Żylaki są chorobą. Tak traktuje je medycyna i ta świadomość staje się coraz bardziej powszechna w społeczeństwie. Ze szczególną satysfakcją odnotowują ów fakt lekarze, lecz społeczna świadomość to jeszcze nie wszystko. Przyczyny powstawania żylaków kończyn dolnych, metody diagnozowania i leczenia tej choroby, jej profilaktyka, a także proste sposoby, jakimi sam pacjent może wspomagać medyczną terapię – to tylko niektóre wątki rozmowy z dr. n. med. Bolesławem Szołkowskim, chirurgiem i kardiochirurgiem.

 

– Panie doktorze, czy i dlaczego uznajemy żylaki za chorobę?

– Światowe statystyki podają, że na żylaki choruje 68 proc. kobiet i 57 proc. mężczyzn. A zatem jest to zjawisko o ogromnej skali, problem społeczny. Ta choroba, bo nie ma żadnej wątpliwości co do takiej właśnie kwalifikacji żylaków, w znacznym stopniu jest uwarunkowana genetycznie. I tu właśnie zaczyna się sprawa podejścia do żylaków ze strony samych pacjentów. Jeśli bowiem w danej rodzinie żylaki występują od paru pokoleń, jeśli miała je prababka, babka i matka, to dla córki, przynajmniej w początkowym stadium rozwoju, będą one czymś oczywistym, „normalnym”. Czymś co szpeci, co należy ukryć przed otoczeniem jako defekt, ale co jest nieuchronne i oswojone dzięki rodzinnej tradycji. W jakimś sensie normalne. Trochę jest to tak, jak z syfilisem na Huculszczyźnie wiele, wiele lat temu. Ponieważ ta choroba weneryczna była tam wówczas nagminna, więc jej powszechność wyznaczyła swoistą normę i problemu nie było... Takie rozumowanie sukcesywnie, na szczęście, traci na popularności. Coraz częściej w naszych gabinetach pojawiają się osoby, które wiedząc o genetycznych obciążeniach, pragną się upewnić, czy choroba im też zagraża lub zaniepokojone jej pierwszymi symptomami, chcą zapobiec rozwojowi żylaków.

 

– W tych rodzinach, w których choroba żylakowa występuje, szczególnie uczula się młode pokolenie na pewne zachowania sprzyjające jej rozwojowi. W takich domach często do znudzenia powtarza się babcine rady i przestrogi, by nie wszystkie prace wykonywać na stojąco, zbyt długo nie stać, a w okresie ciąży specjalnie kontrolować wagę ciała i dbać o codzienny ruch.

– Ciąża bowiem w znacznym stopniu wpływa na powstawanie żylaków, co wiążemy nie tyle z przyczynami hormonalnymi, co przede wszystkim z obciążeniem, jakie stanowi noszenie płodu, przybór wagi ciała i i ucisk powiększonej macicy. Ciąży zapewne zawdzięczają kobiety pierwsze miejsce w statystyce zachorowań na żylaki.

Babcine rady, których nie należy lekceważyć, oraz edukacja prozdrowotna społeczeństwa sprawiły, że wiele pacjentek (pacjentów także) orientuje się, czego należy unikać i jak postępować z korzyścią dla zdrowia, czego spodziewać się po leczeniu. Dla lekarza jest to sprzyjająca okoliczność.

Reklama

 

– Skłonność do żylaków możemy odziedziczyć. Ale nie musimy. Skąd więc „to” się bierze?

