Kurz z pewnością nie jest najlepszym przyjacielem człowieka, ale na pewno jest jego najwierniejszym towarzyszem zadomowionym w ludzkich siedzibach. Mimo, że nie jest wcale mile widzianym „sublokatorem”. Kurz jest uciążliwy i nie tylko z powodów estetycznych, ale wręcz szkodliwy.

 

Kurz to w istocie pył powstały ze sproszkowanych ziarenek piasku, ziemi, z cząsteczek różnych ciał, które najkrócej określamy jako brud. Pył ów unosi się w powietrzu i osiada na wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu przedmiotach.

Jesień, zima i początek wiosny, czyli najkrócej mówiąc okres grzewczy sprzyja zwiększaniu się ilości kurzu w pomieszczeniach domowych. Szczególnie zimą, gdy kaloryfery czy piece grzeją z maksymalną mocą, a okna są otwierane z rzadka, zmniejsza się wilgotność powietrza do 15–20 procent, co sprzyja powstawaniu i zaleganiu kurzu. Dobrym sposobem jest nawilżanie pomieszczeń, najlepiej specjalnymi nawilżaczami powietrza.

Kurz jest szkodliwy, szczególnie dla alergików. Dokładniej nie sam kurz, ale np. roztocza, które w domowym kurzu żyją sobie w najlepsze. Żyjątka owe są niezwykle małe – 0,2–0,6 mm. Żywią się szczątkami organizmów roślinnych i zwierzęcych, a wydzielane przez nie odchody są odpowiedzialne za alergie. Z „kurzowymi” szkodnikami walczyć trzeba przede wszystkim częstym sprzątaniem, nie zapominając o miejscach niewidocznych np. pod łóżkiem. Warto też wiedzieć, że roztocza giną w niskich temperaturach, więc warto np. pościel czy narzuty wietrzyć na świeżym powietrzu.

Reklama

 

Trzeba często wietrzyć pomieszczenia. Podłogi i meble starannie sprzątać, ścierając wilgotnymi szmatkami. Do tego celu najlepiej nadają się stare ręczniki frotte, które bardzo dobrze wchłaniają kurz i wilgoć. Najwięcej kurzu osiada w dywanach i wykładzinach dywanowych, dlatego trzeba je co najmniej raz w tygodniu odkurzyć, a co najmniej dwa razy w roku, w przypadku dywanów, wytrzepać. Problem jednak w tym, że normalne odkurzacze zasysają wraz z kurzem roztocza i inne mikroorganizmy, by je następnie wyrzucić otworem wydechowym, choć oczywiście są specjalne odkurzacze zalecane dla alergików. Przeciw roztoczom można zastosować środki do dezynsekcji dywanów i wykładzin, które kupić można w aptece. Najskuteczniejsze wydają się jednak być nawilżacze powietrza, które je również filtruje. Urządzenie takie potrafi pochłaniać ponad 90 procent zanieczyszczeń biologicznych i 75 procent kurzu. Do wody wlewanej do nawilżaczy warto dodać bioabsorbenty, które „walczą” z mikroorganizmami.

Czyszcząc meble, gdzie najwięcej osiada kurzu, użyć można wszelkiego rodzaju preparatów. Najlepiej użyć preparatów antystatycznych, które neutralizują pole elektrostatyczne i zapobiegają osiadaniu kurzu. Preparaty zapobiegające osiadaniu kurzu można kupić w sprayu, ale również w formie płynu czy pasty (o różnych zapachach), którą poleruje się powierzchnie mebli. Najtrudniej czyścić jest meble tapicerowane, w które kurz „wżarł się”, a trzepanie np. siedzeń będzie wytwarzać tumany kurzu rozprzestrzeniające się po całym pomieszczeniu. Dlatego najpewniej jest położyć na np. kanapie lekko wilgotne płótno czy ręcznik i trzepać trzepaczką dokładnie miejsce przy miejscu. Kurz będzie osiadał się na płótnie, dlatego trzeba co czas jakiś płukać go i dokładnie wyżymać.

Okazuje się, że kurz może być zabójczy dla domowych, doniczkowych roślin. Osiadający kurz zatyka otwory szparkowe i ogranicza oddychanie i asymilację. Spryskiwanie nie musi być skuteczne, szczególnie gdy kurz jest gęsty, bo wówczas następuje efekt odwrotny do zamierzonego – przylega jeszcze szczelniej do rośliny. Dlatego myć rośliny trzeba gąbką bądź miękką szmatką, a jeśli nie jest to możliwe ze względu na budowę rośliny – wilgotnym pędzelkiem. Roślinom drobnolistnym urządzić można prysznic, tzn. wstawić do wanny i delikatnie spryskać.

Pesymizm jednak mówi, że pomimo największych starań i tak w słoneczny dzień w promieniach słońca zobaczymy „tańczący” po naszym pokoju kurz. Jednak warto trochę z nim powalczyć...