Kiedy pod koniec XIX wieku synestezja została opisana przez Francisa Galtona, większość naukowców była gotowa uznać to zjawisko za efekt działania środków narkotycznych. Intuicja ich nie zwiodła – normalnie bowiem do świata synestezji można zajrzeć jedynie przez narkotyczne okienko. Jednak urodzeni synesteci, trafiający się w normalnej populacji raz na dwadzieścia tysięcy urodzeń, takiego wspomagania nie potrzebują. Potrafią słyszeć smak i widzą kolor dźwięku. Dla jednych to wybryk natury, fenomen pozwalający na dokonanie wglądu w mechanizmy, które rządzą pracą mózgu; dla drugich – przykład tego, jak będziemy postrzegać rzeczywistość na następnych etapach ewolucji.

 

– Nie mogę lepić hamburgerów, bo cały czas czuję gorycz w ustach – skarży się w internecie Amerykanin będący synestetą. – Żona, rzecz jasna, mi nie wierzy i jest przekonana, że próbuję wykręcić się od prac domowych.

– Chyba będę musiała zrezygnować z pracy w orkiestrze – wtóruje mu w sieci Brytyjka, także będąca synestetką. – Gramy coraz więcej muzyki współczesnej, a kiedy słyszę taki utwór, zbiera mi się na mdłości. Co innego Mozart. Ten smakuje truskawkami. Truskawkami ze śmietaną.

 

Świat synestezji

Bzdury? Senne majaki? Ani jedno, ani drugie. Właśnie tak świat postrzegają udostępniający w internecie swoje wrażenia synesteci – osoby, dla których granice między tym co gorzkie i tym co twarde, tym co melodyjne i czerwone, nie są tak ostro zarysowane jak u innych ludzi. Choć mają tak jak każdy wzrok, słuch, smak, węch i dotyk, ich zmysły są ze sobą jakby bliżej połączone. Dzięki temu potrafią odczuwać wrażenia innym zmysłem niż ten, do którego był skierowany pierwotny bodziec. Synesteci, czyli osoby, u których występuje połączenie wzrokowo-słuchowe, widzą kolory podczas słyszenia lub wypowiadania słów. Na przykład – słowo zazdrość może być dla nich zielone, a wyraz poniedziałek – purpurowy. Nawet zwykłe kichnięcie może wywołać u synestety wrażenie koloru, najczęściej akwamaryny.

Czy właśnie z synestetycznego uniwersum pochodzą takie określenia jak gorzka prawda, czy cierpki smak porażki? Wszak wśród poetów aż ośmiokrotnie częściej spotyka się synestetów niż w innych badanych grupach.

Lecz to nie wszystko. Dla w pełni rozwiniętego synestety cyfra pięć jest czerwona, a litera „z” czarna. W przeciwieństwie do doznań pojawiających się po zażyciu narkotyków, wizje te są trwałe i powtarzalne, choć nie identyczne u wszystkich. Czyli – jeśli dla kogoś „i” jest szare, a słowo wtorek fioletowe, to jest tak zawsze. Choć... dla innego synestety „i” może mieć kolor zielony, a wtorek wcale nie musi wywoływać kolorystycznych skojarzeń.

Reklama

 

Pytanie o źródło

Skąd się bierze ta anomalia? Jakie jest jej organiczne podłoże?

Nie ma co do tego całkowitej zgodności. Niektórzy neurofizjolodzy synestezję wiążą ze zbyt obfitym „okablowaniem” różnych obszarów mózgu; inni natomiast sądzą, że za synestezję winić należy występowanie w mózgu nadmiernych ilości chemicznych neurotransmiterów. Który pogląd jest bliższy prawdy, na razie nie wiadomo. Pogłębione badania nad synestezją prowadzone są dopiero od niedawna i chyba nieprędko się skończą.

