Brodawki, przez wiele osób traktowane w kategorii defektu kosmetycznego, są chorobą skóry najczęściej wywoływaną przez jeden z 30 rodzajów wirusa brodawczaka ludzkiego – HPV, z tej samej grupy, co wirus siejący ospę.

 

 

Wirus atakuje słabszych.

Brodawki pochodzenia wirusowego, czyli brodawki zwykłe zwane też kurzajkami – grudki koloru szarawego lub brązowego wystające ponad poziom skóry– częściej atakują skórę osób z obniżoną odpornością organizmu. W zasadzie po 6–12 miesiącach nawet nieleczone znikają, bezpieczniej jednak – w końcu to choroba zakaźna – skorzystać z pomocy dermatologa. I to im wcześniej, tym lepiej.

Najgorsze, co możemy zafundować skórze pokrytej brodawkami, to ścieranie chorych miejsc pumeksem, ścinanie nożykiem czy rozdłubywanie. Wskutek takiego traktowania, wirus wnika głębiej do wewnątrz i w ten prosty sposób rozsiewa się, powodując – nawet po kilku miesiącach, tyle bowiem trwa okres wylęgania się wirusa – powstanie następnych, na pewno liczniejszych brodawek.

 

Na bosaka

Miejscem dość często atakowanym przez brodawki, zwłaszcza u dzieci, są stopy. Niestety, ten rodzaj kurzajek choć powstaje z odrębnego typu wirusa i nie przemieszcza się na inne części ciała, bywa bolesny.

„Złapać” tego wirusa można przede wszystkim w basenie, podczas przymierzania butów na bosą stopę, a dzieci i młodzież szkolna na lekcjach gimnastyki – zwłaszcza podczas ćwiczeń na materacach. Czyli tam, gdzie najczęściej chodzi się boso.

Czy można się uchronić przed zakażeniem? Szczepionki na to nie ma, ale można ograniczyć ryzyko, ochraniając stopy – np. na basenie klapkami, a podczas ćwiczeń gimnastycznych skarpetkami.

Reklama

 

Pospolite i płaskie

Poza już wymienionymi rodzajami brodawek, są jeszcze – występujące głównie na rękach – brodawki pospolite. Nie tyle groźne, co nieestetyczne. Zwłaszcza jeśli wybrały sobie miejsce wokół paznokcia albo nawet pod nim.

I brodawki płaskie – pojawiające się na rękach i twarzy w postaci malutkich płaskich ognisk w kolorze skóry, czasem przebarwionych.

Zarazić się nimi można choćby podając rękę na przywitanie osobie „zawirusowanej” brodawczakiem.

 

Jak się ich pozbyć?

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest to zadanie dla dermatologa, który ma do dyspozycji kilka sposobów na rozprawienie się z brodawkami.

Pomocne bywają – jak to zwykle w przypadku wirusa – leki przeciwwirusowe i homeopatyczne.

Kurzajki skutecznie niszczy się specjalnym preparatem zawierającym kwas salicylowy, kwas mlekowy lub formalinę. W kalendarzu pochodzącym z XIX wieku przekonywano, że wystarczy przez 2–3 dni pocierać je sokiem z jaskółczego ziela, a nie zostanie po nich najmniejsza nawet blizna.

Brodawki można zlikwidować metodą chirurgiczną – przez łyżeczkowanie, ponadto elektrokoagulacją, krioterapią, czyli zamrożeniem ciekłym azotem o temp. -195 stopni.

Wybór metody leczenia trzeba jednak bezwzględnie pozostawić lekarzowi.

 

* * *

 

Niewirusowy wyjątek

Brodawki łojotokowe, występujące głównie u osób starszych (dlatego czasami nazywane są też brodawkami starczymi) nie mają podłoża wirusowego. Z reguły umiejscawiają się one na tułowiu, grzbiecie dłoni, czasami także na twarzy. Są suche, przyjmują fantazyjne kształty – od niewielkich cielistych grudek do dużo większych narośli koloru brunatnego. Skóra jest jakby brudna, wygląda jakby miała się złuszczyć.

 

Katarzyna Kamińska