Węch to najstarszy ze zmysłów, wyewoluował, jeszcze zanim nasi przodkowie stali się ssakami. Dziś nadal opowiada nam o świecie więcej, niż mogłoby się pozornie wydawać: służy jako ostrzeżenie przed zagrożeniami, wiąże się z odczuwaniem przyjemności, a nawet wpływa na życie seksualne.

Niemal u wszystkich kręgowców węch decyduje o przetrwaniu – pozwala znaleźć pokarm, wykryć wroga, odszukać partnera, zorientować się w przestrzeni. Nic więc dziwnego, że zdaniem fizjologów zmysł ten liczy sobie miliony lat. Ludzkie węchomózgowie jest bardzo podobne do węchomózgowia jaszczurek i innych gadów, co świadczy o tym, że zmysł ten wyewoluował jeszcze przed oddzieleniem się ssaków.

O tym, jak dawno się pojawił i jak bardzo istotny jest dla naszego organizmu świat zapachów, świadczyć może fakt, że bodźce węchowe przekazywane są do mózgu drogą bezpośrednią – o wiele szybszą niż bodźce dotykowe czy wzrokowe, w przypadku których między zmysłem a korą mózgową – odpowiedzialną za przetwarzanie odpowiednich informacji – znajduje się wiele pośrednich stacji przekaźnikowych.

 

Jak to działa?

Ponad 80 proc. informacji o świecie dociera do nas za pośrednictwem wzroku. A jednak w naszej puli genów znajdują się zaledwie 3 związane z widzeniem. Natomiast ze zmysłem powonienia powiązanych jest ich aż 1000.

Historia badań nad układem węchowym ludzi i zwierząt liczy sobie około 100 lat. Dopiero jednak w ostatniej dekadzie udało się osiągnąć pierwsze znaczące wyniki w tej dziedzinie, zaś większość zagadek wciąż czeka na wyjaśnienie. Największym dotychczasowym odkryciem jest poznanie funkcji receptorów zapachowych.

Jak działa węch? Istotą tego zmysłu jest umiejętność rozpoznawania występowania określonych związków chemicznych lub ich mieszanin w naszym otoczeniu. Zapachy odczuwa się na skutek kontaktu tych związków z receptorami zapachowymi, stąd zaś informacja błyskawicznie trafia do mózgu.

U człowieka receptory węchowe znajdują się w szczytowej części kanałów nosowych. Obszar, który zajmują, to 2 razy po 2,5 cm. Na tym niewielkim skrawku naszego organizmu znajduje się przeciętnie 40 mln komórek receptorowych, które wychwytują z otoczenia całe bogactwo woni i zapachów. Nawet tych najbardziej ulotnych – wystarczy bowiem, że 40 receptorów wychwyci dany zapach, by odpowiednia informacja błyskawicznie trafiła do naszego mózgu.

Wydawałoby się, że jest to imponujący wynik, ale tylko pozornie. W tym zakresie wiele gatunków dysponuje o wiele czulszą „aparaturą” do wykrywania zapachów – psy na przykład posiadają ponad miliard komórek węchowych. Nic dziwnego, że psi nos jest w stanie wychwycić zapachy, o których my, ludzie, nie mamy nawet pojęcia.

 

Warto mieć nosa

Węch jest zmysłem, którego całej gamy oddziaływań długo jeszcze nie poznamy. Wiadomo jednak, że wpływa na nasze życie w sposób zasadniczy. Ludzie obdarzeni słabym węchem, lub pozbawieni go w ogóle, częściej ulegają urazom i wypadkom. Bez pomocy węchu informacje ostrzegające przed niebezpieczeństwem (np. pożar czy ulatniające się substancje chemiczne) po prostu nie docierają do mózgu na czas. Podobnie jest w przypadku nieświeżego pożywienia – sam zmysł smaku nie jest w stanie rozpoznać go i ostrzec nas przed niebezpieczeństwem zatrucia.

Zresztą to przecież węch, nie smak pobudza apetyt. Wrażenia węchowe jeszcze na długo przed pierwszym kęsem potrawy powodują, że ślina napływa do ust, a w żołądku pojawia się uczucie ssania. Czuły nos ma równie dużo do powiedzenia, jeśli chodzi o dobór partnera. Myślicie, że to wygląd albo charakter powoduje, że czujemy w stosunku do kogoś pożądanie? Otóż nie – tak naprawdę to znów nos wybiera za nas. Spośród wszystkich kandydatów bezbłędnie rozpoznaje i wskazuje nam jako najlepszego tego, który najbardziej różni się od nas pulą genetyczną (co zwiększa szansę na posiadanie zdrowego potomstwa). Upraszczając – to nos wybiera nam partnerów i sprawia, że mamy ochotę na seks. Nic dziwnego, że bardzo często osoby z zaburzeniami węchu przestają odczuwać popęd seksualny.

