Lęk przed lataniem dotyka ogromną ilość ludzi. Ilu z nich przed każdą wyprawą zostawia w komodzie testament i listy do najbliższych, nie wiadomo. Ale na pewno większość, jeśli tylko może, wybiera inne – choć wcale nie bardziej bezpieczne – środki komunikacji.

 

Co dziesiąty obywatel kuli ziemskiej cierpi z powodu jakichś lęków, czyli fobii. Są to nerwicowe zaburzenia, przejawiające się strachem przed rozmaitymi rzeczami, zjawiskami, przedmiotami lub zwierzętami, które skądinąd nie muszą być wcale groźne. Medycyna zna i klasyfikuje tak irracjonalne, zdawałoby się, lęki, jak obawa przed liczbą 13, lustrami, kolorem czerwonym... Niektórzy boją się pająków i myszy – i wbrew pozorom nie są to lęki zarezerwowane wyłącznie dla płci pięknej. Konfrontacja z takim bodźcem może wywołać atak paniki z pełnym zestawem objawów: przyspieszone bicie serca, drętwienie rąk, wzrost ciśnienia, duszności, suchość w ustach, szczękościsk. Do fobii zalicza się między innymi obawa przed lataniem.

 

Skąd się bierze

Lęk przed lataniem może występować w „czystej” postaci, jako właśnie strach przed przemieszczaniem się w powietrzu, albo też być przejawem innych fobii – lęku wysokości albo klaustrofobii, czyli obawy przed zamknięciem w ciasnym pomieszczeniu, strachu przed burzą i piorunami czy wręcz podróżowaniem jako takim. W dzisiejszych czasach, kiedy życie nasze mknie jak dobrze rozpędzona lawina, lęk przed lataniem wydaje się jednym z tych najmniej wygodnych i najbardziej uprzykrzających. Owszem, nie wszyscy latamy na wakacje w egzotyczne miejsca, nie wszyscy jesteśmy ludźmi interesu, dla których czas – także ten spędzony w podróży – to pieniądz, ale i tak wielu z nas staje wobec konieczności skorzystania z usług linii lotniczych. Ba, lęk przed lataniem może dopaść nawet kogoś, kto do tej pory nie miał nic przeciwko samolotom. Kilka znanych mi osób twierdzi, że nie bało się latać, zanim zostało rodzicami. W takich przypadkach wydaje się, że strach dotyczy nie tyle samego latania, co jest obawą przed osieroceniem dzieci, choć wywołuje go wyłącznie perspektywa powietrznej podróży. Istnieją jednak pewne badania neurologiczne dowodzące, że lęk przed lataniem, jak wiele innych fobii, jest wynikiem emocjonalnych problemów z dzieciństwa, które mogły utrudnić rozwój obszarów mózgu odpowiedzialnych za kontrolę nad uczuciami.

 

Jak bardzo się boisz?

Czy z lękiem przed lataniem można żyć? O ile nie jest się stewardesą, chyba tak... ale są sytuacje, kiedy trzeba zmierzyć się z własnym strachem, zwłaszcza gdy utrudnia on lub uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Przede wszystkim jednak trzeba się do tego strachu przyznać samemu przed sobą. Wiadomo, że wielu sławnych ludzi obawia się latania: podobno zalicza się do nich Britney Spears, Winona Ryder i Jennifer Aniston, koreański przywódca Kim Dzong Il podróżuje wyłącznie specjalnym pociągiem i w ogóle nie wsiada na pokład samolotu, latać nie lubi także Paweł Małaszyński. Jedna z wokalistek ABBY także panicznie bała się samolotów, co było rzekomo przyczyną rozpadu słynnej grupy – z powodu niemożności podróżowania na koncerty. Najpierw więc trzeba się dobrze nad sobą zastanowić. Być może strach przed lataniem, jak wiele innych strachów, ma po prostu wielkie oczy. Być może wystarczy przed wyprawą odciągnąć umysł od przykrych wizji, „zagadać” lęk zwykłą rozmową o czymkolwiek, już w drodze na lotnisko, a potem w trakcie lotu z towarzyszami podróży. Czasem taka dystrakcja wystarczy w zupełności, czasem film wyświetlany w samolocie albo zabrana na drogę książka pomogą uporać się z dyskomfortem. Ale jeśli lęk narasta mimo to, ręce drżą, coś dławi w gardle i widać z całą oczywistością, że Jest Naprawdę Bardzo Niedobrze, co wtedy?

Reklama

 

Psychoterapia czy leki

Dobra wiadomość jest taka, że to wszystko da się wyleczyć. Można wybierać między psychoterapią a leczeniem farmakologicznym, ale najlepszy wynik przynosi na ogół zastosowanie obu metod leczenia. W zależności od nasilenia fobii proces psychoterapeutyczny może potrwać dłużej lub krócej, są też pacjenci, na których większy wpływ będą miały leki – ale to wszystko okazuje się w kontakcie z lekarzem specjalistą. I naprawdę nie ma w odwiedzinach u psychologa nic wstydliwego! Minęły czasy, kiedy ludzie korzystający z fachowego wsparcia byli postrzegani jako „nienormalni”. Żyjemy w XXI wieku i jeśli coś jest „nienormalne”, to właśnie wstyd i obawa przed lekarzem (dowolnej zresztą specjalności).

 

Opanuj strach, nie pij w samolocie

Jedną z metod psychoterapii przy lękach jest tzw. odwrażliwianie. Z grubsza rzecz biorąc, ten sposób leczenia polega na nauczeniu się zastępowania reakcji lękowej inną reakcją o neutralnym charakterze. To coś w rodzaju nauki relaksu z równoczesnym stwarzaniem poczucia bezpieczeństwa. Inną, na pozór przerażającą, choć skuteczną metodą, jest kontaktowanie pacjenta z bodźcem, który wywołuje u niego strach. Odbywa się to oczywiście stopniowo, nikt nie każe osobie z fobią samolotową lecieć do Nowego Jorku podczas pierwszej sesji terapeutycznej! Jeśli chodzi o medykamenty, lekarze przepisują zwykle łagodne środki uspokajające.

Dość rozpowszechnione, choć niestety mylne, jest przekonanie o kojącej roli alkoholu podczas podróży lotniczych. Większość lekarzy specjalistów odradza zdecydowanie ten sposób „samoleczenia”. Pomijając już fakt, że traktowanie alkoholu jako środka uspokajającego jest prostą drogą do uzależnienia („taki miałam luzik w samolocie, taki przyjemny rauszyk, że dzisiaj się też napiję, bo jestem jakaś zdenerwowana”...) – fizjologia także krzyczy „nie!”.

W kabinie samolotu, przy zmniejszonej ilości tlenu w powietrzu, można się poważnie upić nawet jednym lub dwoma drinkami. Jeśli więc mamy kłopoty z samokontrolą, lepiej dać sobie spokój z whisky na pokładzie. Tak czy inaczej – droga do opanowania fobii samolotowej powinna zacząć się od szczerej analizy własnych odczuć. Jeśli czujemy, że sami nie damy sobie rady, idźmy do specjalisty. To może być nasz pierwszy, piękny krok w chmurach...

 

Marianna Królikowska