Od dawna znane lecznicze właściwości dyni potwierdzono niedawno w Kanadzie: W szklarniowym badaniu różnych odmian dyni zwyczajnej (Cucurbita pepo) naukowcy z Kanady udowodnili, że rośliny te potrafią usuwać z gleb DDT – długo utrzymujący się w środowisku, a jednocześnie bardzo niebezpieczny dla zdrowia związek chemiczny. Taką informację, za światowymi agencjami przekazała PAP. Kilkadziesiąt lat temu DDT powszechnie stosowano jako środek owadobójczy. Niektóre kraje rozwijające się wciąż go używają dla ochrony przed tyfusem i malarią. Łatwo sobie wyobrazić, że jeśli dynia potrafi wyciągać truciznę z gleby, może także z organizmu. Oczywiście pod warunkiem, że nie wyrosła na zanieczyszczonym gruncie, a więc nie jest skażona.

Badacze rosyjscy Czikow i Łaptiew najwyżej cenią dynię olbrzymią (Cucurbita maxima). Jest ona naprawdę olbrzymia, bo jej waga sięga 80 kg. W książce Rośliny lecznicze i bogate w witaminy piszą, że gotowany miąższ dyni stosuje się przy stwardnieniu tętnic, a połączony z kaszą jaglaną, ryżem lub manną – przy obrzękach na tle choroby sercowo-naczyniowej, a także przy chorobach nerek, wątroby i pęcherza moczowego oraz w nadciśnieniu i zaburzeniach przemiany materii. Miąższ dyni – dodajmy – zawiera cukry, pektynę, sole potasu, wapnia, magnezu i żelaza, witaminy C, B1, PP i karoten. Rosjanie badali też nasiona dyni, stwierdzając że działają przeciwrobaczo.

Wygląda na to, że takie samo dobroczynne działanie ma najchętniej w Polsce hodowana dynia zwyczajna. Z nieznanych powodów w naszych książkach zielarskich podkreśla się tylko jej rolę w leczeniu różnego rodzaju robaczyc. W poradniku Ożarowskiego czytamy, że ziarna dyni stosuje się do zwalczania tasiemców zarówno u małych dzieci, młodzieży, jak i u dorosłych. Brak działania ubocznego i brak przeciwwskazań. Nasiona dyni można też stosować przeciw glistom ludzkim, owsikom, a nawet przeciw tęgoryjcowi. Zbadano, że znajdujące się w nich kukurbitacyny przenikają do ciała pasożytów i porażają ich system nerwowy, nie drażniąc przewodu pokarmowego nosiciela.

Odmianą dyni zwyczajnej jest cukinia (wchłania ona jednak o połowę mniej DDT niż dynia – napisano w cytowanej wyżej informacji PAP), oraz kabaczek i patison. Różnią się głównie kształtem i kolorem – dojrzała dynia jest żółta i okrągła, cukinia zielona i z jednego końca zwężona, a seledynowy lub jasnożółty kabaczek przypomina kulebiak; patison ma kształt dysku z karbowaniami na obrzeżu. Przyrządza się je podobnie, z tym że dynię zwykle się gotuje, cukinię je surową, gotowaną lub pieczoną, surowego kabaczka raczej się nie jada, a patison najlepiej smakuje jeśli zapieczemy go w cieście. Warto te warzywa wprowadzić na stałe do jadłospisu, by tanim kosztem wspomagać swoje serce i układ krwionośny. Kabaczki poleca się szczególnie osobom starszym, bo dzięki wysokiej zawartości celulozy ułatwiają trawienie, zapobiegają otyłości i gromadzeniu się cholesterolu.

Do rodzaju dyniowatych (Cucurbitaceae) należy także tykwa pospolita, czyli kalebasa uprawiana w krajach tropikalnych – oraz dobrze nam znany ogórek.

Ogórek (Cucumis sativus) to jedno z warzyw dobrze poznanych i docenionych najwcześniej, zasmakowali w nim starożytni Egipcjanie, a w Europie rozpowszechnili go Rzymianie. W Polsce od XVI wieku jest uprawiany jako podstawowe warzywo jadalne. Współcześni zielarze go lekceważą; jego wartości docenia jedynie przemysł kosmetyczny. Dawniej zielarze radzili, by jeść dużo ogórków przy kamieniach w nerkach. Zalecali też picie soku przy gruźlicy, a nalewką z ogórków radzili smarować powieki przy osłabieniu wzroku (plasterki zalać mocną okowitą, a gdy przez czas dłuższy postoi, zlać i przecedzić).

Dużo się natomiast pisze o wartościach odżywczych melona (Cucumis melo). Ma on wiele odmian. Najchętniej jadany jest tzw. melon właściwy.

Składa się on z grup, różniących się kolorem skóry (zielony, żółty i brązowy), kolorem miąższu (pomarańczowy, czerwony, biały i zielonkawy), a także mniej lub bardziej aromatycznym zapachem. Do Polski zaczęła je sprowadzać królowa Bona.

Melon jest źródłem wartościowych substancji, zawiera 16–18 i więcej procent cukru, dużo witaminy C, wit. P, znaczną ilość kwasu foliowego, karoten, a także pektyny i związki mineralne. Owoce spożywa się w stanie świeżym, suszy, przerabia na powidła, zagęszczony sok, konfitury i marynaty. Ze względu na zawartość kwasu foliowego i znacznej ilości żelaza zaleca się spożywać melony przy stwardnieniu tętnic, niedokrwistości, chorobach sercowo-naczyniowych, chorobach wątroby i nerek.

W lecznictwie ludowym krajów południowych sok z melona używany jest jako środek przeciwrobaczy, przy bólach gardła i przewlekłym kaszlu, a odwar z miąższu do usuwania piegów, plam pigmentowych i wągrów.

Oberżyna – oboczne nazwy: bakłażan i gruszka miłosna – też należy do rodziny dyń. Jej ojczyzną są Indie, z których dostała się do Chin, potem do Egiptu, a stamtąd do Europy. Owoce – zwykle fioletowoczarne – zawierają 1,5 proc. białka, 0,3 tłuszczu, 4 cukru, wit. C, sole fosforu i wapnia, oraz gromadzącą się podczas dojrzewania i specyficzną dla tej rośliny solaninę M (melongena). Jej badacze udowodnili, że zapobiega stwardnieniu tętnic i leczy je, bo potrafi obniżyć poziom cholesterolu we krwi i ścianach naczyń aż o 50 procent. Dzięki zawartości potasu, wzmacniającego czynność serca i sprzyjającego wydalaniu płynów z organizmu, owoce oberżyny odgrywają ważną rolę zwłaszcza w diecie starszych osób cierpiących na choroby wieńcowe, obrzęki związane z osłabieniem czynności serca. Są też znanym i cenionym afrodyzjakiem, stąd ich nazwa gruszki miłosne.

 

Wiesława Kwiatkowska