi.

 

Socjologowie z uniwersytetu stanowego w Ohio porównali ze sobą międzynarodowe dane na temat oceny stanu zdrowia pochodzące z lat 1981–2007 i zestawili je z rozwojem systemów opieki zdrowotnej, który miał miejsce w 28 państwach członkowskich zrzeszonych w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W ostatnim ćwierćwieczu przemysł medyczny w tych krajach przeszedł ogromny rozwój. Można by się spodziewać, że przełożyło się to na lepszy stan zdrowia obywateli. Okazuje się jednak, że analizowane przez naukowców dane nie potwierdzają tego założenia, a wręcz przeciwnie – obalają je.

Reklama

 

– Dostęp do większej ilości leków i do lepszej opieki zdrowotnej nie ma realnego wpływu na zdrowie obywateli. Na przykład w Stanach Zjednoczonych odsetek osób oceniających swój stan zdrowia jako bardzo dobry zmniejszył się z 39 do 28 proc. w latach 1982–2006 – mówi profesor Hui Zheng, socjolog przewodniczący zespołowi badawczemu.

Zheng posłużył się metodą analizy scenariusza alternatywnego w sposób umożliwiający stwierdzenie tego, co mogłoby mieć miejsce, gdyby przemysł medyczny zatrzymał się w swoim rozwoju na 1982 roku. (…) Analiza wykazała, że samoocena zdrowia obywateli wzrosłaby w każdym z 28 krajów OECD, na przykład liczba obywateli USA opisujących swój stan zdrowia jako bardzo dobry mogłaby się zwiększyć o około 10 proc.

– Takie twierdzenie wydaje się być sprzeczne z intuicją, ale wyniki analiz są właśnie takie. Więcej leków nie oznacza, że obywatele lepiej oceniają swoje zdrowie, wręcz przeciwnie – mówi profesor Zheng. (…)

Profesor Zheng zmierzył trzy aspekty rozwoju medycyny. Pierwszym z nich były inwestycje (wydatki na służbę zdrowia na jednego mieszkańca i łączną liczbę osób zatrudnionych w przemyśle medycznym), drugim – specjalizacje medyczne (liczba praktykujących lekarzy i specjalistów), a trzecim – rozbudowany przemysł farmaceutyczny (wartość sprzedaży produktów farmaceutycznych per capita). Badani oceniali swój stan zdrowia w skali od 1 (słaby) do 5 (bardzo dobry).

W swojej analizie profesor Zheng wziął pod uwagę również inne czynniki, między innymi rozwój ekonomiczny kraju, przewidywaną długość życia jego mieszkańców, ich stan cywilny, wykształcenie i dochód. Nawet po ich uwzględnieniu, wszystkie trzy aspekty rozwoju medycyny były związane z subiektywnie gorszą oceną stanu zdrowia w badanym okresie.

– Można dojść do wniosku, że wszelkie usprawnienia wynikające z rozwoju ekonomicznego i wzrostu zamożności obywateli są równoważone, a nawet mają przewagę nad rozwojem medycyny – mówi profesor. Według niego istnieje kilka powodów takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, odkrywane – lub kreowane – są nowe schorzenia, co oznacza wzrost ryzyka zdiagnozowania takiej choroby. Przykładem jest zwiększająca się liczba przypadków ADHD, depresji i autyzmu. Ponadto badania przesiewowe są zbyt agresywne, co z kolei skutkuje zwiększeniem się liczby chorujących. Fałszywe dodatnie rozpoznanie może też być szkodliwe dla całkowicie zdrowych ludzi.

Wraz z łatwiejszym dostępem do opieki zdrowotnej możemy oczekiwać lepszego stanu zdrowia, być może nawet w nierealistycznym stopniu.

– Klienci zaczynają domagać się lepszej opieki zdrowotnej z powodu gorszej subiektywnej oceny i nierealistycznych oczekiwań co do swojego stanu zdrowia, a to z kolei sprawia, że następuje kolejna fala rozwoju medycyny. Można mówić o pewnym cyklu – mówi socjolog z amerykańskiego uniwersytetu.

W innym programie badawczym Zheng zajmował się problemem zaufania do lekarzy i samej medycyny. Doszedł do wniosku, że uległo ono zmniejszeniu. Co więcej, ten spadek był niemalże taki sam niezależnie od czynników społeczno-ekonomicznych. Być może ma on związek z negatywnym wpływem rozwoju medycyny na obywateli. Ludzie, którzy gorzej oceniają swój stan zdrowia, mają z reguły mniejsze zaufanie do medycyny i lekarzy. Innym czynnikiem, który może wchodzić w grę w tym przypadku, jest wprowadzenie na rynek usług medycznych typu managed care (opłaconego wstępnie ubezpieczenia zdrowotnego, w którym tradycyjne ryzyko ubezpieczającego jest przeniesione z instytucji ubezpieczającej na tych, którzy mają bezpośrednio dbać o zdrowie ubezpieczonego).

– Pacjenci mogą sądzić, że lekarze robią więcej dla firm oferujących ubezpieczenia tego rodzaju niż dla pacjentów – podsumowuje profesor Zheng.

 

 

Źródło: www.sciencedaily.com