Przyglądając się procesom, zachodzącym wewnątrz naszych organizmów, pojęłam nagle, skąd liberałowie wzięli określenie „święte prawo własności”. Zestawienie słów „własność” i „święta” zawsze mnie niepokoiło. Dlaczego nie dodaje się tego przymiotnika do słów „sprawiedliwość” czy „równość wobec prawa”? Nie mówi się przecież „święte prawo do sprawiedliwości”, „święte prawo do pracy” czy „święte prawo do wolności słowa”. Tak jakby przymiotnik „święte” (w znaczeniu: nienaruszalne) zarezerwowany został dla własności prywatnej. Okazuje się, że rozróżnienie na „moje” i „cudze” istnieje już na poziomie molekularnym, jest podstawowym zadaniem układu odpornościowego. To właśnie dzięki tej umiejętności organizm potrafi się bronić przed inwazją mikrobów i innych czynników infekcyjnych.

 

Skąd wie, że jedna struktura białkowa jest własna i trzeba ją chronić, a druga obca i trzeba ją zniszczyć? Dzięki antygenom zgodności tkankowej, które rozpoznają komórki i albo „mówią” limfocytom – spoko, to nasze, albo dają znak do ataku. Inaczej mówiąc, układ odpornościowy dysponuje systemem rozpoznawania oraz reagowania różnymi formami odpowiedzi immunologicznej. Spełnia funkcje obronne (przeciw czynnikom infekcyjnym), nadzorcze (wobec tkanek własnego organizmu) oraz homeostatyczne (współdziałania z innymi układami). Wespół z układem nerwowym i hormonalnym decyduje o równowadze podstawowych funkcji biologicznych ustroju.

Reklama

 

Jeśli antygeny dają znak: uwaga, wróg, limfocyty T – to taki specjalny rodzaj limfocytów, które powstają w szpiku kostnym, a dojrzewają w grasicy – szturchają (wydzielając limfokiny) limfocyty B, aby zaczęły produkcję przeciwciał. I ruszają fabryki w węzłach chłonnych, migdałkach, śledzionie i niektórych komórkach szpiku kostnego, w błyskawicznym tempie tworząc armię gotową do walki z najeźdźcą. Przeciwciała (immunoglobuliny) przywierają do bakterii czy wirusa, a komórki żerne likwidują schwytanego wroga. Posługując się nadal terminologią wojskową, można więc powiedzieć, że limfocyty T stoją najwyżej w hierarchii komórkowej układu odpornościowego. To oficerowie, odpowiedzialni za rodzaj ataku i organizację współdziałań komórkowych. Są głównymi sprawcami odpowiedzi immunologicznej polegającej albo na tolerancji immunologicznej, albo na reakcji prowadzącej do eliminacji rozpoznanych elementów.

Odporność obejmuje zarówno aktywną tolerancję i wspomaganie metabolizmu własnych prawidłowo pracujących tkanek, jak i odrzucanie tkanek nieprawidłowych oraz obcych. To dlatego tyle jest problemów z przeszczepami, bo trzeba przekonać system odpornościowy, aby traktował obce komórki jak własne.

Układ odpornościowy pracuje przy pomocy centralnych i obwodowych narządów limfatycznych. Są to: grasica, szpik kostny, śledziona, węzły chłonne, migdałki, jelitowe kępki Peyera, wyrostek robaczkowy, a także naczynia chłonne. Najważniejsza jest grasica, bo to ona decyduje o sprawności całego tego układu. Jest centralnym narządem limfatycznym, ale pełni też funkcję gruczołu dokrewnego. To ona decyduje, które komórki są tolerowane, a które likwidowane, to ona zaopatruje podległy jej układ w limfocyty T i uczy je, jak mają funkcjonować. Bo limfocyty T powstają w szpiku kostnym, ale stamtąd wędrują do szkoły w grasicy, gdzie pod kierunkiem hormonów przechodzą edukację zarządzania, a nawet egzamin-selekcję. Ponieważ grasica posiada integrujący wpływ na czynności układów nerwowego, dokrewnego i odpornościowego, przypisuje się jej ważne znaczenie dla prawidłowego przebiegu podstawowych funkcji biologicznych organizmu: wzrostu, metabolizmu oraz zdolności rozrodczych.

Naczynia chłonne to drogi ruchu płynu ustrojowego, wchodzące w skład układu limfatycznego, stanowiącego swoiste uzupełnienie układu krwionośnego.

Wszystko to jest oczywiście o wiele bardziej skomplikowane, bo praca organizmu jest jednoczesna, więc liczba różnego rodzaju powiązań jest wprost niewyobrażalna.

Immunologia to nauka młoda, toteż czekać nas może jeszcze wiele niespodzianek. Usamodzielniła się jako odrębna dziedzina nauk biologiczno-medycznych dopiero z końcem lat pięćdziesiątych XX wieku, gdy J.L. Gowans i D. McGregor odkryli limfocyty, jako komórki inicjujące zarówno humoralne (w płynach ustrojowych), jak i komórkowe formy odpowiedzi immunologicznej organizmu. Poznanie roli grasicy i szpiku jako źródeł różnych komórek odpornościowych (limfocyty T i limfocyty B, komórki NN, monocyty, makrofagi) oraz ich licznych produktów (przeciwciała, monokiny, limfokiny, hormony, czynniki wzrostowe), a także rozwój badań genetycznych pozwoliły na określenie narządowych, komórkowych i molekularnych struktur układu odpornościowego. W ciągu raptem pięćdziesięciu kilku lat nastąpił taki rozwój tej nauki, że profesor Marek Jakóbisiak, kierownik Katedry Immunologii Akademii Medycznej w Warszawie, poinformował o niesamowitym wynalazku: wytwarzaniu syntetycznych przeciwciał. Powiedział:

Wytworzono już abzymy (zbitka od angielskich terminów antibody i enzyme), które w pewnych technologiach przyspieszają reakcje chemiczne nawet milion razy! Udało się też wyhodować abzym, który w laboratorium przekształca nieaktywną substancję wyjściową (prolek) w lek przeciwnowotworowy. Można by wytworzyć przeciwciało, którego jedno ramię będzie rozpoznawało nowotwór, a drugie będzie takim abzymem. Podawalibyśmy choremu prolek i przeciwciała. Po przyłączeniu się do komórek guza, przeciwciało powodowałoby przemianę proleku w preparat zabójczy tylko dla nowotworu. Myślę, że to naprawdę niedaleka przyszłość.

Jest też niestety druga strona medalu, o której wspomina profesor. Otóż gdy dzięki szczepionkom i antybiotykom ograniczyliśmy kontakt z drobnoustrojami chorobowymi, efektem jest lawinowy wzrost zachorowań na alergie. Kontakt ten był dla naszego układu odpornościowego swoistym treningiem, alergie to efekt niezaspokojonej gotowości do walki naszego organizmu.

 

Wiesława Kwiatkowska