Życie na włosku. 

Wszyscy z lękiem myślimy o chwili, kiedy nam lub komuś z naszych bliskich niespodziewanie pogarsza się zdrowie w wyniku kontuzji bądź wypadku albo z przyczyn, których nie potrafimy sami wyjaśnić. Poprzedniego dnia uważaliśmy siebie za ludzi zdrowych, nic nam nie dolegało, a teraz zwijamy się z bólu, mamy nudności, biegunkę i podwyższoną temperaturę ciała. Rano wychodziliśmy z domu w pełni sił, kilka godzin później straciliśmy przytomność i karetka na sygnale powiozła nas do szpitala...

Podobnych sytuacji doświadczyła zapewne większość z nas. Niektóre stwarzają zagrożenie dla życia, inne, choć z pozoru groźne, okazują się jedynie incydentem bez poważnych następstw.
Wszystkie mają wspólną cechę: występują nagle. Nagle można się skaleczyć, złamać nogę, doznać zawału mięśnia sercowego, stracić przytomność w dusznym pomieszczeniu. W każdym z tych przypadków zdarzenie ma inny wymiar, inny „kaliber”. Statystycznie stany ostre, zagrożenia życia dotykają 6–10 proc. pacjentów w całej populacji.

 

Choroba i inne czynniki

W medycynie mówi się o stanach nagłych przede wszystkim w związku z zagrożeniem życia. Może ono pojawić się znienacka lub wystąpić w terminalnej fazie choroby. Oznacza załamanie funkcji życiowych spowodowane czynnikiem zewnętrznym lub wewnętrznym. Brak szybkiej i odpowiedniej pomocy prowadzi w takiej sytuacji do śmierci. Stany nagłe wynikają z przyczyny wewnętrznej, kiedy to nieoczekiwanie pojawiają się objawy choroby albo zaostrza się istniejący już stan chorobowy. Spowodowane bywają także działaniem czynników zewnętrznych – urazów, zatruć pokarmowych czy środowiskowych. 70 proc. wszystkich przypadków trafiających na kliniczny oddział ratunkowy to nagłe zagrożenia pochodzenia wewnętrznego – głównie kardiologiczne i neurologiczne – choroba wieńcowa, udar mózgu, nadciśnienie, obrzęk płuc w wyniku niewydolności krążenia, a także zatrucia – narkotykami, alkoholem, środkami nasennymi. 30 proc. przypadków to urazy komunikacyjne.

Czynniki wewnętrzne występują najczęściej na tle kardiologicznym, sercowo-naczyniowym (zawał mięśnia sercowego, choroba wieńcowa), oddechowym (napady astmy, całkowita niedrożność dróg oddechowych w wyniku ciężkiej infekcji, obrzęk płuc), neurologicznym (udary, stany drgawkowe) metabolicznym (mocznica, śpiączka cukrzycowa).

Nagłe zagrożenie zdrowia lub życia dotyczy wszystkich dyscyplin medycznych: stomatologii i okulistyki, laryngologii, psychiatrii, pediatrii i geriatrii, ginekologii i położnictwa, chirurgii, urologii, onkologii, medycyny paliatywnej... Zajmuje się nimi medycyna ratunkowa, nazywana kiedyś medycyną stanów nagłych, ostrych, krytycznych, katastrof. Jest to taki wielki worek, do którego wrzuca się wszystkie sytuacje, w których niespodziewanie dochodzi do zagrożenia zdrowia lub życia.

