BADACZE Z HARVARD MEDICAL SCHOOL, NA CZELE Z PROFESOREM NORMANEM HOLLENBERGIEM, ANALIZOWALI DIETĘ PLEMIENIA KUNA Z PANAMY i odkryli, że jego członkowie, którzy spożywają 40 filiżanek kakao tygodniowo, rzadko chorują, żyją znacznie dłużej niż inni mieszkańcy Panamy i nie zapadają na demencję. Zdaniem ekspertów sekretem zdrowotnych właściwości kakao jest flawonoid o nazwie epikatechina, który występuje również w herbacie, winie i czekoladzie. Według prof. Hollenberga epikatechina jest tak ważna, że należy ją uważać za coś w rodzaju witaminy.

 

Naukowcy są pewni, że kakao, które jest jedynym napojem spożywanym przez tę społeczność, kryje w sobie tajemnicę ich niezwykłej odporności na cztery z pięciu najpowszechniejszych schorzeń cywilizacji zachodnich. Wylew, choroby serca, rak i cukrzyca występowały u przedstawicieli tego ludu rzadziej niż raz na 10 osób. Ian Macdonald, który prowadził badania przedstawione Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Rozwoju Nauki, podkreśla, że kakao może poprawić funkcjonowanie mózgu u osób starszych bądź w przypadkach zaburzeń poznawczych wywołanych zmęczeniem lub brakiem snu.

Karol Linneusz, twórca m.in. systemu dwuimiennego nazewnictwa biologicznego, nazwał kakao Theobroma – napojem bogów. Pierwszymi, którzy je uprawiali, byli podobno Olmekowie około 1500 roku p.n.e. Pewne jest, że kakao pochodzi z regionów tropikalnych, zamieszkiwanych później przez Majów. Dane archeologiczne potwierdzają jego obecność w rolnictwie Majów od III wieku p.n.e. Genealogia słowa kakao też budzi pewne kontrowersje.

Niektórzy twierdzą, że pochodzi od słowa w języku nahuatl cacahuatl, jednak bardziej prawdopodobne jest, że wyraz pochodzi z języka Majów, którzy pierwsi zrobili z kakao napój.

Mówiący językiem nahuatl zamieszkiwali tereny, gdzie kakao się nie aklimatyzuje, poznali je dzięki kontaktom z Majami dopiero w I wieku n.e. Nazwa w języku Majów brzmi kakau, od kab – gorzki i kau – sok. Dopiero potem kakau Majów przekształciło się w cacahuatl w języku nahuatl.

Reklama

 

Na czekoladowym rauszu

Czekolada to mieszanka kakao i masła kakaowego, które jest naturalnym tłuszczem uzyskiwanym w procesie podgrzewania, miażdżenia i filtrowania nasion kakao. Aztekowie pijali ją na zakończenie posiłku, przed wypaleniem tytoniu i sjestą. Uważana była za znakomity afrodyzjak, co potwierdza relacja Bernala Diaza del Castillo, żołnierza Hernana Corteza, zdobywcy Meksyku.

W odróżnieniu od Majów Aztekowie pili kakao ciepłe albo letnie, aromatyzowane wanilią lub innymi wonnymi przyprawami. Słodzili je miodem lub mieszali z różnymi rodzajami chili i barwili achiote. Podgrzewanie łagodziło jego gorzki smak i podkreślało aromat przypraw.

Hiszpanie, być może ze względu na właściwości afrodyzjakalne bądź też z potrzeby pewnego rodzaju używki, bez której nie potrafili się już obejść, przyzwyczaili się do tego napoju. Cortez, powróciwszy do kraju, miał zawsze na biurku dzbanek pełen czekolady, której prawdziwa kariera zaczęła się w chwili, kiedy jakaś roztrzepana kucharka hiszpańska zamiast do wody wrzuciła ją do... mleka.

Później poznano się na kolejnych właściwościach czekolady. Już Honoriusz Balzak w utworze Les Français peints par eux mêmes z 1839 roku, określa sklepikarza jako „jedno z najpiękniejszych zjawisk współczesnego społeczeństwa [ponieważ] w swoim sklepiku rozprowadza po trzykroć produkty zaspokajające każdą potrzebę: herbatę, kawę, czekoladę, remedium na wszelkie realne zagrożenia”.

Ba! pod koniec XX wieku powstała nawet dyscyplina naukowa „czekologia”, której twórcą jest nowozelandzki psychoterapeuta Murray Langham. Według niego kształt i nadzienie preferowanej czekolady mogą być kluczem do poznania stanu umysłu i charakteru człowieka. Już arbiter gastronomii z przełomu XVIII i XIX wieku, Anthelme Brillat-Savarin, przywołuje na stronicach swej książki postać pana Debauve, czekoladnika królewskiego, który dbał o to: „aby liczni jego klienci mogli zaopatrzyć się w przyjemne leki przeciw pewnym skłonnościom chorobliwym. I tak dla osób, którym nie dostaje wagi, posiada wzmacniającą czekoladę z salepem; dla tych, co mają delikatne nerwy, czekoladę antyspazmatyczną z kwiatem pomarańczy; dla temperamentów skorych do irytacji – czekoladę z mleczkiem migdałowym”.

