Łacińskie wyrazy „somnus” (sen) i „ambulare” (spacerować) leżą u źródła pojęcia „somnambulizm”. Słowo „lunatyzm” pochodzi zaś od łacińskiego wyrazu „luna”, oznaczającego księżyc. Jakie to romantyczne na pierwszy rzut oka… Nocne spacery przy księżycu – czyż można wyobrazić sobie coś piękniejszego? Problem jednakże w tym, że sennowłóctwo (to polska nazwa schorzenia, która nie brzmi już tak zachęcająco) jest w istocie przykrą dolegliwością, związaną z zaburzeniami pracy centralnego układu nerwowego.

 

Dopóki występuje u dzieci, pół biedy, można powiedzieć. Przyjmuje się, że w dziecięcej wersji somnambulizm, czyli nieświadome wstawanie z łóżka i chodzenie we śnie, nie jest jeszcze powodem do niepokoju. Dziecięcy układ nerwowy dopiero dojrzewa, reguluje się, „dociera” niczym mechaniczne części silnika samochodowego, a zatem – ma prawo do pewnych fanaberii. Jeśli natomiast zjawisko utrzymuje się lub nasila w wieku dorosłym, mamy do czynienia z chorobą. Dotyka ona aż 18 proc. populacji.

 

Na fali snu

Co robi senny włóczęga? Somnambulik (albo lunatyk, jak kto woli) wstaje we śnie. Ponieważ głęboko śpi, nie ma pojęcia, co właśnie robi, mało tego – rano, po obudzeniu, zupełnie nie pamięta swoich nocnych wycieczek po mieszkaniu. Mimo lekko zaburzonej, spowolnionej koordynacji ruchów, jest w stanie np. omijać przeszkody, ponieważ chodzi – o dziwo – z otwartymi oczami. Może także udzielać odpowiedzi na zadane pytania, choć raczej nie ma gwarancji, że wypowie się spójnie i sensownie. Dlaczego tak się dzieje? Ta fascynująca i zagadkowa przypadłość ma ścisły związek z fazami snu. Przypomnijmy dla porządku, jak się one kształtują. Sen dzieli się na dwie główne fazy: REM i NREM. REM to skrót angielskiego wyrażenia Rapid Eye Movements, czyli gwałtowne ruchy gałek ocznych, a NREM – Non Rapid Eye Movements – to faza, w której gałki oczne nie poruszają się tak szybko. Sen REM zwany jest także snem płytkim lub paradoksalnym, a NREM – snem głębokim, wolnofalowym. Głęboki sen uczeni podzielili z kolei na cztery kolejne stadia, różniące się częstotliwością fal mózgowych. Epizody lunatyzmu mają miejsce w fazie trzeciej i czwartej tego właśnie głębokiego snu, kiedy mózg pracuje na falach delta, w najgłębszym uśpieniu. U somnambulików owe fale delta są wyjątkowo silne, co w rezultacie oznacza sen niezwykle, patologicznie głęboki.

Reklama

 

We śnie gada, we śnie jada

Oprócz nocnych spacerów po mieszkaniu nauka wyodrębnia inne rodzaje związanych z somnambulizmem dolegliwości. Jedną z nich są nocne rajdy ze ściśle określonym celem: mianowicie wycieczki do lodówki. Istnieje grupa lunatyków, którzy – znów bez udziału świadomości – wstają w nocy tylko po to, żeby coś przekąsić. Robią to oczywiście w głębokim uśpieniu i podobnie jak zwykli nocni „spacerowicze bez celu”, rano kompletnie nic nie pamiętają. Nocne napady na kuchnię mogą występować zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet, przy czym częściej – nie całkiem wiadomo dlaczego – pojawiają się u młodych dziewczyn. Zdarza się, że nocny głodomór nie poprzestaje na jednorazowym rajdzie spożywczym, a po położeniu się do łóżka wstaje ponownie i jeszcze raz – aż do wyczerpania przysmaku, po który się wybrał.

