Rozmowa z Martą Lipińską

 

– Co robi Marta Lipińska, kiedy chce odpocząć?

– Dla mnie najlepszym i najskuteczniejszym sposobem na „zresetowanie się” jest spokój. Kiedy chcę odpocząć, idę na spacer lub spędzam czas z rodziną, albo siedzę w domu i czytam książki. Wszystko to bardzo mnie wycisza i uspokaja. Myślę, że to, jak żyjemy, i fakt, że zawsze z mężem, Maciejem Englertem, stawialiśmy wyraźną granicę między życiem zawodowym i prywatnym, sprawiło, że mamy nasz upragniony i bezcenny spokój.

 

– Nie wszystko jest na sprzedaż?

– Absolutnie nie i dzisiaj moje dzieci – syn Michał (znany i ceniony operator) i córka Ania (wzięta kostiumolożka), również bardzo chronią swą prywatność. Nauczyły się tego ode mnie i są mi za to wdzięczne.

Reklama

 

– Ale pracuje Pani razem z mężem, który zarazem jest Pani przełożonym?

– To prawda. I dlatego czasami wspólna praca staje się mniej przyjemna... Trzeba być powściągliwym i panować nad sobą, by nic z domowego życia nie przenosić na grunt zawodowy. To bardzo duże utrudnienie dla mnie, ponieważ jestem niepokorna i naprawdę mocno muszę się hamować. Inaczej po prostu nie wypada.

 

– Nie może Pani sobie wybierać ról?

– Oj nie, to nie do przyjęcia, ani dla mnie, ani dla mojego męża. On zawsze długo zastanawia się nad obsadą. Bardzo to w nim cenię, ponieważ dzięki takiemu podejściu nie zdarzyło się, by powierzył mi role, które by do mnie nie pasowały. Nigdy nie proszę się o nie, tylko czekam na propozycje. Gram u reżyserów, do których mam zaufanie.

 

– Jest pani zadowolona ze swojej drogi zawodowej? Ceni pani rolę Michałowej w serialu „Ranczo”?

– Oczywiście, i to bardzo. Kiedy decydowałam się na udział w serialu, nie przypuszczałam, że będzie oglądany przez 8 milionów widzów. Michałowa jest kobietą zasadniczą, czasami ostrą, a mimo wszystko jest niezwykle lubiana, co dla mnie stanowi największą nagrodę. Poza tym jestem bardzo zadowolona ze swojej drogi zawodowej, szczególnie z roli w serialu „Boża podszewka”, „Lalka”
i „Miodowe lata”.

 

– Ale chyba nie jest Pani taką teściową, jak w „Miodowych latach”?

– W realnym życiu jestem osobą, która nie wtrąca się, nie nachodzi i niczego nie narzuca.

 

– Krótko mówiąc, jest Pani teściową wyjątkową. Skąd Pani wiedziała, jak układać relacje z partnerami dzieci?

– Wydaje mi się, że to, jakim się jest człowiekiem, w dużej mierze zależy od domu, w którym się wychowywaliśmy. Uważam, że największy wpływ na kształtowanie mnie jako człowieka miała miłość ojca, którego niestety dość wcześnie straciłam. Jednak pokłady uczucia do mnie, jego dowcip, mądrość i ciepło, miały ogromny wpływ na to, jaka jestem dzisiaj.

 

– A mama?

– Oj mama, oprócz tego, że była bardzo piękną kobietą, to była niezwykle dzielna. Po śmierci ojca musiała sama sobie radzić i utrzymywać mnie oraz babcię. Bardzo mnie kochała i swoją miłość okazywała na każdym kroku. Z czasem jednak zaczęła chorować. Alzheimer sprawił, że był to trudny dla nas czas. Zadręczałam się swoją bezradnością. Nie mogłam nic zrobić, aby jej pomóc….

 

– Sporo Pani przeszła, ale mimo wszystko zawsze jest Pani pogodna i uśmiechnięta, emanując dobrą energią. Czy jakoś szczególnie dba Pani o swoją kondycję fizyczną?

– Nie bardzo, ponieważ nie należę do osób, które korzystają z siłowni, biegają czy intensywnie ćwiczą. Nie jestem typem sportowca, choć wiem, że wysiłek fizyczny bywa lekarstwem.

 

– Co zatem Pani robi, aby być w tak dobrej kondycji?

– Dobrą formę w dużej mierze zawdzięczam temu, że żyję w zgodzie ze sobą. Staram się nie robić nic takiego, co mogłoby spowodować przerwę w tym, co kocham najbardziej, czyli w pracy. Kiedyś uwielbiałam jeździć na nartach, ale wiem, że kontuzja unieruchomiłaby mnie na długi okres, a ja bardzo tego nie chcę. Lubię pływać i z tej formy ruchu nie rezygnuję, ale stałam się dużo bardziej ostrożna niż kiedyś. Staram się sporo czasu spędzać też na świeżym powietrzu i spacerować. To ma na mnie zbawienny wpływ. Piję dużo wody, jem warzywa i owoce. A kiedy intensywniej pracuję, przygotowując się do premiery, albo spędzam wiele godzin na planie, wspomagam się suplementami diety. One pozwalają mi zachować świeżość umysłu i dodają energii do pracy.

 

Beata Cichecka

 

Poradnik Zdrowego Człowieka

ZOBACZ WIĘCEJ WYWIADÓW