Chmiel posiada tajemne moce miłosne, stąd jego rola w obrzędach weselnych. „Oj żebyś ty chmielu na te tyczki nie lazł, tobyś ty nie robił z panieneczek niewiast” śpiewano, dodając w refrenie: „oj chmielu, oj niebożę, niech ci Pan Bóg dopomoże, chmielu niebożę”. Więc zarazem dobrotliwe grożenie palcem i błogosławieństwo. Podobne ciepło zawarte jest w słowie „podchmielony”, określającym człowieka, który uwolnił się od zwykłego naprężenia i lgnie do wszystkich, bratając się z nimi.

Ciekawe, że chociaż piwo znane było od Bóg wie jak dawna w Azji Mniejszej i Egipcie, chmielować je zaczęto dopiero w XII wieku w Europie, dzięki czemu uzyskało klarowność i goryczkowaty smak. Zaś rozluźniające działanie tego ziela pierwsi poznali mnisi i aplikowali je sobie jako lek. „Ma moc uśmierzającą boleści, które z gorącej przyczyny pochodzą, a tak ma moc ugaszającą ognistego zapalenia, a czyni wolność żywota. Sam chmiel nie ma być często pożywany, albowiem otwiera końce żyłek (...)” – pisał Stefan Falmierz, botanik i lekarz z przełomu XVI i XVII wieku.

Dziś wiemy, że zmniejsza on wrażliwość niektórych ośrodków w rdzeniu kręgowym, hamując przenoszenie bodźców do mózgu, wskutek czego działa uspokajająco, zwłaszcza na sferę płciową mózgu.

Stosowany jest więc jako lek uspokajający w stanach zmęczenia i wyczerpania nerwowego, przy trudnościach z zasypianiem, zbytniej pobudliwości nerwowej i płciowej, zaburzeniach miesiączkowych (wyciąg z szyszek wchodzi w skład nervosolu i passispasminy).

Druga jego właściwość polega na tym, że pobudza soki żołądkowe i ułatwia trawienie, stosowany jest zatem w zaburzeniach gastrycznych, niedokwaśności, wzdęciach, odbijaniu, bólach brzucha i innych objawach wskazujących na łagodny przewlekły nieżyt przewodu pokarmowego.

Znaczenie dla ziołolecznictwa mają jedynie kwiatostany żeńskie, czyli wytwarzające najpierw jasnozielone, a później żółknące i brunatniejące szyszki. Także tylko one stosowane są do klarowania, konserwacji i aromatyzowania piwa. Męskie można zaparzyć i użyć do sałatek. Niegdyś jadano także pędy – Pliniusz opisał chmiel jako roślinę ogrodową i jadalną, której młode pędy można było kupić na targowiskach i jeść jak szparagi. I dziś koneserzy znają ten przepis, radzą także, by dodawać do zup młode, obgotowane w wodzie liście, co uwalnia je od goryczki, a podnosi smak potrawy.

By korzystać z dobroczynnych właściwości chmielu wcale nie trzeba pić piwa, nie wszyscy je przecież lubią. Można np. zrobić sobie poduszeczkę ziołową, bo wdychając jej zapach, łatwo się zasypia.

W ogóle to łatwe do uprawy pnącze o dużych, głęboko wcinanych liściach i ślicznych kwiatostanach, świetnie oplata pergole, tworząc lśniące, zielone przegrody, nadaje się także na balkony, bo lubi słońce. Wtedy ma się je pod ręką i można stosować na różne sposoby. Na przykład do kąpieli, bo działa relaksująco, lub do mycia włosów, bo wzmaga ich wzrost, czy do dekoracji – kwiaty atrakcyjnie wyglądają w suchych kompozycjach i girlandach.

 

Wiesława Kwiatkowska