Dla wielu bywa zmorą, utrapieniem, źródłem ciągłego lęku. Toczy się przez wiele lat, przypomina o sobie napadami duszności, którym towarzyszy świszczący oddech. Trudność w „złapaniu powietrza”, ucisk w klatce piersiowej, przeraża, tym bardziej, że zdarza się najczęściej nocą lub nad ranem. Gwałtowny atak duszności bywa zresztą groźny, może nawet spowodować zgon. Następuje z różnych przyczyn: sprowokować go może zarówno reakcja alergiczna, jak i nagła zmiana temperatury czy wysiłek fizyczny. Jest zazwyczaj objawem astmy oskrzelowej, coraz powszechniejszej wśród cywilizowanych społeczeństw, coraz bardziej dotykającej nie tylko dzieci, lecz również dorosłych.

 

Astma oskrzelowa, jej przyczyny, rozpoznawanie, leczenie oraz niewielkie, niestety, możliwości zapobiegania, to temat rozmowy z prof. dr. hab. Janem Markiem Słomińskim, kierownikiem Katedry i Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy AM w Gdańsku, wojewódzkim konsultantem w dziedzinie chorób płuc.

 

– Choć znana jest od lat, to jej definicja długo była kwestią sporną. Choroba, czy zespół objawów – zastanawiali się uczeni. Amerykańscy eksperci w 1995 roku określili astmę oskrzelową jako chorobę zapalną przebiegającą z udziałem wielu komórek, głównie tucznych, a także granulocytów kwasochłonnych i limfocytów T.

– Uznaną, międzynarodową definicję rzeczywiście zaproponowano niedawno. Ale od dawna wiedziano, że astma jest przewlekłą zapalną chorobą dróg oddechowych. Zapalenie ma najczęściej charakter alergiczny, czyli atopowy, i dobrze reaguje na wziewne sterydy.

 

– Astma na tle alergicznym dotyczy przede wszystkim dzieci. A jak jest z dorosłymi?

– W przypadku osób dorosłych mówi się o astmie endogennej, związanej głównie z czynnikami zakaźnymi, co do których wciąż panuje wiele niejasności. W tej chwili przeważa jednak pogląd, że astma to choroba typu atopowego, związana z rozwojem zapalnego procesu alergicznego w układzie oddechowym.

 

– Panie profesorze, co wiemy o przyczynach astmy?

– Dużą rolę odgrywa element dziedziczności, wrodzony genetyczny defekt. Dlatego na astmę zapada się już w dzieciństwie. Według danych epidemiologicznych astma atopowa dotyka od 8 do 12 proc. dzieci. W populacji dorosłych, powyżej 18 roku życia, astmę stwierdza się rzadziej. O chorobie decyduje suma rozmaitych czynników. Wpływają na nią obciążenia genetyczne wraz z uwarunkowaniami środowiskowymi, zwłaszcza zanieczyszczenia powietrza różnego typu. Wiele pisze się ostatnio o szkodliwości spalin z silników diesla; o negatywnym oddziaływaniu dymu tytoniowego wiadomo nie od dzisiaj.

Notowany na Zachodzie, a także u nas wzrost zachorowań na wszelkie choroby alergiczne, w tym także na astmę to cena, jaką płacimy za cywilizacyjny rozwój. W ostatnich latach, gdy dojrzało pokolenie wychowane już we względnym dobrobycie, astma stała się także chorobą ludzi dorosłych.

Polskie szacunki wskazują na ok. 5 proc astmatyków. Nie jest to wcale mała grupa chorych. W przypadku cukrzycy, która procentowo dotyczy mniejszej liczby osób, mówi się o problemie społecznym. Astma jest chorobą popularną i też stanowi społeczny problem, choćby ze względu na koszty leczenia – ogólne oraz indywidualne, obciążające chorego i jego rodzinę, tym bardziej, im później następuje właściwe rozpoznanie. Te koszty, to nie tylko wydatki materialne, lecz także stres towarzyszący pacjentowi i jego otoczeniu.

Reklama

 

– Astmatyk żyje w dyskomforcie, z lękiem przed atakami duszności, którym towarzyszy często poczucie zagrożenia. Uzasadnione, bo bywają w tej chorobie również ataki śmiertelne.

– Zazwyczaj jednak astma ma przebieg łagodny, więc demonizować jej nie należy. Może, oczywiście, zagrażać życiu, a nawet spowodować zgon, jeśli wskutek braku właściwej diagnozy nie będzie leczona lub w następstwie złego rozpoznania będzie leczona źle. Prawidłowo kontrolowana i leczona rokuje bardzo dobrze. Znając tło choroby, jesteśmy w stanie zapewnić skuteczną terapię. Dotyczy to większości chorych, z wyłączeniem pacjentów dotkniętych astmą ciężką, a nawet zagrażającą życiu. Nie jest to mały odsetek. „Oswojenie” astmy wymaga po prostu kontaktu z lekarzem specjalistą, a odpowiednia pomoc medyczna nawet w chwili poważnego ataku ratuje przed tragedią. Z najnowszych badań epidemiologicznych przeprowadzonych według nowoczesnej metodologii wynika bowiem, że astmatycy żyją równie długo jak ludzie zdrowi, tylko borykają się z przykrymi dolegliwościami. Oczywiście istnieje pytanie o miarodajność takich wyników uzyskanych w społeczeństwie zamożnym, w którym działa ukształtowany system opieki zdrowotnej, na grunt kraju takiego, jak nasz. U nas śmiertelność w tej chorobie to konsekwencja diagnostycznych pomyłek oraz utrudnionego dostępu do lekarza.

