Czym jest dla Pana luksus? Dla jednych to dużo pieniędzy, dla innych dużo wolnego czasu. A co Pan ceni najwyżej?

Do luksusu łatwo się przyzwyczaić. Gdy go zakosztujemy, staje się czymś oczywistym i przestaje być luksusem… Każdy chce wygrać w totolotka, ale okazuje się, że ludzie zamożni często nie potrafią żyć luksusowo, a ludzie z małymi dochodami wspaniale cieszą się życiem. Dużo w tym wszystkim paradoksów. Nie chciałbym wyjść na osobę próżną, ale dla ludzi popularnych luksusem może się na przykład okazać bycie incognito choć przez chwilę.

 

Gdy jedzie Pan z bliskimi na narty, to zawsze wybiera Pan najlepsze hotele?

Nie. Najdroższe, pięciogwiazdkowe hotele nie są dla mnie czymś najważniejszym. Czasami trudne warunki wspomina się lepiej niż te luksusowe. Pamiętam, kiedyś pojechaliśmy z ekipą filmową na Syberię – tam nie było nawet toalety, był jedynie zwykły wychodek. Na Syberii łyk czystej wody z butelki, a nie ze śniegu czy z rzeki, smakował wspaniale. To był dopiero luksus.

Nie potrafię wskazać takiego jednego momentu, a to dlatego, że zarabiałem już od wczesnego dzieciństwa Miałem kilkanaście lat, gdy stanąłem pierwszy raz przed kamerą, a wcześniej grałem już w teatrze. Już wtedy chwilami czułem zawodowe spełnienie. Nie przeszkadzało mi to, że zarabiałem 30 zł za spektakl.

 

Jako wzięty aktor może Pan odcinać kupony od swojej popularności. Jak Pan z tych możliwości korzysta?

Nie przeczę – otwiera ktoś nowy hotel i ma wielką ochotę zaprosić tak zwanego celebrytę… Bardzo nie lubię tego słowa, bo w języku polskim nabrało ono pejoratywnego znaczenia. Nie korzystam z tego typu ofert. Jadę tylko tam, gdzie chcę – odpoczywam na uczciwych zasadach i sam za to płacę.

Ten kupon odcinam z pełną premedytacją. Samochodem tej marki jeżdżę bowiem od ponad 7 lat. Volvo zauważyło moją lojalność i zaproponowano mi kilka ciekawych wyjazdów na testowanie swych nowych samochodów.

Reklama

 

Lubi Pan prowadzić samochód?

Tak, to dla mnie rodzaj medytacji. Podczas jazdy uczę się języków, w samochodzie dzwonię też do wielu osób – oczywiście przez zestaw głośnomówiący. Na długich trasach mam też czas na myślenie.

 

Ma Pan smykałkę do sportu?

Jestem pokoleniem wychowanym w szarej, komunistycznej rzeczywistości. Dopiero teraz, niedawno – i to jest dla mnie luksus – robię rzeczy, których nie mogłem robić jako dziecko. Uprawiam triathlon, zapisałem się ostatnio na lekcje tenisa, gram w golfa, uczę się też jeździć na nartach. Na stoku od razu widać narciarza, który jeździ od dziecka. Wiem, że nigdy do takiego poziomu nawet się nie zbliżę. Ale teraz rekompensuję sobie to, że w dzieciństwie miałem pod górkę i musiało mi wystarczyć podwórkowe granie w piłkę.

 

Co w uprawianiu sportu ceni Pan sobie najbardziej?

Pokonywanie swoich ograniczeń, przekraczanie własnych granic – trenując do maratonu czy triathlonu, człowiek uczy się systematyczności. A to ważne, bo aktor to zawód nieprzewidywalny, związany z chaosem, żaden dzień nie jest taki sam. Trening sportowy narzuca pewien harmonogram, do którego dostosowuje się resztę.

 

Życzę wielu sukcesów i dziękuję za rozmowę!

 

Rozmawiał Tomasz Barański

 

Piotr Adamczyk – aktor teatralny, telewizyjny i filmowy; producent. W 1995 roku ukończył wydział aktorski warszawskiej PWST. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt ról, między innymi w filmach Chopin pragnienie miłości, Karol. Człowiek, który został papieżem, Testosteron, Lejdis, Nie kłam, kochanie, Och, Karol 2 oraz w serialach Czas Honoru, Naznaczony, Przepis na życie. Jest laureatem wielu nagród, między innymi Telekamer oraz Wiktora.

 

Poradnik Zdrowego Człowieka

ZOBACZ WIĘCEJ WYWIADÓW