Gdy wchodzimy do parku, na łąkę czy do lasu bogactwo kolorów naszej flory musi zachwycić. Dorośli na ogół zachwyt swój ograniczają do oglądania, natomiast dzieci, zwłaszcza najmniejsze, gdy coś podziwiają, zazwyczaj wkładają to do buzi. Bo jak tu nie skosztować pięknych czerwonych jagódek?

 

Czerwona jagoda to owoc wawrzynka – wilcze łyko, czyli wilcza jagoda. Zatrucie nią daje tak zwane objawy atropinowe (z tej właśnie rośliny wyodrębniono atropinę). A objawy te to rozszerzenie źrenic z zaburzeniem widzenia, światłowstręt, niepokój ruchowy, suchość w jamie ustnej, pragnienie, któremu towarzyszy utrudnione połykanie, poza tym nadmierna gadatliwość, bóle i zawroty głowy, niekiedy zaś zaburzenia świadomości i halucynacje.

Skóra zatrutego jest sucha, rozpalona i zaczerwieniona. Podobnie działają pokrzyk, bieluń dziędzierzawa i lulek czarny. Trujące są nie tylko owoce, ale w zasadzie wszystkie części rośliny. Identyczne objawy daje spożycie – jeśli ktoś lubi – drewna, kory, liści i apetycznie wyglądających czerwonych jagódek cisu.

Reklama

 

Inny obraz zatrucia – tak zwane objawy naparstnicowe – jest efektem przedawkowania leków nasercowych pochodzących z grupy digitalis lub zjedzenia jakiejkolwiek części przepięknej rośliny kwietnej o tej samej łacińskiej nazwie, po polsku zwanej naparstnicą. Ostre objawy to ból głowy, nudności, wymioty, biegunka, zaburzenie widzenia barw, majaczenie, zwolnienie tętna. Takie same objawy daje skosztowanie jakiejkolwiek części kuzynki naparstnicy, czyli cebuli morskiej, konwalii albo odległego gatunkowo oleandra – który, jak głosi legenda, zabił legion rzymskich żołnierzy, kiedy na ognisku rozpalonym z jego gałęzi piekli sobie mięso. Nie należy więc używać oleandrowego drewna do urządzania grilla.

Innymi trucicielami dającymi objawy naparstnicowe są psiankowate. Ich rodzina to psianka słodkogórz, psianka czarna i paprykowata. Trujące są liście i niedojrzałe jagody. Tak samo trują młode ziemniaki – ale tylko zielone bulwy i młode pędy.

Trują – powodując nudności i wymioty – zjadane w całości: glistnik (jaskółcze ziele), hortensja, jaskier, łubin, zimowit, cebulki hiacynta i żonkila, nasiona kąkolu polnego oraz korzeń kosaćca, czyli irysa.

Zjedzenie liści bądź nasion bardzo dekoracyjnego i popularnego złotokapu spowoduje pieczenie w jamie ustnej, nudności, gwałtowne wymioty, biegunkę, zaburzenie oddechu i tętna aż do majaczenia i utraty przytomności włącznie. Równie niebezpieczny jest rododendron, czyli różanecznik.

Spożycie liści rabarbaru grozi zatruciem znajdującym się w nich kwasem szczawiowym. Objawy to: biegunka, wymioty, spadek diurezy i w efekcie krwawienia.

Nie należy też, z powodu możliwości zatrucia cyjankami, jeść nasion: egzotycznego migdała, moreli (opisano zgon po zjedzeniu jej 48 pestek) oraz poczciwej śliwy i wiśni. Występuje wówczas porażenie strun głosowych, drgawki, a nawet śpiączka i śmierć...

Cóż więc robić? Nie wchodzić do parku, lasu czy ogrodu? Nie dotykać żadnych roślin? Nic podobnego. Od ich oglądania i dotykania nic się nikomu nie stanie. Natomiast, jako że trudno spamiętać wszystkie trujące rośliny, oraz to, które ich części są niebezpieczne, należy przyjąć generalną zasadę i potomnym od maleńkości wtłaczać ją do głów, że nie zbieramy, nie wkładamy do buzi, nie żujemy ani nie gryziemy żadnych roślin, poza tymi, które rodzice na talerzyku, uprzednio dobrze umywszy, podają.

Reklama

 

A jeśli przydarzy się nieszczęście i nasza pociecha zje jakąś roślinę i manifestuje podane wcześniej objawy, niezwłocznie dostarczamy ją do lekarza, uprzednio wywołując, w celu usunięcia trucizny z żołądka, obfite wymioty. Ułatwi to podanie dziecku ciepłej mocno osolonej wody lub łaskotanie jego podniebienia. Wymiotów nie prowokujemy u nieprzytomnego. Podejmujemy w takich razach rutynowe czynności pierwszej pomocy. Ważne jest też dla dalszego postępowania medycznego dostarczenie resztek zjedzonej rośliny bądź treści żołądkowej.

 

Lek. med. Marek Prusakowski