Są ludzie, którzy po paru seansach w kriokomorze wstają z wózków, inni – cierpiący na zwyrodnienia mięśni, stawów czy więzadeł wybiegają z niej jak nowo narodzeni. Zimno działa nawet na kobiecą oziębłość i męską impotencję. Dzięki niemu wykonuje się bezkrwawe zabiegi i operacje na mózgu...

 

Wejść do zamrażalnika.

Grupki półnagich kobiet i mężczyzn znikają za „buchającymi” drzwiami. W niejednych oczach widać przerażenie. Ból karku, ręki czy kręgosłupa jest jednak silniejszy niż strach. Najpierw przedsionek, czyli kilkadziesiąt sekund w temperaturze -50, -60 stopni C, potem komora właściwa. Tam słupek termometru dochodzi do -160 stopni. 2–3 minuty dreptania i drzwi ponownie się otwierają. Tym razem na twarzach pacjentów widać rumieńce i uśmiech. Jeszcze godzinna gimnastyka. Z niedowierzaniem obserwują własne ruchy – pełniejsze, płynniejsze, wykonywane bez najmniejszego bólu.

W przebieralni dzielą się wrażeniami. Nikt nie odczuwał zimna, nikt nie szczękał zębami i ten nastrój – jakby byli na lekkim rauszu, po kilku lampkach szampana, po których zabawa dopiero ma się rozkręcić. I faktycznie dla wielu to dopiero początek. Pełne leczenie obejmuje 10 do 30 wejść, dzień po dniu. Starsi stażem mówią, że nic nie działa tak jak kriokomora. Poznali już wszystkie sanatoria, przebrnęli przez setki zabiegów usprawniających, połknęli niezliczoną ilość leków przeciwbólowych. Dopiero teraz wiedzą, że żyją...

Tymczasem do leczenia w kriokomorze nie jest wymagane nawet skierowanie od lekarza. Każdy, kto się zgłosi na zabieg, wstępne badania przejdzie na miejscu. Na ogół wymagane są wyniki EKG, morfologii krwi i OB., badania ogólne moczu, a w przypadku przewlekle chorych – historie chorób.

Co roku kriokomorę odwiedzają tysiące pacjentów z chorobami reumatycznymi, dyskopatią, osteoporozą, stanami zapalnymi tkanek miękkich, oparzeniami (po krioterapii blizny stają się gładkie), schorzeniami immunologicznymi, układu nerwowego i problemami ginekologicznymi. Wielu poddawało się wcześniej różnym kąpielom, naświetlaniom, używało termoforów. Przekonali się jednak, że skuteczna rehabilitacja możliwa jest dopiero po zminimalizowaniu bólu. Ten ustępuje z kolei pod wpływem zimna.

 

Jak to się dzieje?

Każdy człowiek ma na swoim ciele około 30 tysięcy punktów wrażliwych na ciepło i aż 250 tys. reagujących na zimno. Czas przystosowania się do niskiej temperatury jest trzy razy krótszy niż do wysokiej. Czynniki te już na wstępie warunkują większą skuteczność leczenia zimnem niż ciepłem.

Krioterapia (od słowa krio, czyli lód, zimno) to stosowanie bardzo niskich temperatur (poniżej -100 stopni C) w krótkim czasie, w celu wywołania fizjologicznych reakcji na zimno, czyli tzw. szoku termicznego. Wówczas następuje skurcz powierzchniowych naczyń krwionośnych. Odczuwamy drżenie mięśni i dreszcze. Po chwili jednak naczynia rozszerzają się i następuje korzystne dla organizmu przekrwienie tkanek. Pacjenci wychodzący z kriokomory nie odczuwają więc przeszywającego mrozu, lecz uczucie gorąca, natomiast ich późniejsza, bezbolesna rehabilitacja ruchowa może się odbywać dzięki endorfinom – naturalnym substancjom znieczulającym, których produkcję stymulują właśnie krańcowo niskie temperatury (hormony te wprowadzają również organizm w stan lekkiej euforii, stąd świetny nastrój poddających się terapii). Wzmożona produkcja hormonów znajduje także swe zastosowanie w leczeniu impotencji u mężczyzn i oziębłości seksualnej u kobiet.

