Znana jest od starożytności, ale wciąż groźna mimo postępu medycyny. Chorujemy na nią wielokrotnie, nie uzyskując odporności, tak jak w przypadku wielu innych zakaźnych chorób. Walka z nią oznacza podejmowanie coraz to nowych wyzwań. A winien temu jest wirus wywołujący chorobę. Wirus grypy, bo o niej mowa, wyizolowany został w latach trzydziestych ubiegłego stulecia.
Właściwa mu zmienność, zdolność mutacji, spowodowana segmentową budową fragmentów kwasu rybonukleinowego (RNA), jest cechą wyjątkową w świecie drobnoustrojów.

 

Grypa pojawia się sezonowo, co kilka lat przyjmując rozmiary epidemii ogarniającej cały kraj. Zaniedbana, niewłaściwie leczona, prowadzi do poważnych powikłań, jak np. zapalenie płuc, zapalenie ucha, mogące doprowadzić do głuchoty, nasilenie niewydolności krążenia, infekcje neurologiczne. Grypa bywa także chorobą śmiertelną. W USA umiera na nią co roku 10–40 tys. osób. W sezonie epidemicznym w latach 1999–2000 w Anglii wskutek pogrypowych komplikacji zmarło 600 osób. W tym samym czasie w Polsce zanotowano 124 zgony, ale są to dane szacunkowe.

 

A, B, C...

Wyodrębniono rodzaje wirusów grypy: A, B, C. Dwa z nich, B i C, są groźnie tylko dla człowieka; wirus A atakuje ludzi, inne ssaki, a nawet ptaki. Z tych trzech wirusów typ C uznawany jest za najłagodniejszy, najmniej groźny, wręcz marginalny. Jego „dziełem” są poronne postaci grypy lub nieznaczne objawy tej choroby, głównie wśród dzieci.

Typy A i B wywołują natomiast zachorowania na dużą i wielką skalę: A odpowiada za pandemie powtarzające się zwykle co kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, wirusowi B przypisuje się zaś sezonowe, duże epidemie występujące mniej więcej co trzy lata.

Wspomniana „kapryśność” wirusów, opornych na leki, bo wciąż modyfikujących swoją naturę, nosi nazwę zmienności antygenowej. To ona właśnie stanowi największe wyzwanie dla medycyny w walce z tą chorobą.

Reklama

 

Zmienność antygenową wirusów wszystkich typów warunkuje tzw. przesunięcie antygenowe, czyli zjawisko spontanicznych mutacji. Znacznie poważniejsze konsekwencje ma jednak skok antygenowy właściwy wirusom A. Polega on na zmianie części wirusowego kwasu RNA, gdy jedna i ta sama komórka zostaje zainfekowana dwoma różnymi wirusami grypy w tym samym czasie. Potomne wirusy mogą mieć materiał genetyczny od „rodziciela” i drugiego wirusa, replikującego się jednocześnie w tej komórce. Przeciwciała wytworzone w organizmie przeciwko starym wirusom, nie poradzą sobie już w walce z tym nowym. Wirusy A krążą między ludźmi i różnymi gatunkami zwierząt, co sprzyja skokowi antygenowemu i co kilkadziesiąt lat powoduje powstawanie nowego podtypu wirusa. Wtedy, niczym egipska plaga wybucha pandemia, czyli epidemia ogarniająca rozległe obszary – kraj, kontynent, czy nawet świat. W XX wieku wystąpiły cztery pandemie. Słynna „Hiszpanka” z 1918 roku, grypa azjatycka w roku 1957, „Hong Kong” w 1968 roku i grypa rosyjska w 1977. „Hiszpanka” szalejąca pod koniec I wojny światowej zebrała obfite żniwo: zmarło na nią 20 milionów ludzi.

 

Widmo pandemii

Na całym świecie zapada rocznie na grypę ok. 100 milionów ludzi. Koszty związane z chorobą wynoszą od kilkuset milionów do miliarda dolarów skali danego kraju. W czasie epidemii liczba zachorowań i koszty rosną. W razie pandemii, epidemii ogarniającej całe kontynenty, stają się wprost niewyobrażalne.

I właśnie widmo pandemii zdaje się być dzisiaj realne i bardzo niebezpieczne. W wielu publikacjach prasowych, także w polskich czasopismach, powraca wątek zagrażającej światu pandemii, która tym razem może, według owych prognoz, przybrać rozmiary prawdziwie apokaliptyczne, zabijając ponad milion ludzi. Uczeni najbardziej obawiają się superwirusa powstałego wskutek wymieszania materiału genetycznego grypy ptasiej i ludzkiej. Taka ptasia grypa pojawiła się w Chinach i spowodowała śmierć sześciu osób. Byli to – jak ustalono – ludzie narażeni na styczność z zarażonymi kurczętami. Ptasi wirus nie nabrał na szczęście cech wirusa ludzkiego; wszystkie zakażone kurczaki zlikwidowano, udaremniając rozprzestrzenianie się choroby.

Latem 2002 roku na grypę zachorowało 22 tys. mieszkańców Madagaskaru. Zmarło blisko 700 osób. Szczep wirusa tej choroby, wyizolowany w Instytucie Pasteura w Paryżu, wykazał wyjątkową agresywność, ale i tu szczęśliwie nie wywołał epidemii, bo atakował tylko mniejsze ludzkie skupiska.

Epidemiolodzy są jednak więcej niż pewni, że grypa wkrótce zaatakuje wirusem nowym i bardzo groźnym, osiągając rozmiary pandemii.

