Człowiek, który dużo płacze jest zdrowszy i dłużej żyje. Podobnie jak wtedy, gdy się śmieje, jego krew krąży szybciej, mózg jest lepiej dotleniony, a oddech pogłębia się. Śmiech i łzy wyjdą mu więc na dobre. Nie ma się czego wstydzić, panowie!
Uśmieszek nie poprawia zdrowia psychicznego. Żeby uśmiech dawał uczucie szczęścia, musi obejmować całą twarz. W szczególności mięśnie zewnętrznych kącików oczu. Określamy go mianem od ucha do ucha – twierdzi amerykański naukowiec, dr nauk humanistycznych Robert Cooper. Co prawda, osobom lubiącym się uśmiechać, łatwiej tworzą się zmarszczki wokół ust i oczu, ale dodają one raczej uroku niż lat.

 

Umarłbym bez śmiechu!

Nie bez przyczyny dobroczynnym wpływem śmiechu na nasz organizm zajęli się, poza lekarzami, także psychologowie i terapeuci. Udowodnili, że ludzie z dużym poczuciem humoru nie mają problemów z samooceną, potrafią śmiać się sami z siebie, optymistycznie patrzą w przyszłość, nie boją się podejmować nowych wyzwań, a także dają zadowolenie innym. Uśmiech jest bowiem nie tylko rezultatem radości, ale także jej przyczyną. Zaprezentowany na powitanie wywołuje podobną reakcję u jego odbiorcy. Taki objaw jest szczególnie pożądany w przypadku leczenia depresji czy pokonywania poważnych chorób. Nastawienie emocjonalne pacjenta odgrywa bowiem istotną rolę w procesie leczenia.

Poprzez śmiech potrafił wyzwolić się z własnych smutków Abraham Lincoln. Ponoć w niepomyślnym okresie wojny secesyjnej ów polityk zaczytywał się namiętnie zabawnymi historyjkami. – Panowie – pytał, cytując je od czasu do czasu swoim współtowarzyszom – czemu się nie śmiejecie? Gdybym ja się nie śmiał – umarłbym.

Żart w kolejce – artystyczny dystans

Specjaliści gelotolodzy, zajmujący się wpływem śmiechu na ludzki organizm, nie twierdzą, że humor zrekompensuje wszystkie żale czy też pokryje straty, ale pozwala łatwiej je znosić. Dostrzegając komizm otaczającej nas rzeczywistości, nie stajemy się jej ofiarami. Przykładem może być długa kolejka do kasy akurat wtedy, gdy mamy mało czasu. Nie będzie ona w stanie wyprowadzić nas z równowagi, gdy przypomnimy sobie dobry dowcip lub jeszcze lepiej, gdy usłyszymy go z ust stojącego w ogonku klienta.

Przyczyną zbyt małej ilości uśmiechniętych ludzi, zdaniem psychologów, jest wychowanie. Śmiech limitowany jest już w wieku szkolnym przez nauczycieli i rodziców, powtarzających nam „bądź poważny”, „przestań się wygłupiać”, „co to za uśmieszek?”, a najczęściej „taki duży a płacze”. Od dorosłych pracodawcy też wymagają opanowania i stosownego zachowania, ale ci, którzy się często śmieją, wzbudzają zaufanie, łatwiej nawiązują kontakty i motywują współpracowników do pracy. Pocieszające jest, że wybitnych przedstawicieli różnych zawodów cechuje duża spontaniczność i dystans do świata.

Śmiech do swoich celów wykorzystują także terapeuci. W Ameryce od 1998 roku działa Towarzystwo Humoru Terapeutycznego. Alisonn Crane, pielęgniarka z Illinois i zarazem jego założycielka uważa, że poprzez radosne i przyjazne podejście do pacjenta ludzi w białych kitlach zmniejsza się u chorego poczucie niepokoju i zagrożenia oraz łatwiej jest mu wówczas znosić ból.

Uśmiech zamiast kataru

Śmiech przynosi również wiele pożytku z fizjologicznego punktu widzenia. Okazuje się bowiem, że sto śmiechów (cha, cha, cha) odpowiada stu minutom ćwiczeń fizycznych, pobudza oddychanie, co prowadzi do lepszego dotlenienia organizmu, a także przyspiesza tętno i powoduje spadek ciśnienia krwi. Poza tym, w mózgu wydziela się endorfina, zwana hormonem szczęścia. Jej poziom wzrasta również wtedy, gdy uprawiamy jakiś sport. Za sprawą dobrego humoru możemy wzmocnić nasz system odpornościowy. Podczas śmiechu w ślinie pojawiają się immunoglobuliny IgA zwalczające przeziębienie.