 

Szybkość i parametry

Medycyna ratunkowa reprezentuje inne podejście do pacjenta. Tradycyjnie przeprowadza się z nim wywiad, bada fizykalnie, zleca badania dodatkowe i konsultacje. Dopiero suma poszczególnych wyników pozwala rozpoznać schorzenie. W medycynie ratunkowej lekarz musi przede wszystkim ocenić, czy życie pacjenta jest bezpośrednio zagrożone. Jeżeli tak, to nie ma czasu i działać trzeba natychmiast. Szybkości i sprawności postępowania służą odpowiednie standardy i algorytmy obowiązujące całą ratunkową ekipę: lekarza, ratownika medycznego, pielęgniarki. Nawet jeśli pacjent dotarł o własnych siłach, skarżąc się np. na ostre bóle zamostkowe, nie należy zwlekać z pomocą. Zazwyczaj jednak na oddziały ratunkowe trafiają pacjenci nieprzytomni, więc typowy wywiad odpada. Niezbędnych informacji nie zawsze też mogą udzielić świadkowie zdarzenia czy rodzina. Trzeba natychmiast sprawdzić podstawowe funkcje życiowe – świadomość, oddech, krążenie i ocenić, czy są zagrożone. Stwierdzając osłabienie, zmianę albo wręcz brak którejś z nich, należy ją podtrzymać lub zastąpić. Nie da się zastąpić utraconej świadomości, ale można zapewnić choremu odpowiednią ilość tlenu, zadbać o dobry przepływ krwi w mózgu i ochronę mózgu. W przypadku zatrzymania oddechu lub jego niewydolności, funkcję można zastąpić odpowiednią aparaturą. W razie zatrzymania krążenia trzeba podjąć reanimację. Klasyczne badanie lekarskie nie ma zastosowania w medycynie ratunkowej. Zagrożenie którejkolwiek z podstawowych funkcji życiowych narzuca inny styl postępowania. Tutaj myślenie lekarskie zmierza do eliminowania prawdopodobnych przyczyn, zaczynając od najgorszego. A więc na przykład: czy stan, z jakim mamy do czynienia, zagraża funkcjonowaniu nerek i co zrobić, aby je wesprzeć.

Lekarz medycyny ratunkowej koncentruje się na wskaźnikach mierzalnych, ocenie parametrów życiowych: ciśnienia tętniczego, częstości tętna i oddechu, przepływu krwi w drobniutkich naczyniach, włośniczkowego, który jest czułym wskaźnikiem informującym o przepływie krwi w tkankach. Mierzyć można też parametry układu nerwowego, odnosząc je do skali punktowej, wysycenie tlenem krwi tętniczej (pulsoksymetria). Kontrolując te parametry, pośrednio wnioskuje się o wydolności poszczególnych układów.

 

Złote minuty

Łańcuch przeżycia to schematyczne zobrazowanie współzależności warunkujących szansę ocalenia życia w sytuacjach nagłego zagrożenia. Podstawowe znaczenie ma uruchomienie systemu ratunkowego, czyli przekazanie informacji o zdarzeniu pod właściwy adres. Następnie liczy się reakcja świadka zdarzenia (wypadku komunikacyjnego, urazu przy warsztacie pracy, zasłabnięcia w domu). Jest niezmiernie ważne, aby ta osoba, przypadkowa lub ktoś z rodziny, nie tylko zadzwoniła po specjalistyczną pomoc, ale podjęła też działania ratunkowe – zatamowała krwotok, zrobiła sztuczne oddychanie. Taka nieprofesjonalna lecz umiejętnie udzielona pomoc przedmedyczna ma ogromne znaczenie. Trzecie ogniwo łańcucha wymaga sprzętu przywracającego akcję serca, jak np. defibrylator. Czwartym ogniwem jest już pomoc wysokospecjalistyczna. Aby łańcuch spełnił swoje zadanie, wszystkie jego fragmenty muszą być odpowiednio silne. W naszym społeczeństwie najsłabszy jest drugi element, na co składa się lęk i brak odpowiednich umiejętności udzielania pomocy.

W związku z poważnymi z wypadkami komunikacyjnymi i katastrofami używa się terminu „złota godzina”. To 60 minut, jakie mija od chwili urazu do decyzji, jak dalej postępować z poszkodowanym. Czy umieścić go na sali intensywnej opieki medycznej, czy kierować na stół operacyjny? Warunkiem dobrego wykorzystania złotych minut, gwarantującego najlepsze rokowania, jest dobrze funkcjonujący łańcuch przeżycia. Określenie „złota godzina” spotyka się też w odniesieniu do kardiologii i neurologii (złota godzina udarowa).

