CZY DZIAŁANIA TWÓRCZE MOGĄ BYĆ REMEDIUM DLA CIERPIENIA I CHOROBY – TERAPIĄ ODDZIAŁUJĄCĄ RÓWNIE SKUTECZNIE, A NAWET SKUTECZNIEJ NIŻ INNE, BARDZIEJ TRADYCYJNE FORMY LECZENIA?

Przez tysiąclecia wielu znakomitych artystów borykało się z różnymi problemami emocjonalnymi i psychicznymi, a ich twórczość była formą autoterapii. Terapii o tyle genialnej, że w jej wyniku powstały dzieła niezwykłe i ponadczasowe.

 

Potocznie mówi się, że wszelka twórczość rodzi się z cierpienia. Artysta tworzy, gdy cierpi. Kiedy cierpienia zabraknie, również impuls, potrzeba tworzenia znika. Jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy – van Gogh, Picasso, Beksiński, Dostojewski – wszyscy oni (i nie tylko oni!) zmagali się z chorobą psychiczną, zmagali się z nastrojami depresyjnymi.

To właśnie nadwrażliwość ściśle powiązana z chorobą uczyniła z nich artystów. Prawdopodobnie dla każdego z nich własna twórczość była formą autoterapii, leczenia siebie, a dokładnie – własnej duszy.

Sztuka może więc być formą terapii. Terapia przez sztukę – arteterapia (ang. „art therapy”) łączy w sobie sztukę i działania terapeutyczne. Co ciekawe – oddziaływań arteterapeutycznych może być tak wiele, jak wiele jest dziedzin i rodzajów sztuki.

Już 130 lat temu psychiatrzy francuscy po raz pierwszy próbowali wykorzystać działalność twórczą pacjentów w diagnostyce. W pracach naukowych próbowano ukazać związek między geniuszem a obłąkaniem. Próbowano również zadawać pytanie: czego można z twórczości chorych dowiedzieć się o samej chorobie? I odwrotnie – jak poprzez sztukę wpłynąć na poprawienie stanu chorego. Do roku 1939 ogłoszono na ten temat około 150 prac naukowych, a do roku 1965 – 7 tysięcy. Właśnie w latach 60. ubiegłego wieku zaczęto szkolić w USA dyplomowanych terapeutów. Wówczas również zaczęto stosować określenie „arteterapia”.

Jako pierwszy terminu „arteterapia” na określenie działań wykorzystujących twórczość w terapii użył pracujący w Wielkiej Brytanii artysta Adrian Hill. Określenia tego używała również pracująca w Stanach Zjednoczonych psychoanalityczka Margaret Naumburg. W Polsce wpływem sztuki na poprawę zdrowia naukowcy zaczęli interesować się w latach 30. XX wieku. Profesor Stefan Szuman, wybitny pedagog i etyk, opublikował w tym czasie artykuł pt. „Wpływ bajki na psychikę dziecka”, w którym połączył teorię psychologii rozwojowej z wiedzą na temat sztuki.

Kontynuatorem działań i poglądów prof. Szumana został onkolog – prof. Julian Aleksandrowicz. W latach 60. i 70. wprowadzał on w polskich szpitalach pionierskie metody wspomagające leczenie chorych, bardzo bliskie tym, którymi posługuje się współczesna arteterapia. Jednak dopiero w latach 90. ubiegłego wieku techniki arteterapii rozkwitły w Polsce na dobre. Stało się tak głównie za sprawą wymiany doświadczeń z terapeutami działającymi na Zachodzie, a także dzięki coraz liczniejszym tłumaczeniom zachodnich opracowań na ten temat.

Czym konkretnie jest arteterapia? Brytyjskie Stowarzyszenie Arteterapeutów (The British Association of Art Therapists) definiuje ją jako formę psychoterapii, która traktuje media artystyczne jako podstawowy sposób komunikacji. Polega to na tym, że przy wsparciu terapeuty uczestnik arteterapii tworzy obiekty artystyczne (np. obrazy, rzeźby, utwory literackie), a następnie dzieli się z terapeutą zawartymi w nich znaczeniami. Wspólnie z terapeutą odkrywa też zupełnie nowe znaczenia i tropy w swojej twórczości, analizuje je i rozwija (podobnie dzieje się np. podczas analizowania snów).

Co ważne – od uczestnika arteterapii nie wymaga się specjalnych umiejętności czy posiadania artystycznego talentu. Ważny jest sam proces tworzenia, ekspresja, a także wspólnego odczytywania dzieła, rozszyfrowywania zawartych w nim znaczeń. To podstawowa różnica między arteterapią a „zwykłymi” zajęciami plastycznymi czy muzycznymi. Tu nacisk kładzie się na ściśle terapeutyczny kontekst działań – wszak słowo terapia pochodzi od greckiego „therapeia” oznaczającego troszczenie się, obserwowanie i pomoc. W przypadku arteterapii terapeuta nie jest nauczycielem czy krytykiem, ale spełnia rolę przewodnika i towarzysza, który zachęca pacjenta do tworzenia nowych znaczeń i ich interpretacji. Pacjent zaś przyjmuje trudną rolę twórcy, który dzieli się własnymi skojarzeniami, interpretacjami i odczuciami. Dzięki temu osoba poddana arteterapii ma szansę lepiej zrozumieć siebie, poznać naturę swoich problemów i trudności. A to może prowadzić do zmiany w postrzeganiu siebie.

