O przyczynach, objawach i leczeniu mówi prof. dr hab. Andrzej Rynkiewicz.

 

Są choroby, które wraz z postępem medycyny wygasają lub stają się mniej groźne. Są jednak i takie, które mimo nowoczesnych metod diagnostyki i leczenia, a także rozwoju profilaktyki, nadal pozostają niebezpieczne, chociaż zmienia się ich epidemiologia. Tak jest z zapaleniami osierdzia i wsierdzia, czyli błon pokrywających mięsień sercowy lub wyściełających jamy serca. Pierwsza z chorób nie przebiega już obecnie tak dramatycznie jak przed laty. Toczy się łagodniej i dobrze rokuje. Zapalenie wsierdzia jest natomiast stale groźne, aczkolwiek rzadziej zapadają na nie młodzi dorośli.

 

Choroba dotyka najczęściej 50-, 60-latków, przede wszystkim mężczyzn. Na zmianę jej epidemiologii wpłynęły takie zjawiska, jak: powszechne stosowanie antybiotyków, rozwój kardiochirurgii i nadużywanie narkotyków podawanych dożylnie.

 

Serce w pancerzu

Zapalenie osierdzia występowało częściej i stwarzało większe problemy w okresie, gdy szerzyła się gruźlica. Gruźlicze zapalenie osierdzia było jedną z postaci tej choroby. Zazwyczaj nieleczone, kończyło się niewydolnością serca, niemożliwością jego rozkurczania się wskutek pancerza, jaki tworzyło zwapniałe osierdzie. W czasie, kiedy nie było leczenia kardiochirurgicznego, takim pacjentom nie można było pomóc. Rozwój kardiochirurgii pozwolił na złuszczanie osierdzia, usuwanie zwapnień i uwolnienie serca z wapiennego pancerza. Teraz takie przypadki zapalenia osierdzia zdarzają się rzadko, ich przebieg jest znacznie łagodniejszy, a rozpoznanie następuje czasem przypadkowo, przy okazji innych badań. Nie można nawet pokazać studentom medycyny obrazu opancerzonego serca, widocznego na zdjęciu rentgenowskim klatki piersiowej – mówi prof. Andrzej Rynkiewicz.

Reklama

 

Do zapaleń osierdzia dochodzi też w przebiegu infekcji wirusowych, bakteryjnych bądź grzybiczych. Czasami zapalenie bywa skutkiem zastosowania terapii, np. w leczeniu nowotworów w okolicach bezpośrednio sąsiadujących z sercem. Niekiedy jest też konsekwencją zabiegów kardiochirurgicznych. U niektórych pacjentów otwarcie serca powoduje odczyn obronny, autoagresywną reakcję organizmu, przejawiającą się stanem zapalnym osierdzia lub gromadzeniem się płynów. Ustępuje ona zwykle stosunkowo łatwo pod wpływem niesterydowych środków przeciwzapalnych, choć niekiedy konieczna okazuje się interwencja chirurga. Dzieje się tak wtedy, gdy ilość płynu uniemożliwia rozkurcz serca, czyli jego napełnienie. Dotyczy to głównie przedsionków i prawej komory, które najszybciej ulegają uciskowi i zapadnięciu. Dobrze ilustruje to badanie echokardiograficzne, które znakomicie obrazuje stan zastawek.

Duży odczyn zapalny w worku osierdziowym – w wyniku infekcji czy w następstwie zabiegów – kiedy stan pacjenta grozi tamponadą serca i nagłym zgonem, wymaga odbarczenia poprzez nakłucie worka osierdziowego lub założenia stałego drenażu. Jeżeli stan zapalny ma źródło w nowotworze osierdzia, który zdarza się dość rzadko, sytuacja jest trudna do opanowania.

 

Kolonie na zastawkach

Zapalenie wsierdzia występuje bez porównania częściej, choć zmieniła się dynamika częstotliwości choroby. Dawniej, gdy antybiotyki nie były powszechnie stosowane i nie było możliwości kardiochirurgicznego leczenia, atakowała ona osoby młodsze, przede wszystkim mężczyzn, jako jedno z powikłań choroby reumatycznej przebytej w dzieciństwie. Uszkadzała ona zastawki serca, a właśnie na uszkodzonych zastawkach dochodzić może do kolonizacji bakterii w przebiegu różnych schorzeń.

Dziś inny jest przebieg kliniczny bakteryjnego zapalenia wsierdzia. Kiedyś wyodrębniało się zapalenie ostre i podostre. To drugie było podstępne, toczyło się dość długo z niespecyficznymi objawami, które można było wiązać np. z rozwojem choroby nowotworowej lub przewlekłą infekcją. Miało konsekwencje i dla samego mięśnia sercowego, np. w postaci wady zastawkowej, niedomykalności mitralnej lub aortalnej, i dla innych narządów – przewodu pokarmowego, nerek. Przewlekła i długotrwała infekcja na zastawkach serca i równie długa obrona organizmu przed infekcją (uruchamianie różnych mechanizmów odpornościowych, produkcja kompleksów przeciwciał) składała się na bardzo skomplikowany proces chorobowy.

Teraz mówimy raczej o infekcyjnym zapaleniu wsierdzia, gdyż czynnikiem sprawczym obok bakterii mogą być ustroje niebakteryjne lub grzyby. Czynników ryzyka jest bardzo dużo. Należą do nich wszystkie sytuacje mogące doprowadzić do kolonizacji bakterii na zastawkach serca. Dotyczy to zastawek zmienionych w wyniku wad wrodzonych, jak choćby najczęściej występująca dwupłatkowa zastawka aortalna. Ryzyko zapalenia niosą też wady samego serca, np. nieprawidłowe kierunki przecieków przez otwory w przegrodzie przedsionkowej lub międzykomorowej, a przede wszystkim wcześniejsze uszkodzenia płatków zastawki mitralnej lub aortalnej. Uszkodzenie może być następstwem choroby reumatycznej o łagodnym przebiegu, bez żadnych objawów kardiologicznych.

