Z dr. n. med. Stanisławem Metlerem rozmawia Rita Krzyżaniak.

 

– Wszystkie kobiety zdają sobie sprawę, że przez menopauzę muszą przejść, ale mało która wie jak, a prawie każda wstydzi się, że przechodzi...

– Zacznijmy od ostatniego członu pani wypowiedzi. Tłem tego wstydu jest m.in. panosząca się wszędzie moda na młodość. Bałwochwalczy kult młodości, który wypacza obraz naturalnego świata i łamie przypisane mu proporcje. Proszę wybaczyć – ale niemałą, za to wątpliwą zasługę mają na tym polu media... Wystarczy przewertować te stosy pism adresowanych do pań, tygodników, które lansują model kobiety młodej, pięknej, skupionej na swoim wyglądzie, a nie problemach związanych choćby z przybywaniem lat. W takim klimacie nietrudno wmówić 40-latce, że jest stara, a ta 50-letnia, wkraczająca w menopauzę, to po takich lekturach może się załamać.

 

– Nie odrzucam kamyczka, ale zgódźmy się, że szaleństwo na punkcie młodości to jedna strona medalu. Na rewersie rysuje się potoczne postrzeganie zjawiska, stosunek najbliższego i bliskiego otoczenia. W ogólnym odczuciu określenie „menopauza” ma pejoratywne konotacje.

– Zwykle odnosimy się nieufnie do tego, co nieznane. Stosunkowo do niedawna mało kto w ogóle słyszał o menopauzie, bo problem jakby nie istniał. Babki dzisiejszych babć raczej nie dożywały do menopauzy, a jeśli wchodziły w jej fazę, to nie zdawały sobie z tego sprawy. Postęp cywilizacyjny przyniósł znaczne wydłużenie życia. Przeciętny wiek kobiet wynosi 80 lat. Jeśli przyjmiemy, że menopauza, czyli okres liczony od zaniku ostatniego krwawienia miesięcznego, przytrafia się kobiecie około 50., to z prostego rachunku wynika, że ma jeszcze przed sobą jedną trzecią część życia. W tym długim okresie bytowania przychodzi i nasila się jego dyskomfort. Spada aktywność fizyczna i psychiczna, obniża sprawność, pojawiają się różne choroby.

 

– I okres tego dyskomfortu inicjuje menopauza?

– To byłoby zbyt kategoryczne stwierdzenie. Każde życie biegnie indywidualnym rytmem. Jednak prawdą jest, że w większości przypadków menopauza jest dla kobiet koszmarem, udręką. W miarę starzenia się zanikają w organizmie funkcje hormonalne. To powoduje występowanie objawów o różnym stopniu nasilenia. Najgroźniejsze z nich są stany depresyjne, uderzenia gorąca, drażliwość, męczliwość, obniżenie napędu psychoruchowego.

Reklama

 

– Mówiąc o pejoratywnych konotacjach miałam na myśli te różne histerie, niezrozumiałe zmiany nastrojów, awantury o byle głupstwo, które zniecierpliwione otoczenie kwituje lekceważącym wzruszeniem ramion i stwierdzeniem – „baba przechodzi klimakterium”, co zawsze brzmi jak złośliwość.

– Wraca wątek ignorancji. Trudno się dziwić otoczeniu, skoro same kobiety nie wiedzą, co się z nimi dzieje i niektórych objawów nie kojarzą z menopauzą. Skarżą się na złe samopoczucie i nie są świadome, że to depresja. Odsuwają od siebie tę diagnozę, bo kojarzy się im z psychiatrą i chorobą psychiczną.

W tym okresie kobiety rzeczywiście stają się drażliwe i płaczliwe, wpadają w czarną dziurę depresyjnych stanów, męczy je byle wysiłek. Psychiczne katusze potęgują uderzenia gorąca, co jest nie tylko bardzo przykre i krępujące, ale i zagraża zdrowiu. Bywa, że kobieta zimą wychodzi w cienkiej bluzce na balkon, bo jej gorąco. Stąd biorą się liczne przeziębienia, grypy, nawet zapalenia płuc, niebezpieczne już nie tylko dla zdrowia, ale i życia.

Kobietę, która przechodzi klimakterium, rodzina powinna otoczyć szczególną troską. Trzeba tu zdobyć się na wyrozumiałość.

 

– Jednak jeśli, co rzadkie, najbliżsi potrafią zrozumieć i współczuć, to i tak niewiele mogą pomóc.

– Bo pomóc może tylko lekarz specjalista. Endokrynolog lub ginekolog zajmujący się hormonalną terapią zastępczą (htz). Kobieta wkraczająca w okres menopauzy niezwłocznie powinna rozpocząć taką kurację. Dla swojego dobra i dobra swoich bliskich, na których przecież jej stan się odbija.

Lekarz po uzyskaniu wyników niezbędnych badań i po rozmowie z pacjentką ustali metody postępowania, dobierze najodpowiedniejsze specyfiki. Każda hormonalna terapia zastępcza musi być „uszyta na miarę”, w odpowiednich proporcjach wyrównywać poziom estrogenu, czyli hormonu żeńskiego. Prowadzona przez odpowiednio długi czas – co też jest sprawą indywidualną, przynosi znakomite efekty. Objawy albo całkowicie zanikają, albo są w dużym stopniu łagodzone.