Istnieją opisy zagrażających życiu astmatycznych ataków, występujących wskutek gwałtownego pogłębienia duszności i stanu zapalnego. Dobrze, gdy chory jest przygotowany na taką ewentualność, ma pod ręką odpowiednie medykamenty, szczególnie inhalatory, i wie jak postąpić. Kiedy taki pacjent, zorientowany w istocie swoich dolegliwości, zgłasza się do lekarza, np. w pogotowiu ratunkowym czy w izbie przyjęć, to obowiązuje w stosunku do niego tryb alarmowy. Każdy astmatyk powinien mieć coś w rodzaju legitymacji chorego. Na jej podstawie lekarz przyjmujący pacjenta z nagłym atakiem duszności, przyjmuje indywidualny tryb postępowania. Tak jest w wielu krajach. U nas ten problem wciąż czeka na załatwienie.

 

– Czy zatem wiedząc o skłonnościach alergicznych występujących w rodzinie, o krewnych astmatykach, nie warto zawczasu nawiązać kontaktu z lekarzem, nawet jeśli czujemy się dobrze?

– Na pewno nie od rzeczy będzie o tym pomyśleć. Rola dziedziczności w astmie jest bardzo duża. Dziedziczymy tak zwaną skazę atopową, skłonność do atopii, czyli nieprawidłowej odpowiedzi immunologicznej naszego organizmu. To zwiększa podatność na astmę, ale wcale o niej nie przesądza, bo jak wspomniałem, na genetykę nakładają się jeszcze czynniki środowiskowe. Jeśli prowadzimy zdrowy, higieniczny tryb życia, jeśli nie imają się nas infekcje, to astmatyczny genotyp nie będzie skutkować chorobą.

 

– Co właściwie dzieje się w oskrzelach chorego na astmę?

– Toczą się tam różnorakie procesy. Następuje zaostrzenie przewlekłego stanu zapalnego, dochodzi do obrzęku śluzówki, skurczu mięśniówki gładkiej i nadmiernego wydzielania śluzu. To wszystko prowadzi do zwężenia światła oskrzeli i typowego napadu astmatycznego, odczuwanego jako silna duszność. W przypadkach astmy atopowej atak jest zwykle prowokowany przez alergen, substancję, która współdziałając z pewnymi komórkami odpornościowymi, wywołuje łańcuchową reakcję alergiczną. Taki jest najbardziej typowy przebieg.

 

– Czy nie da się oddzielić astmy od alergii?

– Nie powinno się traktować ich oddzielnie, bo większość przypadków astmy, zwłaszcza dziecięcej, to astma atopowa o jasnym tle uczuleniowym na pewne substancje. Bardzo ważne jest precyzyjne rozpoznanie tej postaci choroby, gdyż pozwala to unikać określonych alergenów, izolować chorego od szkodliwych czynników.

Co do astmy rozwijającej się na innym niż alergiczne tle, słabiej poznanym, uświadamiamy pacjenta o faktach, które zdają się mieć rolę wiodącą. Reszta – prowokuje do dużej ostrożności.

Zasadniczo jednak pierwsze skojarzenie z astmą powinno dotyczyć występowania określonego alergenu. Zidentyfikowanie go pozwala zastosować środki lecznicze zmierzające do wyeliminowania ekspozycji na dany alergen.

 

– Jakie środki ostrożności winniśmy zachować, aby nie ulec astmie? Skoro bowiem uwarunkowania genetyczne mogą, lecz nie muszą decydować o chorobie, skoro jej złożone przyczyny nie zostały w pełni wyjaśnione, to czy w ogóle sami w jakikolwiek sposób możemy się przed nią bronić?

– Trzeba przede wszystkim dbać o czystość środowiska, w którym przebywamy. Dotyczy to zarówno chemicznych zanieczyszczeń otoczenia, głównie dymu tytoniowego i spalin, jak obecnych w nim alergenów. Pamiętajmy, że ich nosicielami są roztocza domowego kurzu, zarodniki pleśni, pyłki roślin, naskórek zwierząt domowych, głównie psów i kotów, odchody i upierzenie papug i kanarków, mocz chomików, myszy, świnek morskich.

Dzieciom i dorosłym zalecamy zdrowy tryb życia, z dużą dawką ruchu na świeżym powietrzu, co zwłaszcza dla dzieci jest bardzo korzystne, bo dobrze wpływa na rozwój układu oddechowego, lepiej chroniąc go przed zaburzeniami o podłożu atopowym.