Gdy się rodzimy, wszyscy jesteśmy synestetami. Postrzegamy kształty jako smaki, a dźwięki jako kolory. Każde wrażenie zmysłowe – czy to smak, czy dźwięk – pobudza w mózgu niemowlęcia wszystkie obszary jednocześnie, wybuchając istną feerią odczuć i wrażeń. Prawdopodobnie dlatego małe dzieci swoje zabawki „oglądają” przede wszystkim ustami. Na późniejszym etapie rozwoju mózgu, domniemany nadmiar połączeń mózgowych ulega redukcji, przez co percepcja staje się jednozmysłowa – albo wzrokowa, albo słuchowa, a nie jak poprzednio – słuchowo-wzrokowa. Ci, u których dokonuje się to w sposób niepełny, stają się synestetami.

 

Dwa zamiast jednego

W czasie jednego z eksperymentów mających uchylić rąbka synestetycznej tajemnicy, naukowcy pokazali badanym diagram, na którym wśród ogromnej ilości znaków jeden konkretny (litera lub liczba) układał się w pewną figurę. Zadanie uczestników doświadczenia polegało na jak najszybszej identyfikacji owej figury. Co się okazało? Otóż osoby ze zdolnościami synestetycznymi zrobiły to znacznie szybciej niż ci, którym natura poskąpiła tego daru. Rezonans magnetyczny ujawnił dlaczego – u synestetów w czasie rozwiązywania tego zadania włączały się także komórki mózgowe odpowiedzialne za widzenie barw, nie tylko kształtów. Nic więc dziwnego, że synesteci natychmiast dostrzegali figurę utworzoną ze znaków o tym samym kolorze.

– U synestetów w czasie eksperymentu pracowały dwa ośrodki mózgu – mówi prowadzący eksperyment hinduski badacz dr Vilayanur Ramachandra. – Pierwszy odpowiadał za rozpoznanie znaków, drugi był zaangażowany w percepcję barw. (...) Najwidoczniej zostały u nich zachowane niektóre połączenia pomiędzy ośrodkami zmysłu, które u większości ludzi, w trakcie dojrzewania kory mózgowej, ulegają przerwaniu. Najprawdopodobniej decydują o tym czynniki czysto losowe. To dlatego dar synestezji chodzi tak krętymi i trudnymi do przewidzenia ścieżkami. Dlatego każdy z sześciu biorących udział w eksperymencie synestetyków barwy widział w innym natężeniu, a fragmenty kory mózgowej odpowiedzialne za rozpoznanie kolorów, w różnym stopniu były uaktywnione.

 

Pytanie o przyszłość

Zdaniem badaczy okrojenie nadmiernych połączeń nerwowych, mające zwykle miejsce między trzecim i czwartym rokiem życia, jest ewolucyjnym przystosowaniem do dalszej egzystencji w świecie zmysłów. Synestezja dostarcza bowiem bardzo szerokiego spektrum doznań. Można powiedzieć nawet, że za szerokiego, bo prowadzi do wrażeniowego „szumu”.

Mówi się, że postrzeganie synestetyczne stanowi zapowiedź tego, jak percepcja homo sapiens będzie wyglądać na dalszych etapach ewolucji. Zgodnie z tym poglądem, synestezja nie jest wadą, lecz udoskonaleniem postrzegania. Właśnie tak wszechstronnie, tak wielozmysłowo ludzie mają postrzegać rzeczywistość za setki tysięcy lat... Zapowiedzią tego ma być konstruowanie już dziś synestetycznych instrumentów muzycznych, w których poszczególne dźwięki sprzężone są z pojawianiem się odpowiednich snopów światła wyczarowujących najróżniejsze barwy i kształty.

Jedno jest pewne: synestezja jako fenomen kryje w sobie jeszcze niejedną zagadkę i zaskoczenie. I niezależnie od tego, czy kiedyś będziemy rzeczywistość postrzegać synestetycznie, czy też nie, na pewno nie będziemy się nudzić.

 

Roman Warszewski