– Etiologii, czyli przyczyn tej choroby w pełni jeszcze nie znamy. Wymienia się wprawdzie ponad 20 powodów powstawania żylaków, ale, mówiąc żartobliwie, w sytuacji, gdy jest ich aż tyle, żaden nie jest prawdziwy. Kilka podam: genetyczny niedorozwój zastawek żylnych, ich zapalne uszkodzenie (pozakrzepowe, toksyczne, wynikające z choroby tkanki łącznej), mechaniczne uszkodzenie zastawek wskutek przeciążenia, obserwowane często u ciężarowców, uszkodzenie hydrostatyczne spowodowane obciążeniem podczas pracy (dotyczy np. fryzjerek, ekspedientek). Istnieje teoria, iż przyjmowanie hormonów, zwłaszcza środków antykoncepcyjnych sprzyja żylakom, ale nikt tego jeszcze nie udowodnił. Faktem jest natomiast związek między antykoncepcją hormonalną i zatorowością, ale zdarza się to nader rzadko i dotyczy nawet najzdrowszych żył. Źle funkcjonujące serce, wbrew obiegowym wyobrażeniom, choć rzutuje na krążenie żylne, to nigdy bezpośrednio nie doprowadzi do powstania żylaków.

Nie znając do końca wszystkich źródeł choroby, znamy natomiast świetnie mechanizm jej powstawania.

 

Żylaki– Spróbujmy go opisać.

– Kluczowa jest tutaj rola zastawek żylnych. W zdrowym organizmie krew płynie z układu powierzchownego do głębokiego, przesuwając się do serca. Dzięki zastawkom niemożliwe jest krążenie w kierunku odwrotnym. Zdarza się jednak, że za sprawą źle funkcjonującej zastawki krążenie żylnej zostaje zaburzone i wskutek tzw. refluksu żylnego krew cofa się do żył powierzchownych. Te cienkościenne żyły podskórne nie są przystosowane do zniesienia zwiększonego ciśnienia, więc stopniowo się rozszerzają, a ich ściany przerastają. Proces powstawania żylaków toczy się latami.

 

– Ale my możemy spowolnić jego przebieg...

– Najważniejszy jest tu ruch. 150 lat temu Francuzi przeprowadzili badania wśród praczek i szwaczek. Szwaczki spędzały wiele godzin pochylone nad maszynami napędzanymi pedałem poruszanym nogami. Praczki w kamiennych rynnach, pochylone nad tarami. Wynik badania: żadna szwaczka nie miała żylaków, a wszystkie praczki na nie chorowały. U praczek nie pracowało tzw. serce obwodowe, pompa mięśniowa. Jest to system układu powierzchownego, żył głębokich łączących, zastawek między nimi oraz całej grupy mięśni i powięzi, które kurcząc się, przepychają krew ku górze, w kierunku serca. Każdy ruch nogą powoduje odpływ krwi, zmniejsza jej ilość w kończynie, a tym samym napór na zastawki. Krew dzięki temu łatwiej odpływa z układu powierzchownego. I ten naturalny mechanizm sami możemy wspomagać, unikając m.in. nadwagi, zwiększających ilość krwi i rozszerzających naczynia wysokich temperatur, gorących kąpieli, długotrwałego opalania. Szalenie ważne jest też sypianie z odpowiednio uniesionymi kończynami, w tzw. pozycji Trendelenburga. Niestety, pacjenci odbierają często jako dyskomfort leżenie z wałkiem pod piętami; skarżą się na ból kolan. Zadaniem lekarza jest ustalenie optymalnej wysokości i właściwego sposobu podparcia. A także wytłumaczenie pacjentowi sensu tych utrudnień.

 

– Leczenie każdej choroby tym lepiej rokuje, im szybciej bywa podjęte. Jakie zatem objawy mogą znamionować początki choroby żylakowej i skłonić nas do zasięgnięcia porady lekarza?

– We flebologii, bo tak nazywa się ta wąska dziedzina medycyny zajmująca się żylakami kończyn dolnych, często opisuje się tzw. zespół ciężkich nóg. Takie właśnie uczucie obolałych nóg zaraz po wstaniu z łóżka i przy chodzeniu, z występującym z czasem obrzękiem zacierającym zarysowania kostek, to już poważny sygnał, by pójść do lekarza. Tylko bowiem specjalista może określić przyczynę dolegliwości, odróżniając np. płaskostopie od zwiększonego ciśnienia krwi w układzie powierzchownym. Zresztą, zarówno płaskostopie, jak i zespół obolałych nóg wymagają podjęcia odpowiednich działań, aby zapobiec złym skutkom w przyszłości.