Na padole łez

Równie drogocenny dla naszego organizmu okazuje się płacz. Podobnie jak w przypadku śmiechu jego zjawiskiem zajęli się badacze zarówno ducha, jak i ciała. Ci pierwsi przede wszystkim zaprzeczają twierdzeniu, że prawdziwym mężczyznom łzy nie przystoją. Płakał bowiem Neron, gdy płonął Rzym; płakał Napoleon po klęsce pod Waterloo; Achilles nad trupem Patroklesa czy Jurand ze Spychowa pod bramą krzyżackiego zamku w Szczytnie – bohaterowie z kart historii i wielkiej literatury.

Rycz do woli

Łzy towarzyszą nam od pierwszych chwil życia. Noworodki przez pierwsze trzy tygodnie życia płaczą „na sucho”, dopiero między 5 a 12 tygodniem życia pojawiają się łzy, które oznajmiają o mokrej pieluszce, głodzie czy strachu, potem z kolei odzwierciedlają smutek, żal, złość czy rozczarowanie. W tych nieprzyjemnych momentach naszego życia płacz staje się manifestem uczuć, rozładowuje napięcia i łagodzi stresy. Powstrzymywanie łez wywołuje stany depresyjne: bezsenność, nadpobudliwość czy agresję. Rezultatem tłumienia negatywnych emocji może być choroba wrzodowa żołądka, stany zapalne jelita grubego lub dolegliwości sercowe.

Tradycyjne podejście do wychowania, polegające na nieokazywaniu publicznie uczuć, zaobserwować można już tylko w bardzo konserwatywnych rodzinach, jak np. królewska (po śmierci Lady Diany płakały miliony ludzi na całym świecie, a kamienne twarze zachowali członkowie rodziny Windsor – nawet synowie księżnej).

Idące z duchem czasu, matki zdają się, na szczęście, wyznawać nową teorię, że „płacz to zdrowie”.

Słony smak uczuć

Płacz, podobnie jak śmiech, obniża ciśnienie krwi, dotlenia mózg, daje uczucie odprężenia, a wraz ze łzami wydalamy z organizmu nadmiar hormonów i trucizn. W skład łez wchodzą też sole mineralne, w tym sól kuchenna (stąd ich słony smak), śluz, nieznaczna ilość białka i lizozymu. Dzięki takim ingrediencjom łzy uznawane są przez medyków za jeden z najsilniejszych antyseptyków, czyli preparatów bakteriobójczych. Stanowią one także ochronę dla delikatnych gałek ocznych, zapobiegają wysuszaniu spojówki oraz pomagają usuwać z oka obce ciała. Aby płyn łzowy dokładnie pokrywał gałkę oczną musimy mrugać powiekami około 25 razy na minutę.

W zależności od tego, jaki jest powód płaczu, inny jest skład chemiczny łez. Chemicy wyodrębnili we łzach substancję, która działa jak morfina, czyli znieczula ból. Łzy prawdziwe, tj. pojawiające się na przykład pod wpływem smutku, różnią się składem od tych, których pojawienie się warunkuje zapach cebuli czy chrzanu. We łzach emocjonalnych występuje prolaktyna, czyli hormon wydzielany na skutek stresu.

Nie wiadomo, jak lekarze klasyfikują zjawisko śmiechu do łez. Potwierdzają jednak, że śmiech bywa zaraźliwy i jest to najprzyjemniejsza odmiana choroby zakaźnej.

 

Małgorzata Szymańska

 

***

 

Krokodyle łzy są nieszczere

Gruczoły łzowe u tego gada znajdują się niedaleko gruczołów ślinowych. Te zaczynają pracować na widok potrawy. Łzy u krokodyla są więc reakcją na posiłek, a nie wynikiem jego żalu nad losem ofiary swego apetytu.

 

Płacz o świcie

Według holenderskich badań przeprowadzonych na 4 tys. osób, kobiety płaczą przeciętnie 2,7 razy na tydzień, mężczyźni – raz w tygodniu. Zarówno jedni, jak i drudzy ronią łzy najczęściej o świcie. Czyżby na skutek niechęci do wczesnego wstawania?

 

Dlaczego płaczemy?

Z żalu – 50%

Ze szczęścia – 20%

Ze złości – 10%

Okazuje się więc, że najrzadziej płaczemy z bólu i zmartwienia.

 

Europejska statystyka

Niemcy śmieją się średnio 6 minut dziennie, z kolei Francuzi robią to przez 18 minut, a Włosi aż 19 minut. Tymczasem Brytyjczycy pozwalają sobie na uśmiech przez 15 minut dziennie. Ale ponoć to nie wystarcza. Członkowie założonego w Niemczech Klubu Śmiechu twierdzą, że ludzie powinni się śmiać co najmniej 20 minut dziennie. A ile minut my poświęcamy na śmiech?

ERROR_CONTENT