 

Wirusy pod kontrolą

Czy te przewidywania nie są przesadne, czy istotnie wisi nad nimi katastrofa, której nie da się zapobiec?

Ponieważ pandemie pojawiają się mniej więcej co 20–30 lat, a ostatnia – grypy Hongkong - miała miejsce w 1968 roku, to prosty rachunek prowadzi do wniosku, że czas na kolejny grypowy kataklizm – mówi dr n. med. Krystyna Witczak-Malinowska z Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.

Wirusolodzy z całego świata doszli do wniosku, że pandemii możemy się spodziewać niemal w każdej chwili, bo pojawi się nowy zmutowany wirus, na który nie będzie szczepionki. Specjaliści na pewno opierają się nie tylko na przesłankach statystycznych. Ich prognozy nie wynikają jedynie z tego, że po okresie przerwy musi dojść do kolejnej pandemii, gdyż epidemie i pandemie różnych chorób, w tym także grypy, charakteryzują się swoistą powtarzalnością.

Tym, czego najbardziej zdają się obawiać wirusolodzy, jest złośliwość wirusa – sprawcy nowej pandemii i brak oręża do walki z chorobą, w postaci odpowiedniej szczepionki. Sytuacja jest jednak pod stałą kontrolą.

Na świecie istnieje kilkanaście centrów zajmujących się szczegółową obserwacją wirusów występujących w danej populacji. Pracują cztery międzynarodowe centra referencyjne i 110 krajowych ośrodków do spraw grypy, funkcjonujących w 83 krajach. Działają m.in. w Australii, Wielkiej Brytanii, w USA; w Polsce ulokowano je przy Państwowym Instytucie Higieny. W tych centrach na bieżąco izoluje się poszczególne wirusy, w tym – także grypy. Dobrze, gdy wirus zostanie w porę rozpoznany. Źle, gdy nagle pojawi się wirus złośliwy, powodujący szybkie wystąpienie objawów klinicznych i jeszcze nierozpoznany. To może się zdarzyć, chociaż wirusy zawsze krążą zwykle wśród populacji przez nawet kilka, co pozwala na ich wyizolowanie i przygotowanie szczepionek. Element zaskoczenia nie da się jednak wykluczyć; choroba może się pojawić nagle i na masową skalę. Żyjemy przecież w czasach, gdy ogromne odległości pokonuje się bardzo szybko. Zmutowany, nowy wirus może więc szybko przekroczyć granice odległych nawet kontynentów. W dawnych czasach dziesiątkowały społeczeństwa epidemie dżumy czy cholery. Obecnie nastała era wirusów. Bogate żniwo zbiera HIV, ale wirus grypy jest groźniejszy z uwagi na specyfikę przenoszenia – drogą kropelkową. Okres wylęgania choroby jest krótki, co dodatkowo sprzyja jej rozprzestrzenianiu się.

Ten czynnik również potęguje strach przed grypową pandemią – wyjaśnia dr Krystyna Witczak-Malinowska.

Dr Baum powiedział w 1990 roku: Nawet w przybliżeniu nie podejmujemy wystarczających działań, aby zapobiec epidemiom, które już zabiły, a w przyszłości mogą dalej zabijać o wiele więcej ludzi niż do tej pory AIDS. Jest to rzeczywiście porażające i przerażające.

Pamiętajmy, że poza wirusem grypy istnieje 150 innych wirusów, które mogą dawać objawy podobne do grypy, zwłaszcza dolegliwości układu oddechowego, powodując zapalenia płuc i oskrzeli. Szczepionka na nie nie działa.

 

Mimo wszystko – szczepić

Zdaniem dr Witczak-Malinowskiej alarmy i apokaliptyczne wizje nie powinny jednak paraliżować, rodząc wrażenie, że pandemia grozi nam nieuchronnie, a my mamy tylko biernie czekać, błagając los, by ją od nas odwrócił.

Reklama

 

Coraz częściej mówi się o tym, by jednak szczepić się co roku. Choćby po to, by ograniczyć liczbę groźnych powikłań.

Szczepionki przeciw grypie są sezonowe, jak moda. Nowy sezon – nowy model. Wirusy grypy łatwo ulegają wszelkim mutacjom i z tego powodu trudno o skuteczne szczepionki. Ich ważność obejmuje zaledwie rok, bo w następnym sezonie pojawia się już nowy wirus, wymagający nowego antidotum. Przygotowanie szczepionki wymaga zbadania populacji wirusów krążących wśród potencjalnych pacjentów. Następnie produkuje się atenuowane wirusy, które wchodzą w skład szczepionki, zapewniając nam sezonową odporność. Pojawienie się nowego i wyjątkowo złośliwego wirusa istotnie może nastąpić szybko, zanim będziemy dysponować odpowiednimi dawkami skutecznej szczepionki.

Szczepy wirusa użyte do ich wytworzenia dzięki zastosowaniu najnowszych technik biologii molekularnej okazują się prawie w 100 proc. zgodne z tymi, które pojawiają się w kolejnym sezonie epidemicznym. A zatem musiałby się nagle pojawić jakiś iście diabelski mutant, wobec którego bylibyśmy bezradni. Uważa się, że szczep wirusa zawsze pojawia się z pewnym wyprzedzeniem, a ponieważ mikrobiolodzy monitorują sytuację, ewentualność zaskoczenia jest znacznie zredukowana.

W tej chwili próbuje się także produkować leki przeciwwirusowe. Są jeszcze mało popularne, ale też mają znaczenie walce z grypą, działają profilaktycznie i leczniczo.