 

– A jak jest z astmą ludzi starszych, bo przecież choroba ta dotyczy również osób w wieku podeszłym?

– W naszym rozwoju osobniczym dzieje się tak, że już powyżej 30. roku życia powoli zaczynamy tracić sprawność oddechową. Zmniejszają się więc rezerwy wentylacyjne i to jest proces naturalny. Układ oddechowy w późniejszym wieku staje się bardziej podatny zarówno na infekcje, jak i na zanieczyszczenia powietrza, co sprzyja powstawaniu stanów zapalnych prowadzących do astmy.

 

– Czy częste zapalenia oskrzeli u dorosłych mogą skutkować wywiązaniem się astmy?

– Przewlekłe zapalenie oskrzeli u dorosłych staje się raczej tłem innej choroby dolnych dróg oddechowych, a mianowicie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. Objawami i rodzajem dolegliwości przypomina ona astmę, lecz ma inne podłoże zapalne; wiąże się bezpośrednio z dymem papierosów, z paleniem i nadużywaniem tytoniu. Jest również chorobą społeczną, ale wymaga innego leczenia niż astma.

Ogromna liczba ludzi, jako że zapalenie oskrzeli jest chorobą bardzo popularną, po przebytej infekcji wirusowej, cierpi na tak zwany zespół nadreaktywności pozakaźnej drzewa oskrzelowego. Taka nadreaktywność, czyli nadwrażliwość, utrzymuje się niekiedy przez długie tygodnie, a nawet miesiące i nierzadko bywa mylona z astmą.

 

– Jakie badanie lub badania pozwalają na jednoznaczne rozstrzygnięcie, o jakie schorzenie chodzi?

– Lekarz musi zebrać dokładny wywiad, zbadać pacjenta. A w razie podejrzenia astmy dodatkowo przeprowadzić badania spirometryczne. Ważne jest także monitorowanie zmienności szczytowego przepływu wydechowego. Tego czynnościowego badania może dokonywać sam chory. Zmienność tzw. PEFR, jest istotnym elementem rozpoznania. Do kompletu badań należą również testy uczuleniowe na specyficzne alergeny. Nasza diagnostyka, choć daleka od ideału, jest jednak już całkiem zadowalająca.

Reklama

 

– Astmę należy i można leczyć, choć wcale nie jest to łatwe, mimo wiedzy na temat choroby. Dlaczego tak się dzieje?

– Typowe objawy charakteryzują się napadową dusznością o zmiennym nasileniu. Ale istnieją bardzo różne postacie astmy. Często mamy do czynienia z zaostrzeniem objawów po zakażeniach, co bywa mylące nawet dla specjalistów, którzy wiążą to z procesem bakteryjnym lub zakaźnym. Czasem zdarzają się izolowane napady kaszlu albo duszność wysiłkowa z napadami kaszlu. I diagnostyka nie jest wówczas prosta.

Rozwinięta astma ze znaczącymi zaburzeniami wentylacji wymaga systematycznego leczenia opartego głównie na lekach wziewnych i prowadzonego po kontrolą dobrze zorientowanego w chorobie lekarza. Trzeba stosować się do jego wskazówek, okresowo przeprowadzać specjalistyczne badania, nie unikać konsultacji.

Cennym uzupełnieniem leczenia okazuje się często pobyt w sanatorium. Sanatoria mają długą i dobrą tradycję w terapii astmy, szczególnie dziecięcej. Sanatoryjne turnusy dobrze służą określeniu indywidualnego trybu postępowania z chorobą i odgrywają dużą rolę w edukacji pacjentów. Uczą kontroli procesu chorobowego, dają wrażenie, że się nad nią panuje, a to poprawia psychiczne samopoczucie. Poza tym korzystnie działa zmiana środowiska i klimatu, zabiegi, możliwość bliższego kontaktu z lekarzem.

Duże osiągnięcia w walce z astmą mają polscy pediatrzy. Dobrze znają chorobę, dobrze ją leczą, w czym zasługę mają m.in. systematyczne szkolenia. W kontaktach z dorosłymi pacjentami lekarze są wyczuleni na groźne choroby płuc – nowotwory, gruźlicę, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Astmę widzą w innym nieco kontekście.

 

– Czy astma daje się wyleczyć, czy też astmatykiem pozostaje się na resztę życia?

Nie jest to, niestety, choroba uleczalna, aczkolwiek obserwuje się wygaszanie reakcji alergicznej drzewa oskrzelowego na progu dzieciństwa i dorosłości. W populacji dziecięcej astma, jak powiedzieliśmy, występuje częściej niż wśród dorosłych, po czym następuje „cudowne” ozdrowienie. To jednak nie znaczy, że zupełnie zanika organiczna gotowość do reakcji stanem zapalnym. O wyleczeniu mówić więc nie można, bo nie potrafimy modyfikować naszych zasobów genetycznych.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Anna Jęsiak