Obecnie arteterapia ma bardzo szerokie zastosowanie. Wykorzystuje przy tym cały wachlarz różnorodnych form twórczości. Może obejmować malarstwo, rzeźbiarstwo, fotografię lub film. W ramach terapii słowem mamy do czynienia z bajkoterapią, biblioterapią, terapią poprzez poezję i mity. W ramach arteterapii funkcjonuje również terapia dźwiękiem: muzykoterapia, choreoterapia, ale też terapia wykorzystująca dźwięki natury. Technikami arteterapii są również psychodrama i pantomima.

Jaki jest cel terapii sztuką? Głównym jest na pewno umożliwienie pacjentowi dokonania przemiany, rozwoju osobistego z pomocą działań i materiałów artystycznych. Według specjalistów główne założenie arteterapii jest takie, że autoekspresja towarzysząca procesom twórczym pomaga ludziom rozwiązywać własne problemy, ma wpływ na ich zachowanie, pomaga redukować stres, podnosić samoocenę i samoświadomość, a także rozwijać umiejętności interpersonalne. Główną korzyścią dla osób poddających się arteterapii jest uwolnienie nagromadzonych emocji, zmniejszenie poziomu napięcia, akceptacja siebie, możliwość lepszego poznania motywów własnych zachowań. Udana arteterapia może prowadzić do wzrostu spontaniczności i lepszej ekspresji samego siebie.

Co ważne – dzięki uniwersalnej formule sztuki arteterapia może być stosowana nawet w przypadku osób głęboko upośledzonych umysłowo, niepełnosprawnych lub też mocno zaburzonych. Można ją też stosować w stosunku do pacjentów w niemal każdym wieku – od małych dzieci po osoby starsze. Terapeuci stosują ją z powodzeniem na wielu płaszczyznach. Arteterapię stosuje się m.in. w leczeniu depresji, lęków, uzależnień, problemów w relacjach rodzinnych, w przypadkach nadużyć seksualnych, ale również przy zaburzeniach natury fizycznej czy neurologicznej. W USA programy arteterapeutyczne z powodzeniem są wprowadzane nie tylko w szpitalach i klinikach, ale również w instytucjach edukacyjnych, a nawet w… centrach odnowy biologicznej.

Pozostaje jeszcze pytanie najważniejsze: jak działa terapia sztuką? Jakim cudem działania twórcze przekładają się na zmiany w osobowości i funkcjonowaniu człowieka? Otóż zdaniem naukowców arteterapia jest powiązana z procesami budującymi i modyfikującymi struktury nerwowe w mózgu. Podczas badań przeprowadzonych z wykorzystaniem m.in. bajek dla dzieci udowodniono, że tworzenie narracji (na przykład podczas opowiadania) wpływa na poprawę integracji sieci neuronowych w mózgu. Struktura narracji (połączenie linearnej akcji z ekspresją emocji) aktywizuje mózg i jednocześnie dostarcza mu pewne wzorce, strategie i matryce. A przy tym – jako czynność „zmyślona” – jest całkowicie bezpieczna emocjonalnie. Jak pisze Louis Cozolino w książce „Neuronauka w psychoterapii”: Narracja pozwala umiejscowić się nam w historii. Dzięki tym historiom mamy możliwość obiektywnej charakterystyki samych siebie w nieskończonej liczbie kontekstów. Możemy w wyobraźni uciekać od własnego ciała i chwili obecnej, tworząc inne możliwe tożsamości, sposoby bycia i światy […]. Słuchanie i opowiadanie historii zmusza mózg do podejmowania wielu jednoczesnych czynności. Opowiadanie wymaga koncentracji, pamiętania akcji, zachowania kolejności w czasie odtwarzania emocji, wyrazów twarzy, postaw i ruchów bohaterów oraz zwracania uwagi na reakcje słuchaczy. Proces słuchania i opowiadania historii wiąże ze sobą afekty, wrażenia i świadomość w sposób maksymalizujący interakcje najróżniejszych sieci neuronowych.

Przywołajmy na koniec obraz „Gwiaździsta noc” Vincenta van Gogha. Całość namalowana jest nerwowymi, niespokojnymi pociągnięciami pędzla. Niebo ma złowrogi, posępny wygląd. Obraz powstał w ostatnim miesiącu życia malarza, tuż przed jego samobójczą śmiercią. Był to okres obfitujący w ataki halucynacji i załamania nerwowe. Jedynie twórczość pozwalała słynnemu malarzowi wyrażać własne cierpienie, pozbywać się gromadzących się napięć i emocji. Pociągnięciami pędzla artysta pozostawił wyraźny zapis stanu swojej psychiki. Niestety – w czasach gdy żył, nie potrafiono jeszcze odpowiednio go odczytać.

 

Krzysztof Wierzycki