Dzięki temu, że pęcherzyki płucne stale się rozprężają i sprężają, komórki naszego ciała zaopatrywane są w tlen i uwalniane od dwutlenku węgla. Wdychane powietrze je rozdyma, przy wydychaniu zapadają się i jeśli powietrze ponownie ich nie wypełni, skazane są na śmierć. Pęcherzyków tworzących płuca są miliony (jedni podają 300 inni 750 mln), a każdy pokryty jest siatką naczyń krwionośnych włosowatych, o świetle wystarczającym do tego, by krwinki jedna po drugiej się przez nie przedostawały, popychane działaniem pompy prawej komory serca. I to wystarczy – krwinki pozostają we włośniczkach trzy czwarte sekundy, przy dużym wysiłku jedną trzecią – by pozbyły się dwutlenku węgla i wchłonęły tlen. W ten sposób przez siatkę naczyń włosowatych płuc przepompowywane jest dziesięć litrów krwi na minutę.

 

Wnikające do płuc powietrze rzadko jest wolne od zanieczyszczeń – czyste płuca mają tylko Eskimosi – toteż chroni je szereg barier wychwytujących obce ciała. Gdy do dróg oddechowych dostaną się jakieś większe cząsteczki, kaszlnięcie potrafi je wyrzucić z szybkością 150 m/s, a solidne kichnięcie osiąga szybkość ponaddźwiękową! Gdy mimo to dotrą do płuc, zostaną zlikwidowane przez specjalne komórki żerne, a jeśli przekracza to możliwości tych komórek, pozostają w płucach na zawsze. Co prawda natura przewidziała tego rodzaju problemy i stworzyła je z takim rozmachem, że człowiek może bardzo długo żyć mając zaledwie jedną piątą płuc.

Do płuc wpływa ociężała od dwutlenku węgla krew z prawej komory serca, a wypływa jasna i wartka. Prawidłowy przepływ krwi zależy od pracy serca – jeśli jest niewydolne, krew przez naczynka włosowate przepływa zrywami lub niemrawo, powodując zaburzenia układu oddechowego. Działa to też w drugą stronę – przewlekłe choroby układu oddechowego są przyczyną trwałych zmian w krążeniu płucnym i w sercu, szczególnie w prawej jego części – w tzw. zespole serca płucnego. Obrzęk płuc, którego istota polega na gwałtownym (pod ciśnieniem) przechodzeniu osocza krwi z naczyń włosowatych do światła pęcherzyków płucnych (potocznie mówimy, że krew zalewa płuca) jest najczęściej przejawem ostro przebiegającej niewydolności serca.

Reklama

 

Do uchwytnych objawów należy postępująca duszność, pojawiająca się przy coraz mniejszym wysiłku fizycznym, a następnie także w spoczynku. Często zdarza się w nocy, budząc chorego i zmuszając do przyjęcia pozycji siedzącej. Niekiedy może występować tzw. oddech Cheyne-Stokesa, charakteryzujący się niemiarowym oddychaniem, z krótkimi okresami bezdechu, stopniowym narastaniem głębokości oddechów, a następnie kolejnym ich spłyceniem aż do kolejnego bezdechu. Ten typ oddechu zależy od zmienionej wrażliwości ośrodka oddechowego na stężenie dwutlenku węgla i może wystąpić również w chorobach ośrodkowego układu nerwowego. Inny widoczny objaw to dychawica sercowa – napadowa duszność, zwykle nocna, zależna od nagłego nasilenia przekrwienia biernego płuc, która może niekiedy poprzedzać obrzęk płuc.

O wiele częściej zaburzony oddech jest następstwem choroby płuc – od chorób infekcyjnych, poprzez astmę, rozedmę, niedodmę aż po nowotwory. O duszności spowodowanej zaawansowanym nowotworem tak mówi prof. Jacek Łuczak: Objawy ze strony układu oddechowego stanowią znaczący problem u chorych z zaawansowaną chorobą nowotworową i powodują znaczne obniżenie jakości życia chorego i jego rodziny. Jest to obszar stosunkowo mało poznany... Niewielka liczba przeprowadzonych dotychczas kontrolowanych badań klinicznych u chorych z dusznością w zaawansowanej chorobie nowotworowej utrudnia opracowanie zasad postępowania w leczeniu duszności. /.../ Do nowotworów, które obok raka płuca, najczęściej powodują duszność, należą zmiany przerzutowe płuc, gruczołu piersiowego i gruczołu krokowego. Duszność jest jednym z pięciu objawów, które posiadają niezależne znaczenie prognostyczne obok anoreksji, suchości w jamie ustnej, dysfagii i utraty wagi ciała. Jest ona z jednej strony objawem subiektywnym, ale z drugiej strony często stanowi odbicie obiektywnie występujących zmian patologicznych, występujących w obrębie układu oddechowego, krążenia i nerwowo-mięśniowego.