 

– Wspomniał pan doktor o flebologii, ale konia z rzędem temu, kto wskaże takiego specjalistę choćby w Trójmieście, nie mówiąc o mniejszych ośrodkach. Do kogo więc najlepiej się kierować?

– Rzeczywiście utytułowanych lekarzy flebologów w Trójmieście nie ma, a i w całym kraju jest zaledwie kilku uprawiających tę specjalność. Ale najlepszym rozwiązaniem jest wizyta u chirurga, do którego i tak pacjent z żylakami kiedyś trafi, ponieważ w większości przypadków konieczna w którymś momencie okazuje się operacja. Im wcześniej kontakt z chirurgiem zostanie nawiązany, tym większe są szanse dokonania chirurgicznego zabiegu w optymalnym momencie.

 

– Jakie badania przeprowadzi lekarz, aby mieć pewność, czy to żylaki nam dokuczają?

– Najpierw konieczne jest badanie ogólne i rozmowa z pacjentem, m.in. na temat ewentualnych uwarunkowań dziedzicznych. To wymaga czasu. Potem lekarz decyduje o ewentualnych badaniach dodatkowych. Przed laty, gdy medycyna nie dysponowała jeszcze nowoczesną aparaturą diagnostyczną, lekarz miał do dyspozycji stetoskop, czyli słuchawki, i własne palce. Starsze pokolenie medyków potrafi postawić właściwą diagnozę po prostym badaniu palpacyjnym i wywiadzie. Ale zawsze konfrontujemy spostrzeżenia z wynikiem badań USG. USG winien wykonać doświadczony diagnosta dysponujący doskonałą aparaturą Dopplerowską. W warunkach naszej publicznej służby zdrowia, borykającej się z licznymi problemami i ograniczeniami finansowymi, uzyskanie skierowania na takie badanie, długa kolejka oczekujących mogą dla niejednego pacjenta stanowić barierę, zniechęcić do dalszych wizyt. Warto jednak poczekać lub zdecydować się na wydatek z własnej kieszeni. Badanie nie jest bolesne, a jego wynik pozwala lekarzowi podjąć właściwą decyzję co do dalszego postępowania.

 

– Jakie mamy w tym względzie możliwości?

– Przede wszystkim, gdy choroba nie jest jeszcze zaawansowana – profilaktyka, o której już sporo powiedzieliśmy. Następnie leki, choć nie mamy środków na tyle skutecznych, by gwarantowały wyleczenie. Wreszcie – zabiegi chirurgiczne.

Operacyjne leczenie żylaków jest leczeniem objawowym. Usuwa zmienione żylakowo sploty, odsuwa możliwość powstawania nawrotów poprzez usunięcie szeregu perforatorów czy pnia żyły w jednej z żył. Ale operacje nie są zabiegami radykalnymi, wykluczającymi nawroty choroby, czego pacjent musi być świadomy. Musi też wiedzieć, że jeśli po operacji nie będzie przestrzegać lekarskich zaleceń, to dojdzie do otwarcia i uszkodzenia nowych zastawek, a choroba powróci.

Istnieje jeszcze leczenie obliteracyjne polegające na wstrzykiwaniu w obręb żyły środka, który doprowadza do zamknięcia żylaka. Do takiego zabiegu kwalifikują się jednak nieliczni pacjenci.

Postęp techniczny ostatnich lat doprowadził do powstania nowych metod leczenia. Za pomocą USG potrafimy dokładnie i precyzyjnie zlokalizować uszkodzoną zastawkę. W miejscu, w którym dochodzi do refluksu krwi, wystarczy założyć klipsy, by zjawisko ograniczyć.

