Japończycy traktują swój organizm jak zminiaturyzowany obraz wszechświata, dzięki czemu wśród nich jest tylu stulatków co w Chinach, zamieszkanych przez dziesięciokrotnie większą populację. Jak postrzegają wszechświat mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni obserwowała oczami farmaceuty Dorota Budźko, pracownik naukowy gdańskiej Akademii Medycznej.

 

Pęcherzyk wołu, sproszkowane rogi jelenia, kamień z przewodu żółciowego konia czy suszoną krew świni w magicznych słojach, opatrzonych chińskim i japońskim zapisem pionowym (czyta się od prawej do lewej strony) to medykamenty, które kupić można w chińskich aptekach na terenie całej Japonii.

– Tego typu zwierzęce, roślinne i mineralne substancje lecznicze zaczęto sprowadzać z Chin do Kraju Kwitnącej Wiśni już w VII w. naszej ery – mówi Dorota Budźko, która odbyła staż w Cesarskim Uniwersytecie w Nagoi. – W chińskiej aptece – yakuzaishi – japoński  farmaceuta sam diagnozuje pacjenta i ordynuje mu leki. Zdarza się, że wśród szukających pomocy są dyplomowani lekarze.

 

Witaminy z automatu

Do Japonii, gdzie medykamenty kupić można prawie na każdym rogu ulicy dotarła jednak także amerykańska moda. Wiele aptek przypomina sklepy samoobsługowe, do których klienci wchodzą z koszykami. Na wielkich regałach ustawione są kosmetyki, środki higieniczne, przyrządy do rehabilitacji i masażu. Te ostatnie często mają postać drewnianych drapaków (kształtem przypominających większe widelce), do których dołącza się rysunki z zaznaczonymi na sylwetce człowieka meridianami, czyli punktami odpowiadającymi za poszczególne narządy wewnętrzne. Dzięki tym ulotkom Japończycy bez problemu odnajdują miejsca, w których powinni się drapać.

– Apteki spotkać można również w centrach handlowych, nazywanych tam depaato i na pchlich targach, zwanych ichiba. Prawie wszędzie oferuje się witaminizowane lody i zdrowotne napoje z maszyn, które u nas najczęściej serwują jedynie kawę lub coca-colę. Na targowiskach natomiast można kupić mierniki spalanej energii, a nawet szczoteczki do czyszczenia języka.

Reklama

 

W maseczkach na twarzy

Jedną z tajemnic długowieczności Japończyków jest umiejętne wykorzystywanie doskonałości starej medycyny tradycyjnej i najnowocześniejszych technik. Świat XXI wieku dostrzegła Dorota Budźko w aptekach przyszpitalnych, zaopatrujących w lekarstwa całe oddziały, a także pacjentów opuszczających te placówki. Pracuje się tam w rękawiczkach i maseczkach na twarzach. Apteki tego typu realizują około 700 recept dziennie. Połączone są z pomieszczeniami, w których maszyny przygotowują różne specyfiki, zamykając je w saszetkach i ampułkach.

 

Dieta na parze

Swoją dietę skośnoocy stulatkowie uznają za jeden z najważniejszych sekretów długowieczności. Większość potraw gotują na parze. Specjalne maszynki wytwarzające ją można zaprogramować na godzinę powrotu z pracy. Wsypuje się do nich np. ryż, który gotowy jest do spożycia dokładnie w momencie powrotu do domu.

Ziemniaki w Japonii to rzadkość. Na stołach królują więc owoce morza, tofu i wodorosty, które jada się pod wieloma postaciami: z ryżem, pieczywem, a nawet w formie galaretki (taka z dodatkiem agaru nazywana jest kanten). Popularne jest też sushi, czyli danie ryżowe przekładane rybą, owocami morza i grzybami. Jada się także tempury, czyli warzywa, krewetki lub ryby w  puszystej panierce.

Reklama

 

Porządek to spokój

Kolejnym sekretem Japończyków na długie i zdrowe życie jest zachowanie porządku na co dzień. Dzięki wrodzonej pedanterii unikają stresów i zachowują spokój ducha. Wiedzą, że nie spotka ich nic nieprzewidzianego, sytuacja bez wyjścia, problem nie do rozwiązania.

– Na stacji metra ustawiają się co parę metrów w równym rządku, jeden za drugim zanim jeszcze nadjedzie pociąg. Nikt się nie pcha, każdy dokładnie wie gdzie stanąć. Tamtejszy motorniczy nie zdałby bowiem egzaminu na prawo jazdy, gdyby nie potrafił się zatrzymać w wyznaczonych punktach na peronie.

Podczas deszczu przed większością sklepów ustawione są kosze z parasolami. Można ich używać przechodząc z jednego do drugiego marketu. Tam pożyczoną parasolkę zostawia się ponownie w koszu.

 

Wróżba na szczęście

Największy jednak sekret długowieczności mieszkańców tego barwnego kraju tkwi w ich wierze. Swoje prośby o dobre samopoczucie Japończycy opłacają u mnichów lub kupują wróżby w świątyniach. Przypominają one nasz horoskop. Jeśli wróżba jest dobra chowają ją w portfelu. Jeśli zła zawiązują ją w supełek i wieszają na płocie przed świątynią. Są święcie przekonani, że złe rzeczy zabierze z sobą wiatr...

 

Małgorzata Szymańska