O dolegliwościach bólowych krzyża rozmawiamy z doktorem nauk medycznych Robertem Gasikiem.

 

– Panie doktorze, co kryje się pod pojęciem korzonki?

– Nazwą korzonki określane są dolegliwości bólowe krzyża. Do predyspozycji, które zwiększają ryzyko wystąpienia takich bólów zaliczyć można specyficzną budowę kręgów, a także dysków międzykręgowych. Reszty dopełnia zazwyczaj styl życia i charakter pracy potencjalnych pacjentów (np. codzienna, wielogodzinna, przymusowa pozycja stojąca lub siedząca). W efekcie tworzą się zmiany zwyrodnieniowe, które zaburzają prawidłowe funkcjonowanie kręgosłupa. Choroba rozwija się powoli, ale dokuczać zaczyna zwykle nagle, najczęściej pod wpływem bodźca, np. gwałtownego ruchu.

 

– Czy choroba może mieć różne, odmienne rokowania?

– Dolegliwości krzyżowe mogą układać się w zupełnie odmienne obrazy kliniczne, zależnie od rodzaju uszkodzeń kręgów i miejsca ich lokalizacji. Najmniej groźne są tzw. bóle rzekomokorzeniowe. Wywodzą się one z więzadeł, mięśni i ścięgien kręgosłupa. Układ nerwowy jest nienaruszony. Nie ma więc obaw o dołączenie się objawów neurologicznych, takich jak zaburzenia czucia, porażenia, czy kłopoty z trzymaniem moczu. Zdecydowanie gorzej rokują tzw. zespoły korzeniowe czy mielopatyczne. Świadczą bowiem o zmianach w obrębie dysków i kości, mogących już uciskać, a nawet uszkadzać rdzeń i nerwy. Oczywiście pociąga to wtedy za sobą cały szereg konsekwencji neurologicznych. Jednak bez względu na to, z jakim zespołem mamy do czynienia, już przedłużanie się samego bólu może być powodem wielu problemów, poczynając od spadku jakości życia poprzez problemy rodzinne, zawodowe, aż do inwalidztwa włącznie.

Reklama

 

– A więc określenie korzonkinie oznacza wcale diagnozy, choć tak zwykło się powszechnie uważać.

– Jedno słowo korzonki oznacza cały worek patologii. Kłopot w tym, że zaczynają się one podobnie, a wymagają zupełnie innego leczenia. Postawienie właściwej diagnozy w dolegliwościach krzyżowych jest na ogół bardzo trudne. Nawet rezonans magnetyczny nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Większość rozpoznań ustala się dopiero wstecznie, na podstawie efektów terapii. Dlatego tak ważne przy jej doborze jest doświadczenie i wiedza lekarza.

 

– Najczęściej jednak wystarcza leczenie zachowawcze?

– Objawy choroby na ogół udaje się złagodzić (lub opanować) za pomocą lekarstw i rehabilitacji. Skuteczna jest z reguły triada leków: przeciwbólowy, przeciwzapalny i rozluźniający mięśnie. Ich dobór powinien być jednak całkowicie indywidualny – zależeć od wieku i stanu zdrowia pacjenta, a także charakteru dolegliwości – ostre, przewlekłe. Rozluźnienie mięśni w nieodpowiednim momencie może spowodować nasilenie bólu.

 

– Z tego można wnioskować, że domowe sposoby radzenia sobie z korzonkaminie tylko nie dają gwarancji powodzenia, ale są również obarczone pewnym ryzykiem?

– Wkorzonkachnie ma sztywnego schematu postępowania. Niektórym ciepło może pomóc, innym – zaszkodzić. To samo dotyczy ruchu. Czasem jest zalecany, pomimo bólu, a kiedy indziej – zabroniony. Wszystko zależy od rodzaju patologii, której odbiciem jest cierpienie pacjenta. Oceny sytuacji powinien zawsze dokonać fachowiec: lekarz, ewentualnie doświadczony rehabilitant, który – w razie podejrzenia poważnej przyczyny – i tak odeśle chorego do specjalisty.

 

Rozmawiała lek. med. Grażyna Dziekan