Technika telewizyjna, mikrokamery pozwalają obserwować żyły w powiększeniu na ekranie i w kosmetyczny sposób przeprowadzać nawet duże zabiegi.

 

Żylaki kończyn dolnych– Kiedy operacja staje się konieczna?

– Ostatnie słowo zawsze należy do chirurga, jemu trzeba pozwolić na ocenę sytuacji. Bywa, a dotyczy to zwłaszcza pań, że chirurgiczną interwencję podejmuje się we wczesnym okresie choroby, osiągając świetny efekt kosmetyczny. Wystarcza wtedy 20 płytkich, 3-milimetrowych, cięć, które nie pozostawiają blizn.

O potrzebie operacji zaczynamy mówić wówczas, gdy na kończynach pojawiają się przebarwienia, gdy obserwujemy zbrązowienie skóry, a także kiedy dochodzi do zaników skóry nawet nad niewielkimi, lecz widocznymi już żylakami. Zmiany skóry są więc wskazaniem do operacji, lecz chirurg może ją zalecić wcześniej. Wiadomo bowiem, że gdy główny pień żyły odpiszczelowej, odstrzałkowej jest już żylakowato uszkodzony, to efekty zabiegu będą gorsze. Decyzja z kolei bywa niezwykle trudna, kiedy główny pień, zwłaszcza żyły odpiszczelowej jest niezmieniony. Kiedyś, jeszcze w latach 60. taki dylemat nie istniał. Przeprowadzano operacje, a pacjenci zostali skutecznie wyleczeni z żylaków. Ale później w miarę postępów w kardiochirurgii, stało się jasne, że pobranie głównych pni odpiszczelowych odebrało możliwość leczenia chorób serca. Bo te żyły są niezbędne chirurgom przy zakładaniu popularnych dziś bay-passów.

 

– Jeśli dobrze rozumiem: niekwestionowany i dynamiczny postęp medycyny może co prawda zaoferować chorym na żylaki coraz nowsze metody leczenia, ale nie gwarantuje całkowitego wyleczenia. Jak w związku z tym przekonać pacjentów, aby mimo braku tych gwarancji, chodzili do lekarza?

– Jestem optymistą i wierzę, że za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat medycyna upora się i z tym problemem. A co teraz? Lekarz nie powinien straszyć, ale ludzka natura taka już jest, że strach przed powikłaniami bywa zwykle, choć nie zawsze, skutecznym bodźcem do podjęcia leczenia. Trochę żałuję, że nie mamy „straszaka” typu: nieleczone żylaki wcześniej czy później doprowadzą do zapalenia żył, bo to nieprawda. Ale zakrzepowe zapalenie żył powstające niekiedy na tle tej choroby naprawdę bywa niebezpieczne, może spowodować zatorowość płucną i doprowadzić nawet do nagłego zgonu wskutek zatoru płucnego. Drastyczną formą zaniedbanej, zlekceważonej choroby żylakowej są żylakowe owrzodzenia, niegojące się latami, cieknące rany, podatne na wszelkie zakażenia. Z doświadczenia wiem także, jak bardzo na wyobraźnię pacjentów działa obraz krwotoku z żylaka. Lęk przed tym krwotokiem i wykrwawieniem się np. we śnie, przeradza się czasem w obsesję. Ludzie popadają w bezsenność, ale paraliżujący strach nie pozwala im też na wizytę u specjalisty. Stosują domowe sposoby – leczenie moczem, okłady z chleba i kapuścianych liści. Skutek jest taki, że choroba się rozwija, a medycyna w obliczu otwierających się i krwawiących owrzodzeń, niewiele ma już do powiedzenia. Zamiast doprowadzać się do takiego stanu, lepiej wcześnie zawrzeć sojusz z lekarzem, dwa razy w roku stawiać się w jego gabinecie i stosować do medycznych zaleceń, które przecież nie są skomplikowane.

