Ananas nie odchudza. Niewielkie ilości enzymu, odpowiadającego za spalanie tłuszczu znajdują się w ogonku, który należy odciąć. Grejpfruty, tak polecane we wszystkich prawie dietach, faktycznie zawierają mało kalorii, ale pobudzają soki trawienne. Groch i fasola wracają do łask, zawierają bowiem dużą ilość błonnika przez co przyspieszają trawienie. Bogate w błonnik są również suszone morele, migdały i produkty zbożowe.

 

Obalamy mit dotyczący ziemniaków. Wcale nie tuczą. Mają mało kalorii i dają uczucie sytości. Zbędnych centymetrów nie nabawimy się również, spożywając chleb.

Wystarczy, że nie posmarujemy go grubo masłem. Dietetyczne ponoć sucharki czy krakersy zawierają tłuszcz, więc radzimy ich unikać. Wątpliwe są opinie na temat prozdrowotnych właściwości karczochów. Substancja regulująca pracę woreczka żółciowego znajduje się w ich niejadalnych liściach. Część jadalna natomiast zamiast ułatwiać – utrudnia trawienie. Na stoły powinny powrócić kluski. Same w sobie nie tuczą, a zapewniają uczucie sytości na długie godziny. Dzięki temu unikniemy wilczych napadów głodu. Należy pamiętać, aby do makaronów, łazanek czy pyz nie dodawać sosów.

Reklama

 

 

Produkty light

Produkty oznaczone etykietką light powinny mieć zredukowaną ilość tłuszczu o co najmniej 1/3 w stosunku do produktu tradycyjnego. Główną ideą pojawienia się na naszym rynku produktów tego typu było obniżenie ich kaloryczności poprzez zastąpienie składnika wysokoenergetycznego substancją niskokaloryczną, np. cukru – słodzikiem, tłuszczu – hydrokoloidami typu guma guar lub mączka chleba świętojańskiego.

Największe rozczarowanie czeka amatorów słodyczy, także czekolad lub wafelków typu light. Ich producenci pamiętali jedynie o zamianie cukru na słodzik, nie obniżyli natomiast ilości zawartego w nich tłuszczu. W efekcie ich wyroby są równie tuczące jak tradycyjne, a nawet bardziej.