Z kolei mówienie przez sen – choć nie wiąże się ze spacerami po mieszkaniu – występuje także w opisanej powyżej fazie głębokiego snu NREM. Zatem ta sama przyczyna – pewna określona aktywność fal mózgowych – skłania jednych do wstawania i chodzenia, a innych do gadania przez sen. Bywa, że nocny mówca bąknie krótko coś od rzeczy lub wybełkocze czyjeś imię – gotowy powód do porannej małżeńskiej kłótni – a zdarza się także, że mówi długo i na pozór całkiem spójnie. Dodajmy od razu, że sama skłonność do wypowiedzi przez sen nie jest żadnym dramatem zdrowotnym, ale – zwłaszcza jeśli występuje w dużym nasileniu – może bardzo przeszkadzać innym domownikom. Szczególnie, jeśli są na tyle nierozsądni, by sens tych nocnych prelekcji brać poważnie…

 

Nocny morderca

Kilka lat temu angielską opinię publiczną poruszył pewien precedensowy proces. Młody mężczyzna z udokumentowanymi wcześniej somnambulicznymi skłonnościami został postawiony przed sądem za morderstwo dokonane we śnie. Ataki lunatyzmu nasilały się u niego po spożyciu alkoholu i w takim też stanie zabił własnego ojca. Brytyjskie media poświęciły tej sensacyjnej sprawie sporo uwagi. Przypomniano między innymi, że było to 68. morderstwo w całej dotychczasowej historii popełnione przez nieświadomego swoich czynów somnambulika. Mężczyzna został uniewinniony dzięki opinii biegłych lekarzy i skierowany na bezterminową obserwację w szpitalu psychiatrycznym. Co ciekawe, u podłoża medycznej diagnozy leżało nie stwierdzenie jego niepoczytalności, lecz przekonanie, że będąc w głębokim śnie, działał pod wpływem automatyzmu. Automatyzm, definiowany prawnie jako działanie bezwiedne, w tym przypadku nie był efektem choroby psychicznej, a czynników zewnętrznych.

 

Niesamowite opowieści

Na szczęście – i trzeba to koniecznie podkreślić – lunatyzm nie wiąże się zasadniczo z żadnymi morderczymi skłonnościami. Przypadki somnambulików, opisywane przez światową prasę, w tym także piśmiennictwo medyczne, nie obfitują bynajmniej w akty przemocy. Są raczej niesamowitymi opowieściami, w które trudno byłoby uwierzyć, gdyby nie wiarygodność mediów, które publikują te historie – nie sposób w końcu posądzać brytyjskiej BBC czy niemieckiego „Der Spiegel” o chęć epatowania sensacją. Bo weźmy na przykład niemieckiego nastolatka, który w ataku lunatyzmu wypadł z czwartego piętra, łamiąc rękę i nogę – a upadłszy na chodnik, spał spokojnie dalej. Angielska piętnastolatka przez sen wdrapała się na czterdziestometrowy dźwig i przeszła bez szwanku po jego wąskim ramieniu – policja, która przybyła na ratunek, znalazła ją tam skuloną w kłębek i smacznie śpiącą. Kiedy czyta się te informacje, nie sposób zadziwić się i zadumać nad niezwykłymi meandrami pracy ludzkiego mózgu.

 


Kiedy się martwić, jak leczyć

Skłonność do nocnych spacerów u dzieci nie jest, jak już powiedzieliśmy, niczym bardzo niepokojącym. Mając do czynienia z małym lunatykiem, wystarczy zadbać o jego bezpieczeństwo: pamiętać o zamykaniu okien i drzwi, usuwać przeszkody i niebezpieczne ostre przedmioty, a przyłapanego na nocnych rajdach małego spacerowicza utulić i łagodnie zaprowadzić z powrotem do łóżka. Nastolatków należy pilnować, aby regularnie chodzili spać, unikali wieczornych atrakcji, które mogą nadmiernie podekscytować dziecko. Wizyta u lekarza może być konieczna, kiedy symptomy nasilają się lub są dziwaczne i niezwykłe. Specjalista może zalecić łagodne środki uspokajające, czasem tabletki nasenne do przyjmowania przez kilka tygodni. Skutecznie działają też środki zwrotnego wychwytu serotoniny. Ale farmakologia wkracza dopiero wtedy, kiedy nie działają inne sposoby terapii…

 

Marianna Królikowska