Przeciwwskazaniem do leczenia w kriokomorze są nieprawidłowe reakcje na zimno (np. pokrzywka, zaburzenia czucia skórnego), choroby naczyń obwodowych, niedokrwistość, odmrożenia, choroby serca, nerek, pęcherza moczowego oraz nowotwory.

 

Miejscowo i bezkrwawo

Niskie temperatury mogą być też aplikowane miejscowo za pomocą aparatu, w którym znajduje się ciekły azot o temperaturze około -160 stopni C. Takie zabiegi wykonuje się na przykład w dermatologii do usuwania brodawek, kłykcin, likwidacji blizn pooperacyjnych czy leczenia trądziku. Z powodzeniem „zamraża” się w ten sposób także kurzajki, usuwa rozszerzone naczynka krwionośne na skórze, likwiduje żylaki na nogach oraz hemoroidy. Ponadto ochłodzenie ciała pacjenta do -160 st. C powoduje zatrzymanie krążenia i spowolnienie procesów życiowych z jednoczesnym przedłużeniem w tych warunkach życia komórek mózgowych. To z kolei pozwala wykorzystywać niskie temperatury nawet przy skomplikowanych operacjach mózgu. Za pomocą kriochirurgii niszczy się tkanki poprzez ich zamrożenie. Tę technikę stosuje się w onkologii, okulistyce, ginekologii, urologii, neurochirurgii, a także otolaryngologii. Zabiegi są bezkrwawe, ponieważ w ich trakcie nie dochodzi do przerwania ciągłości tkanek. Zaletą kriochirurgii jest też szybkie gojenie się ran bez powstawania blizn. Poddać się jej mogą nawet osoby starsze ze schorzeniami układu krążenia czy oddychania.

 

Leczenie zimnem wykorzystać można również w domowych warunkach, np. przy drobnych stłuczeniach, obrzękach czy po ukąszeniach owadów. Kostki lodu zawinięte w kawałek materiału, zimny ręcznik wyciągnięty z zamrażalnika po uprzednim zamoczeniu, zamrożony pojemnik po lodach czy zwykły żel chłodzący jest też szybkim ratunkiem w bólach kręgosłupa, nerwu kulszowego, zapaleniach ścięgien, stawów lub żył. Kompresy należy przykładać na obolałe miejsca przez około 10 minut.

 

Małgorzata Gorski

 

***

 

Jak niegdyś Egipcjanie

Leczenie zimnem stosowali już 2,5 tys. lat temu starożytni Egipcjanie. Stwierdzili oni, że zimno łagodzi cierpienia w miejscach urazu. Krioterapię zalecał w V wieku p.n.e. Hipokrates. Jako pierwszy urządzenie uwalniające pary ciekłego azotu stosowane do leczenia chorób dermatologicznych skonstruował Whitehouse, a było to w 1907 roku. Stosowanie w praktyce leczniczej krioterapii przypisuje się Japończykowi, Toshiro Yamauchi, który skonstruował pierwsze przenośne krioaplikatory i pierwszą w świecie komorę kriogeniczną (1978 r.). Pierwsza polska wersja kriokomory niskotemperaturowej powstała w 1989 roku, a zaprojektował ją inż. Zbigniew Raczkowski.

 

Gdzie znajduje zastosowanie?

W dermatologii – np. przy usuwaniu blizn, brodawek czy tzw. pajączków, ale także żylaków czy hemoroidów.

W reumatologii – ciekłym azotem miejscowo działa się na chore stawy. Przywraca im to możliwość ruchu i zmniejsza ból.

W chirurgii – kriozabiegi wykorzystywane są w leczeniu chorób ginekologicznych (np. nadżerek) i w schorzeniach urologicznych (przy polipach przewodu moczowego).