Pani Zofia, energiczna 70-latka, jest stałym gościem kawiarenki internetowej w swojej dzielnicy. Kiedy zjawiła się tam po raz pierwszy, gospodarze i młodzi goście, byli przekonani, że trafiła tu przypadkowo, pomyliła adres. – Klub seniora jest nieco dalej, za rogiem – poinformowali skwapliwie. A ona uśmiechnęła się pobłażliwie, zajęła miejsce przy monitorze i zaczęła przeglądać serwisy prasowe.

Pani Zofia jest emerytowaną bibliotekarką i miała to szczęście, że znajomość z komputerem zawarła przymusowo, jeszcze w pracy.

 

 

Rewolucji ciąg dalszy

Teraz nie żałuje, że nie przeszła na wcześniejszą emeryturę, bo dzięki temu „załapała się” na darmowe, obowiązkowe szkolenia i popracowała w naprawdę nowoczesnej książnicy naukowej, o jakiej nawet nie marzyła. To była prawdziwa rewolucja! Dostęp do zbiorów online, dogodny kontakt z renomowanymi placówkami w Europie i za oceanem...

– Nauka obsługi komputera nie była łatwa. Znacznie młodszym koleżankom sprawiała mniej kłopotów, nam, najstarszym szła wolniej. Instruktorzy, na szczęście, byli wyrozumiali i cierpliwi, a myśmy się wspierały – opowiada.

Pani Zofia jest osobą samotną, emeryturę ma skromną. Stary komputer, który dostała od syna koleżanki, już się wysłużył i tylko patrzeć jak odmówi współpracy. Córka kuzynki obiecała używanego laptopa i pani Zofia nie może się tego doczekać. – Zainstaluję sobie jakiś tani internet i będę miała kawiarenkę w swojej kawalerce! – cieszy się z błyskiem w oku.

Reklama

 

Nie ma tego złego...

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – pan Józef powtarza znane przysłowie. W jego przypadku „złe” to był wypadek, który skazał go na długi pobyt w szpitalu i przykuł do łóżka. Na sąsiednim leżał młody człowiek. – Miał mały komputer, jeszcze nie wiedziałem, że to laptop. Od słowa do słowa, dowiadywałem się, co takie urządzenie potrafi. Mój sąsiad dzięki niemu był w stałym kontakcie z przyjaciółmi, wiedział, co dzieje się na świecie, ba śledził nawet przebieg konkursu w skokach narciarskich. I nikomu to nie przeszkadzało. Wyszedłem ze szpitala z postanowieniem, że też będę mieć takie cudo. I mam! – mówi z dumą. – To było to „dobre”, co zostało po chorobie. Kupiłem na raty. Wnuk, student, zaoferował pomoc we wszystkim. Przyznaję, że przyłożył się do uczenia dziadka. Ja nerwowy jestem i ambitny, on też cierpliwością nie grzeszy, więc nie raz między nami zaiskrzyło. Ale pierwszego samodzielnie przeze mnie wysłanego i odebranego maila uczciliśmy lampką koniaku... Ten komputer bardzo nas do siebie zbliżył, zauważyłem, że wnuk traktuje mnie jakoś inaczej, poważniej, z większą uwagą. Nauczył mnie korzystania z programów graficznych. Sam zaprojektowałem zaproszenia na rodzinne spotkanie z okazji naszej z żoną 50. rocznicy ślubu.

 

Wiek podeszły?!

Pani Ela zdziwiła się, przeczytawszy, że według Światowej Organizacji Zdrowia jest przedstawicielką osób w wieku podeszłym. – Mam dopiero 65 lat i to ma być wiek podeszły!? Chcieliby nas, emerytów, pewnie już skreślić. Wszystkim zawadzamy – irytuje się.

Trochę ze złości, a trochę dla wypełnienia czasu zapisała się na zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Wybrała m.in. obsługę komputera. Komputer w domu był, po mężu. – Mąż trzymał mnie od niego z daleka, nawet jak o coś pytałam, to zbywał żartami. Umarł, a ja nie chciałam komputera sprzedać, bo był dla mnie jak pamiątka. Postanowiłam go „rozgryźć”, udowodnić sobie, że dam radę, że mąż nie miał racji, ignorując moje zainteresowanie.

Teraz cieszę się, bo poprzez internet odnalazłam dwie dawne szkolne koleżanki i odnowiłyśmy kontakty. Poczta elektroniczna jest wspaniała! Nie czekam już niecierpliwie na listonosza, nie kupuję papeterii, ani znaczków na listy. A otrzymuję je nawet z Kanady, gdzie mieszka syn z rodziną – mówi pani Elżbieta. – Przysyłają mnóstwo zdjęć – dzieci, zwierzęta, ogródek, dom po przebudowie, nowy domek letniskowy. Czuję, jakby byli blisko, bo jestem na bieżąco z ich sprawami. Namawiają mnie na Skype’a, żeby rozmawiać. Myślę, że i z tym dam sobie radę. W końcu nawet niektóre rachunki płacę poprzez internet!