 

Nobel za tlenek azotu

Trzej amerykańscy naukowcy: Ferid Murad, Robert F. Furchgott i Louis J. Ignarro, otrzymali w 1998 r. Nagrodę Nobla, bo odkryli, że tlenek azotu (NO) ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania układu krążenia. Choć był wykorzystywany w leczeniu chorób tego układu już od dawna, dopiero w latach osiemdziesiątych odkryto, że jest produkowany przez nabłonek naczyń krwionośnych i jeśli jest go za mało, nabłonek kurczy się i obumiera, a skutkiem są problemy z oddychaniem. Działanie nitrogliceryny polega właśnie na uwalnianiu tlenku azotu.

Nobliści udowodnili, że cząsteczki tlenku azotu mają wpływ na rozkurczanie mięśni gładkich. Toteż od tamtej pory trwają badania nad zastosowaniem tlenku azotu w leczeniu ciężkich schorzeń układu oddechowego, ale nie tylko, bo stwierdzono też jego przydatność przy leczeniu infekcji bakteryjnych, funkcjonowaniu mózgu i takich jego procesów jak np. pamięci. Co zresztą nie powinno budzić zdziwienia, bo sprawność mózgu w ogromnym stopniu zależy od dotlenienia, a ono od prawidłowego oddychania.

Najbardziej spektakularnym efektem dotychczas przeprowadzonych badań jest powstanie Viagry, która za pośrednictwem tlenku azotu powoduje rozkurcz naczyń krwionośnych. Trzeba jednak pamiętać, że nadmiar tlenku azotu może uszkodzić ściany naczyń.

W ten to sposób wyszło na jaw, że azot – najpowszechniejszy i najbardziej znany związek chemiczny atmosfery ziemskiej,  posiada właściwości ciągle jeszcze mało znane. Azot łączy się z tlenem z trudem, ale gdy to nastąpi, tworzy związki o niezwykłych właściwościach. Podtlenek azotu (N20) to słynny „głupi Jasiu” używany jako środek znieczulający w lecznictwie; w mleczarstwie zaś jest czynnikiem hamującym wzrost bakterii. Tlenek o wzorze N2O3 rozpuszcza się w wodzie, tworząc słaby i nietrwały kwas azotowy, a o wzorze N204 jest trujący. Jeśli tlenek azotu spełni pokładane w nim nadzieje, o wiele prostsze stanie się leczenie astmy oraz chorób układu krążenia.

 

Techniki oddechowe

We wszystkich opracowaniach i artykułach mówiących o zaburzeniach oddychania podkreśla się konieczność uprawiania ćwiczeń oddechowych. Wystarczy przyjrzeć się procesowi oddychania z bliska, by rada ta stała się oczywista. Płuca są elastyczne – rozszerzają się przy wdechu, zapadają przy wydechu. Aby je rozszerzyć przepona przemieszcza się ku dołowi, mięśnie żebrowe poszerzają klatkę piersiową, płuca zostają rozciągnięte i wpada do nich powietrze. Przy spokojnym oddechu przepona schodzi w dół o ok. 2 cm, przy głębokim – ok. 8 cm. Dlatego tak ważne jest utrzymywanie wszystkich mięśni biorących udział w oddychaniu w sprawności. Nawet przy ostrych zaburzeniach oddychania mogą pomóc zwykłe ćwiczenia, oczywiście dostosowane do stanu zdrowia. Czesław Klimuszko np. radził, by co rano, zaraz po wstaniu z łóżka stanąć w otwartym oknie i wykonać kilka głębokich oddechów. Rzecz w tym, by to robić systematycznie, bo oddech to rytm. Terapii oddechowych jest wiele, opisy ćwiczeń znaleźć można bez trudu i dobrać sobie takie, które wydają się dla nas najlepsze. Nie ma co liczyć na to, że wszystko załatwi chemia. Bez osobistego zaangażowania, żadne choroby nie mijają. Nawet zwykłe przeziębienie wymaga naszej uwagi. Ćwiczenia oddechowe szczególnie ważne są przy tzw. obturacyjnej chorobie płuc – pod tą groźną nazwą kryją się dwie od dawna znane choroby: rozedma i przewlekłe zapalenie oskrzeli. Uprawianie takich ćwiczeń prowadzi do zwiększenia pojemności płuc, poprawy pracy mięśni i zwiększenia ich mocy.

 

Katarzyna Kubicka