Czym jest ludzka pamięć? Podręcznikowa definicja mówi – umiejętnością zachowywania i powtórnego, wielokrotnego przywoływania nabytych informacji, przeżytych wrażeń, skojarzeń. Od pamięci zwierząt – które potrafią rejestrować i przywołać proste skojarzenia – różni się o wiele bardziej rozwiniętą zdolnością wyciągania logicznych wniosków. My, ludzie, mamy pamięć krótkotrwałą, długotrwałą, historyczną, logiczną, zbiorową... wymieniać można by długo.

 

Codziennie musimy pamiętać o wielu rzeczach, gromadzimy w naszych głowach masę informacji. Klasyczna, magazynowa teoria pamięci mówi nam, że wiedza ta uporządkowana jest według czasu jej przechowywania. W skrócie, to tak, jakbyśmy mieli w mózgu trzy magazyny: w pierwszym mamy pamięć ultrakrótką, w drugim – krótkotrwałą, a w trzecim – długotrwałą. Pamięć ultrakrótka, inaczej sensoryczna, czyli zmysłowa, służy nam dosłownie przez mgnienie oka, często mniej niż pół sekundy, ale nie zniekształca wrażeń. Potrzebujemy jej do tego, żeby móc błyskawicznie i właściwie interpretować to, co zobaczyliśmy, usłyszeliśmy lub poczuliśmy. Pamięć krótkotrwała służy nam do kilkunastu sekund. Jeśli w tym czasie nie powtórzymy sobie zasłyszanej czy inaczej nabytej informacji – znika. Jest jakby podręcznym pomieszczeniem, w którym przetwarzamy też wiedzę pobraną z pamięci długotrwałej, na przykład obliczając coś czy rozumując na jakiś temat i wyciągając z tego wnioski. Pamięć długotrwała to magazyn – przynajmniej w teorii – o nieograniczonej pojemności i czasie przechowywania. Możemy sięgać do niej po wszystko, co w życiu zobaczyliśmy, usłyszeliśmy, przeżyliśmy, czego doświadczyliśmy i nauczyliśmy się. Niekiedy jednak wydobycie informacji, na których nam zależy, wymaga czasu i wysiłku, a bywa, że pamięć płata nam figle, przedstawiając rzeczy całkiem inaczej niż miały miejsce. Wtedy np. inni świadkowie tego samego wydarzenia zarzucają nam kłamstwo, a my jesteśmy święcie przekonani, że racja jest po naszej stronie. Pamięć-figlarka nie jest jednak wynikiem niewłaściwego zakodowania informacji, a kłopotów z jej przywołaniem we właściwym kształcie. Dziać się tak może z powodu stresu, zmęczenia albo zwykłego roztargnienia, które z chorobliwym zanikiem pamięci nie ma nic wspólnego.

Reklama

 

Zapominanie

A dlaczego nie możemy sobie czasem przypomnieć, gdzie położyliśmy klucze, czy wyłączyliśmy żelazko, wychodząc z domu, a nawet – jak brzmi nazwisko autora „Pana Tadeusza”? Zdaje nam się, że prawie wiemy, mamy to na końcu języka, a jednak – klops! Magazynujemy w naszych umysłach ogromną ilość informacji, ale czasem nasza pamięć zachowuje się, jak świeżo upieczony bibliotekarz w pierwszym dniu pracy i „nie trafia” do odpowiednich regałów czy miejsc, gdzie ukrywa się potrzebna nam w danej chwili wiedza. Bywa też tak, że nieświadomie wypieramy z pamięci niektóre przeżycia i skojarzenia, szczególnie te tragiczne albo nieprzyjemne, jak np. nazwisko czy numer telefonu kogoś, kogo nie lubimy. Inne wspomnienia czy nabyta wiedza, „nieodkurzane” przez dłuższy czas, po prostu zanikają, jak kolory na zdjęciu zbyt długo pozostawionym na słońcu. Istnieje też interesująca hipoteza, według której zapominanie jest precyzyjnym i aktywnym procesem oczyszczania umysłu ze zbędnych i nieprzydatnych faktów, po to, żeby „zwolnić miejsce” na nowe informacje, którymi codziennie bombarduje nas świat, wymagający od nas nieustannej nauki i czujności. No dobrze, powie ktoś, ale wiedza o tym, gdzie są moje klucze, jest mi niezbędna, mózg nie może jej wyprzeć z pamięci ot, tak sobie. Rzeczywiście – teorie te dotyczą pamięci długotrwałej, o której mówiliśmy wyżej, a za przypomnienie sobie o tym, czy wyłączyliśmy żelazko, odpowiada raczej fenomen pamięci krótkotrwałej. Jeśli coś w tym zakresie szwankuje, powinniśmy zastanowić się, jak sobie pomóc, żeby po pierwsze nie przejmować się nadmiernie utratą pamięci czy rozkojarzeniem, a po drugie – nieco jednak te zdolności podreperować. Okazuje się, że można, i to w całkiem przyjemny sposób!

 

Pamięć ćwicz i odżywiaj

Pamięć – jako jedną z dziedzin działania mózgu – jesteśmy w stanie usprawniać. Ba, powinniśmy to robić, żeby „nie rdzewieć”, opóźniać symptomy starzenia się, zachować sprawność umysłu, tak samo, jak wykonujemy ćwiczenia fizyczne. Co jest gimnastyką dla umysłu i pamięci? Oczywiście lektura, rozwiązywanie krzyżówek, szarad, łamigłówek, ale nie tylko. Interesującą koncepcję „neurobiku”, czyli czegoś w rodzaju aerobiku dla neuronów, lansują ostatnio Amerykanie. Cała zabawa – bo rzecz bardziej przypomina zabawę – polega na tym, żeby codziennie zaskakiwać swój własny mózg, łamiąc ustalone zwyczaje i życiową rutynę. Dla ludzi, traktujących siebie i własne życie ze śmiertelną powagą, ćwiczenia te mogą wydawać się na pierwszy rzut oka nie do przyjęcia. Co to znaczy, żeby nagle wchodzić tyłem po schodach, kłaść klucze i telefon w innych niż dotychczas miejscach, poprzestawiać meble, schować cukierniczkę tam, gdzie nigdy jej nie chowaliśmy, wracać do domu innymi ulicami, albo – o zgrozo – przełożyć zegarek z lewej ręki na prawą? A jednak takie podstępy mają swój sens, przez to, że zmuszają mózg (czyli również pamięć) do wysiłku, a nie pozwalają nurzać się w ciepłej i bezpiecznej rutynie. Inną, ważną metodą usprawniania pamięci – z której skorzysta cały nasz organizm – jest odpowiednia dieta. Mózg lubi pełnoziarniste pieczywo, kasze i makarony, które dostarczają nam węglowodanów, ryby morskie i oleje roślinne – źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, witaminy pochodzące z warzyw i owoców, a także orzechy, rośliny strączkowe i chude mięso. W tym kontekście leciutko złośliwa uwaga: „Wiesz tyle, co zjesz” nabiera trochę innego, głębszego sensu. Warto spróbować!

 

Honorata Mielga