 

Zalety kakaoterapii

Amerykański pisarz John Steinbeck powiadał, że smutna dusza potrafi zabić szybciej niż zarazki. Kakao i czekolada są na to znakomitym remedium. Bo czym jest czekolada? Większość kobiet odpowie natychmiast: lekarstwem na chandrę. To jedna z najbardziej trafnych definicji tego niezwykłego specyfiku, co potwierdza film „Czekolada” z niezapomnianą rolą Juliette Binoche.

Na ekranie słodycze produkowane przez bohaterkę miały cudowne właściwości godzenia skłóconych ludzi, koiły rany. Coś jest na rzeczy.

Nasiona kakaowca charakteryzują się bogatym składem biochemicznym, gdyż zawierają ponad 800 molekuł o właściwościach nawilżających, tonizujących, rewitalizujących i regenerujących. Kakao, oprócz flawonoidu opóźniającego procesy starzenia oraz naturalnych substancji aromatycznych, zawiera:

  • wapń, żelazo, magnez i fosfor. Eksperci odkryli powiązania między brakiem tych składników mineralnych a stanem napięcia przedmiesiączkowego, dlatego wiele kobiet uważa, że czekolada pomaga im poprawić samopoczucie;
  • witaminy A, E i z grupy B;
  • tryptofan, który jest wykorzystywany przez mózg do wytwarzania neuroprzekaźnika, zwanego serotoniną, która zapewnia spokój i daje uczucie szczęścia, stąd często określa się go mianem „czekoladowej ecstasy”;
  • fenyloetyloaminę – inny składnik chemiczny, uzyskał z kolei przydomek „czekoladowej amfetaminy”, gdyż wysoki poziom tego neuroprzekaźnika pomaga wywołać uczucie podekscytowania.

Dobry wpływ kakao na układ sercowo-naczyniowy zaobserwowano już w XVIII wieku. Z kardiologicznego punktu widzenia zbawienne skutki mają zawarte w czekoladzie flawonoidy: katechina, epikatechina i procyjanidyna. Obniżają ryzyko zmian miażdżycowych, zapobiegają zakrzepom krwi, zmniejszają napięcie mięśni otaczających tętnice, co z kolei zapobiega ich twardnieniu. Te naturalne przeciwutleniacze powodują, że tłuszcz zawarty w czekoladzie nie jełczeje, w związku z tym w procesie produkcji nie używa się substancji przeciwdziałających reakcjom utleniania.

Wyniki analiz przedstawione Europejskiemu Towarzystwu Kardiologicznemu świadczą, iż zawarte w ziarnach kakao polifenole poprawiają pracę układu krążenia. Związki te działają rozkurczająco na naczynia krwionośne, ułatwiając przepływ krwi, neutralizując działanie tzw. złego cholesterolu i zapobiegając powstawaniu blokujących naczynia skrzepów. Spożywanie dziennie około jednej trzeciej tabliczki gorzkiej czekolady chroni przed chorobami serca.

Należy jednak zwrócić uwagę, że flawonoidy są usuwane z produktów spożywczych zawierających kakao, ponieważ mają gorzki smak. Mleko i cukier, z którymi w krajach rozwiniętych na ogół pije się kakao, także obniżają jego zdrowotne właściwości. Ostatnio naukowcy zaobserwowali, że ciemny kolor czekolady nie gwarantuje jej pozytywnego wpływu na zdrowie. Okazało się bowiem, że producenci niekiedy sztucznie barwią czekolady, a jednocześnie pozbawiają je flawonoidów. Należy więc zwracać uwagę nie tyle na kolor, co na zawartość kakao.

Japońscy naukowcy natomiast odkryli, że czekolada zawiera substancje zapobiegające próchnicy. Dzięki szybkiemu rozpuszczaniu i połykaniu węglowodany zawarte w czekoladzie mają mniej szkodliwy wpływ na zęby niż inne słodkości. Naukowcy podawali laboratoryjnym szczurom przez trzy miesiące jedzenie bogate w cukier, jednocześnie infekując zwierzęta bakteriami Streptococcus mutans, odpowiedzialnymi za próchnicę. Gryzoniom do wody pitnej dodawano wyciąg z łupin nasion kakaowca.

Pod koniec doświadczenia szczury miały o połowę mniej chorych zębów niż pozostałe zwierzęta znajdujące się na diecie cukrowej. Japończycy oczywiście już opracowują nową pastę do zębów, zawierającą ekstrakt z łusek ziaren kakaowca. Okazuje się, że w trosce o zdrowie warto pić kakao lub sięgać po zawierające je produkty.

 

Jarosław Molenda