 

Wbrew stereotypom

Młodzi dawno odkryli pożytki komputeryzacji oraz internet jako wspaniałe medium. Ich dziadkowie dopiero odkrywają. Przełamują stereotyp babci smażącej konfitury i dziadka siedzącego w fotelu z gazetą. Wyłamują się ze standardowego u nas jeszcze wizerunku seniorek, które wolny czas spędzają w kuchni lub przy ręcznych robótkach oraz seniorów w przydomowych ogródkach lub na spacerze z pieskiem.

„Jesień życia” to w polskich warunkach najczęściej, niestety, czas wykluczenia, zepchnięcia na margines – poza zawodową pracę, a także formy aktywności przypisane młodszym, zdrowszym, zamożniejszym. Postęp technologiczny, świat, za którym przestajemy nadążać, bo zbyt szybko się zmienia, wyklucza dodatkowo i bardzo boleśnie, bo stawia barierę między pokoleniami.

Pewnie łatwo powiedzieć: nie rozumiem, nie nadążam, to już nie mój świat. Trochę trudniej przyznać się do lęku, że próba oswojenia tego świata może się nie powieść, że nie uda się nam szybko posiąść umiejętności, które dla młodych są dziecinnie proste. Obawa przed śmiesznością w oczach dzieci i wnuków bywa paraliżująca.

Dobrze, że nie brakuje instytucji i osób, które to rozumieją i proponują seniorom komputerowe szkolenia. Zawsze przecież najtrudniej przezwyciężyć obawy i podjąć wyzwanie.

 

Przekroczyć mur

Seniorom, którzy to uczynili lub czynią, należy tylko przyklasnąć. Bo nie chcą stać w miejscu, co zawsze oznacza jedynie regres. Pragnąc dotrzymać kroku gnającemu naprzód światu, otrzymują od niego wspaniały dar, jakim jest dostęp do świetnego źródła wiedzy i komunikacji, czyli do komputera. Korzystając z niego, mogą nie tylko poszerzać horyzonty, docierać do nowych informacji z różnych dziedzin, lecz także ułatwić sobie codzienne życie, funkcjonować sprawnie nawet przy ograniczeniu wydolności fizycznej. Ileż spraw można wyjaśnić czy załatwić dzięki komputerowi bez wychodzenia z domu! To elektroniczne urządzenie bardzo ułatwia nawiązywanie nowych znajomości i podtrzymywanie starych kontaktów, rozwijanie zainteresowań. Babcia, które wie, że mysz to nie tylko domowy gryzoń i szkodnik, dziadek śledzący dyskusje na internetowych forach, ciotka, która po udziale w internetowym czacie z ulubionym aktorem układa pasjansa na ekranie, nie czuje się nieswojo i obco w gronie znacznie młodszych osób. Pokoleniowa przepaść się niweluje, a tym co różni kilka generacji jest tylko bagaż życiowych doświadczeń. Dzięki komputerowi seniorzy przekraczają mur swoistego getta, w jakim chciałoby go zamknąć nawet bardzo życzliwe otoczenie. To getto ograniczeń, zakazów i niemożności, chyba przewrotnie nazywane złotą jesienią życia.

 

Anna Jęsiak

*   *   *

Reklama

 

Pierwsza witryna dla ludzi starszych w USA powstała już w 1986 r. Dziś ponad 60 proc. Amerykanów powyżej 65. roku życia uważa, że internet uczynił ich życie ciekawszym.

 

76 proc. Amerykanów w wieku powyżej 50 lat uznaje sieć za ważne źródłem informacji. Amerykańscy seniorzy odwiedzają przede wszystkim serwisy informacyjne. Rzadziej natomiast korzystają z komunikatorów i ściągają z internetu pliki wideo.

 

W Krakowie w ramach unijnego programu PHARE, przy współudziale grupy seniorów, powstał podręcznik podstaw obsługi komputera dla seniorów oraz poradnik dla osób pragnących organizować kursy komputerowe dla starszych. Cieszy się dużym powodzeniem, miał kilka wznowień.

Przeprowadzono też szkolenia dla grupy seniorów, którzy chcieliby zostać instruktorami komputerowymi na kursach dla seniorów.

 

Mimo szybkiego wzrostu liczby starszych internautów Polska wciąż jest daleko nie tylko za Stanami Zjednoczonymi, ale też krajami Europy. W Norwegii z internetu korzysta 41 proc., w Niemczech – 31 proc., Wielkiej Brytanii– 28 proc., zaś w Polsce jedynie 10 proc.

W państwach UE 18 proc. osób w wieku emerytalnym – to internauci.