Arcydzięgiel litwor zakwita koło 8 maja, w święto Michała Archanioła i po łacinie nazywany jest Angelica Archangelica (Archangelica officinalis). Skąd jednak się wzięła polska nazwa? Szymon Syreniusz, nasz szesnastowieczny lekarz i zielarz wyjaśnia, że jest to „ziele korzenia większego nad inne dzięgle”.

 

No dobrze, ale co to jest dzięgiel? Aby zrozumieć to rdzennie polskie słowo sięgnąć musiałam do Aleksandra Brücknera, tak już jego znaczenie się zatarło. Pochodzi od prawosławnego dęg – rzemień, dęga – duży, djagłyj – silny, diagnut – rosnąć i oznacza roślinę o silnych skutkach. A więc niespodzianka, bowiem większość polskich ziół ma nazwy związane z wyglądem lub smakiem.

Dziurawiec – bo listki oglądane pod światło wyglądają jak dziurawe, rumianek – bo się rumieni, gorczyca – bo gorzkawa, goździk – bo jak gwoździk, zatem nadane w oparciu o wygląd zewnętrzny. Natomiast dzięgiel ujęty został jakby od strony wewnętrznej, czynnej, związanej z jego działaniem. Arcydzięgiel to dzięgiel nad dzięglami, ten wśród różnych gatunków tego ziela, który działa najskuteczniej. Z czasem polskie znaczenie słowa pomieszało się z łacińskim i wyszedł z tego „korzeń archanielski”, ziołolecznictwo używa jednak nazwy arcydzięgiel litwor.

Wysoka ranga w medycynie ludowej bierze się nie tylko z jego właściwości leczniczych, ale także z tego, że ma tonizujący wpływ na inne zioła, można powiedzieć, że wprawia je w harmonię. Tonizująco działa także w stanach wyczerpania nerwowego, bo pobudzając przemianę materii oczyszcza krew, uwalniając ją od toksyn. Polecany jest szczególnie w chorobach układu moczowo-płciowego, a po cichu jako afrodyzjak.

Ziołolecznictwo opierające się na badaniach przeprowadzonych laboratoryjnie podkreśla wielostronne zastosowanie lecznicze korzenia arcydzięgla. Zwiększa on ilość soku żołądkowego, ułatwia i przyspiesza trawienie, pobudza pracę nerek i zwiększa ilość wydalanego moczu oraz potu. Przyspiesza przemianę materii i usuwa szkodliwe odrzuty tej przemiany. „Szczególne znaczenie – pisze Ożarowski – ma usuwanie nadmiernego napięcia jelit, przywracanie prawidłowych ruchów perystaltycznych oraz regulowanie procesu fermentacji i swobodnego usuwania nagromadzonych gazów”. Działa na ośrodkowy układ nerwowy, toteż wyciągi z arcydzięgla można z powodzeniem stosować w niektórych stanach nerwowych, np. w nerwicy wegetatywnej, braku łaknienia na tle nerwowym u dzieci i młodzieży. Zawrotach i bólach głowy na tle zaburzeń trawiennych, jak również w łagodnych dolegliwościach czynnościowych serca – zwłaszcza w wieku podeszłym.

Ma też zastosowanie zewnętrzne – pomaga przy nerwobólach, dolegliwościach gośćcowych, zapaleniu korzeni nerwowych. Szczególnie skuteczny jest olejek arcydzięglowy, ale pomaga także wyciąg z ziela.

Profesor Jan Muszyński, wielki zielarski autorytet, w artykule poświęconym wileńskim ziołom ludowym wymienia rośliny, wchodzące w skład mieszanki stosowanej przy przewlekłych chorobach żołądka, jelit wątroby i nerek. Pisze: „Z powodu, iż tego rodzaju cierpienia wywołane są przez niewłaściwą przemianę materii, co powoduje zaburzenia w całym szeregu organów, czemu towarzyszy zmniejszenie się sekrecji soków trawiennych i nagromadzanie się ubocznych produktów metabolizmu, niezbędne jest czasem używanie od razu kilku środków o różnym działaniu specyficznym. W dążeniu do takiego uniwersalnego leku wytworzyła wileńska medycyna ludowa osobliwą mieszankę korzeni i ziół pod nazwą trojanki”.

Dobra trojanka powinna zawierać dziewięć różnych środków (czasem zawiera więcej). Wchodzi tam zwykle: kozłek (Valeriana), dziewięćsił (Inula), dzięgiel (Angelica), dierewianka (Tormentilla), opich (Laserpitium), kruszyna (Frangula), kobylak (Rumex), jałowiec (Juniperus), pączki brzozowe (Gemmae Batulae). Znając łacińskie nazwy ziół można poprosić o taką mieszankę w sklepie zielarskim.

Skąd trojanka, skoro ziół jest dziewięć? „Liczba trzy posiada w wierzeniach ludowych znaczenie liczby magicznej i świętej. Pomnożenie tej liczby jeszcze przez trzy, tj. podniesienie jej do drugiej potęgi, daje liczbę dziewięć jeszcze bardziej magiczną” – pisze profesor.

Arcydzięgiel, ta szacowna roślina o prastarym rodowodzie rośnie nad potokami, w ziołoroślach, na wilgotnych skałach i w tym naturalnym środowisku jest pod całkowitą ochroną, do celów spożywczych służy hodowlana. W przemyśle spożywczym znana jest jako anżelika – nazwa ta przywędrowała z Anglii, gdzie za czasów pogańskich chroniła od uroków, a po chrystianizacji otrzymała imię anielskie (Angelika). Służy do wyrobu wódek gatunkowych i likierów, zaś olejkiem arcydzięglowym – bardziej ceniony jest z kłączy i korzeni niż z owoców – aromatyzuje się produkty spożywcze i farmaceutyczne, sięga też po niego przemysł perfumeryjny, bo ma mocny, przyjemny zapach, przypominający piżmo lub jałowiec.

Kandyzowanymi łodygami i ogonkami liściowymi dekoruje się wyroby cukiernicze, nasiona służą do przyprawiania napojów – wermutu, ginu, likieru Chartreuse i niektórych białych win, liście do kompotów owocowych, przyprawiania serów i potraw serowych.

 

Wiesława Kwiatkowska