 

Węch nie dla każdego

Co ciekawe – wrażenia zapachowe są sprawą bardzo indywidualną. Ludzie mają bardzo zróżnicowaną wrażliwość na wonie (słabszym węchem obdarzeni są na przykład albinosi). W dodatku ten sam zapach może budzić u poszczególnych osobników bardzo różne reakcje.

Naukowcy wciąż nie potrafią do końca wytłumaczyć, dlaczego wrażenia zapachowe u tej samej osoby zależą od okoliczności, nastroju, stanu zdrowia czy cyklu rozwojowego. Na przykład – u dorosłych kobiet wrażliwość na zapachy zmienia się wraz z cyklem miesiączkowym. Również u kobiet ciężarnych i karmiących piersią zmienia się wrażliwość węchowa – są one w stanie wyczuć wonie, na które inni ludzie są całkiem niewrażliwi, a jednocześnie nie odczuwają zapachów, które dla przeciętnego człowieka są łatwe do wykrycia.

Kobiety zresztą – co potwierdziły liczne badania – mają znacznie lepszy węch od mężczyzn. 60 proc. z nich potrafi np. rozpoznać własny zapach pozostawiony na ubraniu. Ta sama sztuczka udaje się zaledwie 5 proc. panów.

Co ciekawe – ponadprzeciętny węch mają chorzy psychicznie, osoby ze stwardnieniem rozsianym, chorzy na parkinsona, depresję i sezonowe zaburzenia nastroju.

 

Wabienie zapachem

Zdaniem naukowców w toku ewolucji część komórek węchowych przekwalifikowała się, by analizować informacje emocjonalne. To oznacza, że za węch i emocje odpowiadają te same komórki węchomózgowia. Bodźce węchowe omijają rejony mózgu odpowiedzialne za myślenie racjonalne i wywołują silne reakcje układu nerwowego – wpływają na zmianę temperatury, rytm serca czy częstotliwość oddechu. Zapachy potrafią więc oddziaływać bezpośrednio na nasze emocje, wywołując reakcje, zanim jeszcze zdamy sobie z tego sprawę.

Od odkrycia, że zapach potrafi silnie wpływać na naszą psychikę i emocje, prosta droga wiedzie do prób manipulacji – tworzenia sztucznych woni z nadzieją, że wpłyną na nasze zachowanie. Taką właśnie manipulacją jest na przykład tworzenie perfum, które mają oszałamiać, uwodzić, dodawać wdzięku, dopełniać urody.

Ale nie tylko o takie drobne „oszustwa” chodzi. Specjaliści od sprzedaży prześcigają się w pomysłach wykorzystywania zapachów do własnych celów. Wiedzą bowiem, że emocje decydują o wyborach w o wiele większym stopniu niż jakość czy cena produktu. Starają się zatem znaleźć i podziałać na nasze emocje zapachami, które kojarzą się pozytywnie. Przykład? Agenci nieruchomości od dawna przyznają, że o wiele łatwiej jest sprzedać dom, w którym unosi się woń wanilii pieczonego ciasta. Taki aromat pobudza przyjemne wspomnienia z dzieciństwa, kojarzy się ze świąteczną atmosferą, buduje poczucie bezpieczeństwa.

W podobny sposób, rozpylając odpowiedni aromat, wzmacnia się nastrój w wielu innych miejscach – np. wonią kawy i czekolady w restauracjach, świeżego pieczywa w supermarketach czy popcornu w kinach. Zapachy mają skłaniać nas do wejścia do sklepu, ale też zakupu konkretnego towaru. Specjaliści w poważnych firmach zastanawiają się, jaką woń powinien mieć nowy samochód czy mebel, by wzbudzić w nas chęć posiadania go. Inni wyszukują z kolei aromaty działające odprężająco albo zwiększające koncentrację, czy na przykład sprzyjające negocjacjom.

 

Czy damy się wodzić za nos?

Wszystkie te manipulacje i doświadczenia pokazują, że zmysł, który od milionów lat tak znakomicie strzegł naszego bezpieczeństwa i opowiadał o otaczającej rzeczywistości, coraz łatwiej z pomocą nowoczesnej nauki i technologii wywieść w pole. I to właśnie wykorzystując fakt, że opiera się na najbardziej pierwotnych mechanizmach.

Na szczęście antropolodzy uspokajają: nasz mózg potrafi zapanować nad większością odruchów. Węch uruchamia pierwotne popędy, ale przecież mimo to nie rzucamy się na wszystko tylko dlatego, że ładnie pachnie. W dodatku za programowanie receptorów zapachowych odpowiedzialne jest ponad tysiąc genów, a co za tym idzie – zmysł powonienia każdego z nas różni się od siebie i stworzenie takiego aromatu, który podobałby się absolutnie każdemu, jest praktycznie niemożliwe.

 

Michał Piotrowski