Właściwości odżywcze morwy pierwsze odkryły motyle jedwabniki – ich gąsienice żywią się liśćmi tego drzewa, a gdy odpowiednio dojrzeją, wydzielają substancje białkowe tężejące na powietrzu w nić nawet do trzech kilometrów długości. Chińczycy już ponad sześć wieków przed Chrystusem wymyślili, jak te nici rozwijać i wyrabiać z nich jedwab. Tajemnicy produkcji strzegli jednak tak pilnie, że dopiero w VI w. n.e. przedostała się do Bizancjum, a do Europy jeszcze kilka wieków później. Pierwsze manufaktury powstały w XIV wieku we Włoszech i Flandrii. W Polsce tworzyć je zaczęto w wieku XVII, a fabrykę z prawdziwego zdarzenia zbudował w 1924 r. Henryk Witaczek w Milanówku.

Drzewa morwowe znane były w Europie od dawna, tylko sadzić je i uprawiać zaczęto wtedy, gdy wzrosła popularność jedwabiu naturalnego, natomiast ich właściwości lecznicze są do dziś mało znane. Do tego stopnia, że brak ich opisu w książkach zielarskich, nawet tak renomowanych ziołoleczników, jak Muszyński i Ożarowski.

Wydaje się, że w USA uwagę na morwę pierwszy (w latach 1967–1971) zwrócił L.H. Hartwell, prof. Uniwersytetu Kalifornijskiego, nagrodzony Nagrodą Nobla za wskazanie czynników sterujących cyklem komórkowym. Stwierdził, że w dojrzałym liściu młodej morwy jest 14 proc. białka i 18 proc. fosforu, wiele rodzajów aminokwasów, witaminy C, B1, D, karoten, kwas foliowy i wiele innych cennych składników. Ponieważ zainteresowanie nią wzrosło, sięgnięto do medycyny ludowej regionów, skąd morwa pochodzi.

Ojczyzną morwy są Chiny, Japonia, Indie – jest tam ogromnie ceniona i wielostronnie wykorzystywana. Z drewna robi się narzędzia rolnicze, kije do krykieta, inkrustacje mebli, z kory – papier. Chińczycy, twórcy pierwszych na świecie papierowych pieniędzy, wyprodukowali je właśnie z kory tego drzewa. Do dziś ten sposób uzyskiwania papieru stosowany jest np. w Meksyku. Liście i owoce dodawano do karmy krów, bo dawały wtedy lepsze mleko, ale przede wszystkim wytwarzano z nich leki na rozmaite choroby. Na przykład napar z liści na zapalenie gardła, wywar z korzeni i kory na przeczyszczenie i robaki, sok z owoców przeciw astmie, epilepsji, puchlinie wodnej, melancholii, jako środek uspokajający, a także na cięższe choroby gardła, z nowotworami włącznie. Dziś wiadomo, że pędy i liście zawierają hormon wzrostu, a wyciąg z morwy zmniejsza przyswajanie cukru i skrobi, stosowany jest więc w leczeniu cukrzycy. Nie udało mi się jednak ustalić, co znaczy określenie „wyciąg z morwy”, drukowane na niektórych lekach, bo tego, z czego się ten wyciąg robi, strzeże się podobnie, jak to było z produkcją jedwabiu. Prawdopodobnie jest to wyciąg z liści morwy lub z liści i owoców tego drzewa. Nie wydaje się zresztą, aby ustalenie tej tajemnej receptury było takie ważne. Liście morwy traktowane były jak warzywo, bo odżywcze i smaczne, spokojnie więc można sporządzać z nich w domu napary lub wyciągi, a owoce morwy jadać surowe, robić z nich sok lub wino morwowe (podobno jest świetne).

 

Wiesława Kwiatkowska