 

 ………

 

Flebologia to nauka o żyłach i ich chorobach. Nazwa dyscypliny wywodzi się z greki. Phlebos to po grecku żyła.

Zmiany żylne zaliczają się do najstarszych chorób ludzkości. Za najstarszą formę leczenia w chorobach żył uznaje się terapię uciskową. Przez wiele stuleci był to jedyny znany sposób postępowania, a pierwsze udokumentowane informacje na ten temat pochodzą ze starożytnego Egiptu, z 17 w. p.n.e. W dziele „Corpus Hippocraticum” z 4 lub 3 w. p.n.e w rozdziale poświęconym chirurgii pojawił się termin „bandażowanie” i opisano różne sposoby bandażowania w zależności od przeznaczenia i okolicy ciała.

Gdy doskwiera nam ból w nodze spowodowany chorobą żylakową możemy sięgnąć po bandaż lub elastyczną pończochę. Ale nakładać je należy w przemyślany sposób. Chodzi bowiem o to, aby zatrzymać przepływ krwi w żyłach powierzchownych. Ucisk na nodze powinien więc być największy na dole i stopniowo się zmniejszać w miarę przesuwania ku górze. Silny ucisk wskazany jest na stopie, przy łydce, a w okolicach kolana – słabszy.

Specjalne, odpowiednio założone bandaże odgrywają ważną rolę w leczeniu choroby żylakowej. Równomierny ucisk elastycznego bandaża dobrze wpływa na funkcjonowanie układu żylnego i zastawek żylnych, wspierając działanie tzw. pompy mięśniowej.

W przypadku, gdy żylaki występują na udach, zaleca się noszenia specjalnych podkolanówek.

Lasery, które robią błyskotliwą karierę w medycynie, nie usuwają żylaków, a jedynie tzw. „pajączki” i to tylko niektóre. Promień lasera działa miejscowo i „pajączki” powstałe wskutek niewydolności grubszych, głębiej położonych żył, nie zostaną zlikwidowane.

Za skuteczną nieoperacyjną metodę usuwania żylaków światowa flebologia uznaje skleroterapię. Polega ona na nastrzykiwaniu lekami zmienionego żylakowo naczynia. Zabieg przeprowadza się w warunkach ambulatoryjnych. Po zabiegu nakłada się elastyczny opatrunek uciskowy.

Dostępne w aptekach bez recepty maści oraz środki doustne mogą opóźnić tworzenie się nowych żylaków i przynieść ulgę obolałym nogom, ale nie liwidują żylaków.

 

Prosta profilaktyka

  • Siedząc, unikaj zakładania nogi na nogę, bo zwiększa to ciśnienie krwi w kończynach.
  • Pamiętaj, aby siedząc lub stojąc, często zmieniać pozycję.
  • Jeśli już musisz długo stać, pamiętaj o ćwiczeniach. Na przemian zginaj jedną nogę w kolanie, stawaj na palcach, ruszaj stopami.
  • Co najmniej 10 minut dziennie spędzaj z nogami uniesionymi na wysokość ok. 15 cm powyżej poziomu serca.
  • Ćwicz regularnie, ruch pobudza krążenie krwi. Bardzo korzystne jest pływanie, które nie obciąża nóg.
  • Unikaj obcisłych ubrań, zwłaszcza rzeczy obciskających talię i nogi. Nie noś niewygodnych butów na wysokich obcasach.
  • Unikaj nadwagi, bo otyłość sprzyja powstawaniu żylaków.
  • Nie używaj gorącego wosku do depilacji nóg.
  • Pamiętaj, że schładzanie nóg letnią wodą poprawia krążenie krwi. Chłodny prysznic codziennie rano i wieczorem jest bardzo wskazany, przy czym schładzanie zawsze zaczynamy od stóp i przenosimy w górę. Gorących kąpieli i sauny – nie polecamy.