Nas jeszcze nie było, a one już były. Dawno temu, przed trzema miliardami lat. To dzięki nim – twierdzą uczeni – pojawił się w atmosferze tlen umożliwiający rozwój życia. Ale dzisiaj z sinicami – bo o nich mowa – jest tylko kłopot. Na szczęście ma on charakter sezonowy.
Sezon zakwitu sinic niefortunnie przypada na okres lata i wakacyjnego wypoczynku. To właśnie wtedy, przy ciepłej i bezwietrznej pogodzie na wodach morza, stawów, zalewów i jezior pojawiają się charakterystyczne zielone kożuchy. A wraz z nimi – zakazy kąpieli i zamykanie plaż.

 

Sinice, potocznie, lecz błędnie zwane glonami, to nie glony, lecz bakterie. Cyjanobakterie, proste mikroorganizmy. Zieloną barwę zawdzięczają chlorofilowi niezbędnemu do fotosyntezy. Ich naturalnym środowiskiem jest woda – zarówno słodka, jak i słona, ale wśród 200 gatunków sinic są też takie, które występują w glebie. Szczególną właściwością tych bakterii jest zdolność przyswajania azotu z atmosfery, przetwarzanego następnie w azotyny i azotany. Ta cecha pozwala im bytować w rozmaitych środowiskach. Są pionierami świata organicznego.

Można je spotkać pod każdą szerokością geograficzną, nawet w warunkach skrajnych, w gorących źródłach, solankach, środowiskach silnie zasadowych lub bardzo kwaśnych, na skałach, pustyniach, lodowcach, wilgotnych doniczkach, a nawet na futrze polarnych niedźwiedzi. Mało kto wie, że za kolor wód Morza Czerwonego i jego nazwę też odpowiadają sinice – Trichodesmium erythraeum. Wniosek stąd taki, że występowanie sinic nie powinno być – przynajmniej teoretycznie – problemem lokalnym. A jeśli jest, jeśli w jakimś rejonie pojawiają się problemy z sinicami, to znaczy, że rejon ten jest ekologicznie skażony.

 

Test czystości

Sinice zakwitają w sprzyjających warunkach. Lubią ciepłe powietrze, ale wystarcza im już temperatura dwudziestu paru stopni i brak wiatru, uniemożliwiający mieszanie się mas nagrzewającej się wody. Lubią też wodę o podwyższonym stężeniu fosforanów i azotanów, czyli wodę zanieczyszczoną. Źródłem pochodzenia azotu i fosforu w wodach są detergenty, nawozy sztuczne, gnojowica spływająca z pól, ścieki gospodarcze, komunalne i przemysłowe. W wodzie wolnej od chemicznych zanieczyszczeń sinic nie ma. Pojawienie się tych bakterii to sygnał o stanie czystości wód, ale i dodatkowe zagrożenie dla wodnego życia. W trakcie fotosyntezy sinice zużywają wprawdzie dwutlenek węgla i dostarczają życiodajny tlen. Ogromne ich ilości opadają na dno zbiornika, martwe bakterie gniją, co prowadzi do zużycia tlenu, a wydzielane przez nie toksyny zatruwają ryby i inne zwierzęta.

Reklama

 

Kwitnący Bałtyk

Nie jest przypadkiem, że szczególnie upodobały sobie wody Bałtyku, morza o zdegradowanym środowisku. Kryzys ekologiczny Bałtyku zaczął się kilkadziesiąt lat temu, wciąż trwa i narasta. W dorzeczach Wisły i Odry żyje prawie 80 milionów ludzi, a używane przez nich środki czystości z detergentami oraz nawozy sztuczne zatruwają wody akwenu. Uczeni nazywają to morze wodną pustynią, odnotowując, że rocznie dostaje się do niego kilkaset ton związków azotu i fosforu. Czwarta część zanieczyszczeń pochodzi z Polski, wpływa do morza z wodami Wisły i Odry. Z naszego kraju trafia co roku do Bałtyku miliard litrów nieoczyszczonych ścieków.

Scenariusz niszczenia i dewastacji powtarza się w innych zbiornikach wodnych, choćby w jeziorach pięknej Szwajcarii Kaszubskiej czy Warmii i Mazur. Masowe, powtarzające się tam zakwity sinic to widomy znak skali zagrożenia środowiska.

 

Groźne dla ludzi i zwierząt

Woda z sinicowymi zakwitami stanowi zagrożenie dla ludzkiego zdrowia – stąd też zakaz kąpieli w tej przypominającej gęstą zupę cieczy.

Toksyczne właściwości sinic znane są od dawna. Zaobserwowano je już kilkaset lat temu, a 100 lat temu opisano przypadki zatrucia zwierząt gospodarskich po spożyciu „wody z kożuchami”.

Sinice wytwarzają szkodliwe dla ludzi i zwierząt toksyczne substancje, głównie mikrocystyny, których do tej pory wyodrębniono 50 rodzajów. Są one trudne do zneutralizowania, gdyż mają taką strukturę chemiczną, że wytrzymują proces gotowania, zamrażania, a także zmiany pH.

Trujące związki dostać się mogą do naszego organizmu podczas kąpieli, mycia lub pływania w zakażonej wodzie, także drogą pokarmową poprzez picie skażonej wody lub spożycie żyjących w niej ryb.

 

Błędne koło

Następstwem kontaktu z sinicami mogą być rozmaite dolegliwości – zmiany skórne, złe samopoczucie, gorączka, kaszel, bóle brzucha, nudności, wymioty, zapalenie płuc, bóle mięśni, zawroty głowy.

Poszczególne gatunki sinic działają szkodliwie na różne organy. Hepatotoksyczne uszkadzają wątrobę, prowadząc nawet do jej niewydolności. To najczęstszy rodzaj toksyn wytwarzanych przez sinice słodkowodne. Sinice neurotoksyczne podrażniają lub uszkadzają układ nerwowy, prowadząc do niszczenia komórek, dermatotoksyczne atakują skórę i błony śluzowe. Istnieje też kategoria sinic kancerogennych, powodujących powstawanie zmian nowotworowych oraz sinice wytwarzające toksyny niespecyficzne, działające powoli, uszkadzające wątrobę, nerki i grasicę.

Sinicowy problem to klasyczne błędne koło. W degradowanym przez człowieka środowisku mnożą się bakterie groźne dla życia pod wodą i niebezpieczne dla człowieka. Ale on ignoruje zarówno ekologię, jak i własne zdrowie.

 

Olga Ankowska