 

– Tylko problem w tym, że nie każdą kobietę stać na htz. Plasterki hormonalne i wspomagające kurację leki – tak się ogólnie uważa – są drogie.

– Absolutnie się z tym nie zgadzam! Terapię można „uszyć” też na miarę kieszeni, wybrać specyfiki tańsze, a tak samo skuteczne. Poza tym argument finansowy w ogóle do mnie nie trafia. Ile pieniędzy z budżetów rodzinnych idzie na papierosy, piwo i inne alkohole, chipsy, słodycze? Wystarczy z tych wydatków zrezygnować, co wyjdzie nam tylko na zdrowie.

 

– Pan doktor stwierdził, że szablonu przyłożyć się nie da, ale czy można pokusić się jednak o jakieś uogólnienia?

– Nie za bardzo. Stwierdzić jedynie można, że pewna grupa kobiet po 50. (ok. 20%) przez menopauzę przechodzi płynnie, bez szoku i dolegliwych objawów. Pozostałe mają z tym większe lub mniejsze problemy trwające od 2 do 5 i czasem więcej lat, wymagające krótko- bądź długoterminowych kuracji.

 

– Skoro menopauza jest nieunikniona, kobiety nie mogą bronić się przed nią same? Myślę o profilaktyce.

– Mogą. Bardzo wiele od nich samych zależy. Ważny jest tu zwłaszcza okres premenopauzy, 8–2 lata przed menopauzą. Kobiety 40-letnie powinny wtedy zrobić rachunek sumienia i zdecydowanie zmienić tryb życia. Żadnych papierosów, alkohol w minimalnych ilościach i tylko okazjonalnie, czerwone mięso zastąpić jarzynami i otrębami. Ograniczyć do niezbędnego minimum sól i cukier. Wskazane jest przewlekłe niedojadanie, spożywanie pokarmów i preparatów z soją, która zawiera fitoestrogeny działające jak estrogeny, więcej ryb. U kobiet rasy żółtej okres menopauzy przebiega łagodnie, bo sprzyja temu odpowiednia dieta – właśnie dużo ryb i soi.

Konieczne jest też zwiększenie aktywności fizycznej. W tym wieku nie polecam gimnastyki typu aerobik, długiej jazdy na rowerze, bo obciąża stopy i kręgosłup, ale codzienne przysiady i pompki w domu, długie spacery, najlepiej z obciążeniem (siateczka z niewielkim ciężarkiem w każdej ręce). I przede wszystkim – ćwiczenie na siłowni – bo obciążenia kości, mięśni i stawów pozwalają utrzymać je w dobrej kondycji.

 

– Ale siłownia też kosztuje...

– To tylko wydatek 50 zł miesięcznie. Już mówiłem, na czym można zaoszczędzić te pieniądze. Rzecz nie w złotówkach, a w lenistwie, braku nawyku i samodyscypliny.

I jeszcze jedno przykazanie – zwalczać stres. Stany nerwowe likwidować w zarodku, wytrenować dystans. W tramwaju policzyć do 10. Na drodze nie złorzeczyć kierowcy, który zajechał drogę. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo groźny jest stres. Nerwy pożerają nasze zapasy pierwiastków ziem rzadkich, takich jak selen, magnez.

Taki tryb życia sprzyja tężyźnie fizycznej i psychicznej, hamuje występowanie atrofii i osteoporozy, która zaczyna atakować kości właśnie w okresie menopauzy i po.

 

– Łatwo o tym wszystkim mówić i pisać, ale nie żyje nam się lekko, kobiety są zaganiane, zapracowane, nie mają czasu dla siebie.

– Ja o tym wiem. Ale niech się zatrzymają w tym rozgorączkowanym biegu. Mimo wszystko pomyślą o sobie, bo zdrowie i życie są największymi wartościami. Moja rada: nie dać się! Przy wsparciu rodziny i lekarza uda się pokonać wszelkie przeciwności. Nie wstydzić się swojego wieku, nie robić dramatu z klimakterium, bo to naturalna rzecz. Warto popatrzeć czasem na starsze panie z zachodnich wycieczek, które bez kompleksów, uśmiechnięte, w krótkich spodenkach pstrykają z zapałem zdjęcia.

 

– Miły widok. Szkoda, że niedoceniany należycie.

 

 

Klimakterium

Okres zaczynający się około 50. roku życia kobiety. Następuje stopniowe zaprzestanie czynności narządu rodnego, w wyniku wygasania funkcji jajników. Menstruacje stają się nieregularne, pojawiają się różne zaburzenia, aż w momencie wygaśnięcia czynności jajników kobieta przestaje miesiączkować. Następuje menopauza, okres liczony od ostatniego krwawienia przez 12 kolejnych miesięcy. Jest to cezura umowna, bo w rzeczywistości proces ma przebieg bardzo indywidualny.

Często pojawiają się dolegliwości nerwowe (depresje psychiczne, bezsenność), zaburzenia naczyniowo-ruchowe (uderzenia krwi, kołatanie serca), a także zaburzenia przemiany materii.