 

Dzieci i dziadkowie

Stanem nagłym może być skaleczenie opuszki palca krawędzią otwieranej puszki, czy oparzenie wrzątkiem w kuchni. Nie zagraża to życiu, choć zawsze wytrąca z równowagi i napawa lękiem. Stanem nagłym może być omdlenie – czasem odwracalne i z banalnego powodu, jak zmęczenie, stres, upał, a czasem sygnalizujące poważniejsze schorzenie. Nie bez znaczenia jest wiek osoby, która znalazła się w takiej nagłej sytuacji. Szczególnego potraktowania wymagają zarówno małe dzieci jak i ludzie starsi.

U dzieci stanem nagłym jest gorączka, pojawiająca się z wielu powodów, a im młodsze jest dziecko, tym większe oznacza to zagrożenie życia. Podstawowym zadaniem lekarza jest ustalenie przyczyny. Może to być infekcja, zatrucie pokarmowe, zapalenie opon mózgowych i mózgu, posocznica. Poniżej pierwszego roku życia bardzo groźne bywają też: zaburzenia krążenia, zaburzenia oddechu, świadomości, odwodnienie, stany drgawkowe.

Osoby starsze, nawet te w dobrej kondycji mogą pod wpływem nagłego zdarzenia znaleźć się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia lub znacznie podupaść na zdrowiu.

Typowe dla wieku podeszłego jest istniejące już upośledzenie pewnych funkcji i przewlekłe schorzenia (astma, cukrzyca, choroba niedokrwienna serca), które stan nagły jedynie pogarsza i komplikuje. Tym bardziej bywa to groźne, gdy pacjent nie wie o rozwijającej się chorobie i odkrywa się ją w związku z nagłym zajściem.

Osoby starsze często ulegają urazom (złamania biodra, kończyn, kręgosłupa, udary niedokrwienne), które oznaczają unieruchomienie na dłuższy czas. Ma ono swoje negatywne skutki. Położenie się do łóżka znacznie pogarsza czynności życiowe centralnego układu nerwowego i krążenia. Nasilają się procesy zakrzepowe, co może skutkować zatorowością płuc.

 

Zdarzyć może się każdemu

Stan nagły może zaistnieć w konsekwencji określonego zdarzenia (spożycie trujących grzybów, uraz komunikacyjny) lub pogorszenia zdrowia nadwerężonego toczącym się już schorzeniem, które właśnie gwałtownie i zaskakująco się ujawnia lub jest już dawno zdiagnozowane. Stany nagłe zdarzają się więc zarówno osobom uznawanym za zdrowe, jak i chorym przewlekle. Dotyczą także pacjentów z chorobą nowotworową. Mogą oni w tracie terapii przechodzić okresy zaostrzenia choroby lub niespodziewanych komplikacji, powikłań. Taką sytuacją może być np. niespodziewanie krwawienie z przewodu pokarmowego podczas jednego z naświetlań z całej planowanej serii. Należy chorego ratować, on nie może umrzeć z powodu krwotoku, trzeba zaopatrzyć krwawienie i ustalić jego przyczynę. Inny przykład: ktoś ma od dawna chorobę wieńcową, stosuje leki, żyje z tym od lat. Pewnego dnia czuje ból, jakiego nigdy wcześniej nie doznał. Być może doszło do zamknięcia naczynia wieńcowego i rozpoczął się zawał. Nie można czekać, bo zawał się rozwija. Gdy chory uzna, że bóle są specyficzne, mają inny charakter i natężenie niż znane mu już dolegliwości, ktoś z jego otoczenia lub on sam musi wzywać pomoc.

Ludziom aktywnym, w pełni zdrowia i życiowych sił lekarze zalecają, by potrafili odbierać sygnały płynące z organizmu i nie lekceważyli nietypowych reakcji, jak chwilowe zaburzenia widzenia czy równowagi bądź duszność po wysiłku. Lepiej zawczasu zgłosić to lekarzowi i wdrożyć profilaktykę niż doczekać stanu ostrego, zagrażającego życiu.