 

Wrota zakażenia

Są sytuacje, w których bakterie łatwo dostają się do krwi, prowadząc do bakteriemii, czyli obecności bakterii w krwiobiegu. Może się to zdarzyć w trakcie mycia zębów, gdy dojdzie do przerwania nabłonka lub podczas zwykłego zranienia. Niebezpieczne bywają też choroby skóry, nawet pospolity trądzik, gdy drapiemy czy „wyciskamy” wypryski. Każdy inwazyjny zabieg polegający na wkładaniu instrumentów do jam ciała czy przewodów, choćby gastroskopia bądź cystoskopia, może mieć groźne konsekwencje dla osób z uszkodzoną zastawką, gdy dojdzie do przerwania nabłonka.

Zepsute zęby też stanowią zagrożenie, więc troska o higienę jamy ustnej jest prostą formą prewencji infekcyjnego zapalenia wsierdzia, ważną zwłaszcza u osób z grupy podwyższonego ryzyka, a więc z uszkodzoną zastawką lub operacyjnie wymienianą, bo zdrowy organizm z bakteriami daje sobie radę. W okolicy uszkodzonej lub wszczepionej zastawki mogą się rozwinąć bakteryjne kolonie. Bakterie mogą też przetrwać z czasu zabiegu kardiochirurgicznego, zwłaszcza gdy przeprowadzano go z powodu infekcyjnego zapalenia wsierdzia, usuwając uszkodzoną zastawkę i wszczepiając sztuczną. Potrafią uaktywnić się po pół roku lub roku, nie dając wcześniej żadnych objawów.

Kolonie bakterii lokujące się w uszkodzonych miejscach, mają dobrą pożywkę we krwi. Powstaje odczyn zapalny, a potem skrzepy tworzące brodawkowate twory wiszące na zastawkach.

Odrębnym problemem są infekcyjne zapalenia wsierdzia wśród nosicieli wirusa HIV, chorych na AIDS, a więc ludzi z obniżoną odpornością. Samo wkłucie igły też otwiera drogę bakteriom do układu krążenia. W tych środowiskach mamy do czynienia z nietypowym infekcyjnym zapaleniem wsierdzia. Rozwija się ono często w prawej części serca, na zastawce trójdzielnej w prawej komorze, bo tam krew żylna dociera najpierw.

Grupą osób narażonych na infekcyjne zapalenie wsierdzia są również pacjenci poddawani różnym działaniom medycznym, w tym przede wszystkim chorzy dializowani. W trakcie dializy często dochodzi do kontaktu świata zewnętrznego z krążącą krwią. Ludzie ci są mniej odporni, czynnikiem upośledzającym jest niewydolność nerek, a choroba podstawowa uniemożliwia operację uszkodzonej zastawki.

Reklama

 

 

Trudna i dramatyczna

Zwykle szalenie trudno jest dokładnie ustalić źródło zakażenia, przyczynę infekcyjnego zapalenia wsierdzia. Trwa ono na ogół długo, niekiedy tygodniami, zanim pacjent trafi w odpowiednie ręce i zostanie poddany leczeniu. Choroba bywa początkowo trudna do zidentyfikowania, przybiera postać przeciągającej się infekcji z brakiem apetytu, ze stanami podgorączkowymi, gorączką i dreszczami, chudnięciem bez określonego powodu. To powinno sugerować ewentualność zapalenia, które należy potwierdzić lub wykluczyć. Narastające objawy związane z niewydolnością krążenia, takie jak kołatanie serca, duszność, obrzęki, mogą sygnalizować infekcyjne zapalenie wsierdzia, zwłaszcza gdy dotyczą pacjentów dotychczas zdrowych i w dobrej formie.

Występują też objawy związane z upośledzoną funkcją zastawek w postaci niewydolności serca, spowodowanej niedomykalnością mitralną lub aortalną.

Czasem przebieg choroby bardzo dramatycznie się zaostrza. Taki moment nadchodzi z chwilą, gdy z płatka zastawki oderwie się brodawkowaty zakrzepowy twór. Poprzez aortę może dojść do zatkania każdego z naczyń tętniczych i zator może dojść do naczyń dolnych, nerek i śledziony, lub mózgowych.

Zapalenie wsierdzia wciąż, mimo postępu medycyny, jest chorobą poważną, obciążoną dużą – 30 proc. – śmiertelnością. Stanowi wyzwanie dla mikrobiologów, kardiologów i kardiochirurgów. Jeżeli uda się wyizolować bakterię, która spowodowała infekcję, łatwiej dobrać odpowiednią terapię, skuteczny antybiotyk. Problem jednak w tym, że z bakteriami walczy się trudno. Płatki zastawek nie mają własnego unaczynienia i bakterie przykryte skrzepliną są jakby pod osłoną. Antybiotyk nie może do nich dotrzeć. W chwili zagrożenia zatorem obwodowym lub w razie znacznego pogorszenia funkcji zastawki, zapada decyzja o operacyjnym wszczepieniu sztucznej zastawki. Niekiedy decydować trzeba w trybie błyskawicznym, gdy np. następują zmiany w tzw. aparacie podzastawkowym zastawki mitralnej i dochodzi do nagłego nasilenia niedomykalności. Może też dojść do perforacji lub pęknięcia zastawki, co oznacza wielkie obciążenie dla komory serca i ostrą jego niewydolność. Ratunkiem jest tylko szybka wymiana zastawki.

 

Zanotowała: Anna Jęsiak