Jeśli pracujesz przez wiele godzin na stojąco lub siedząco, jeśli przebyłeś zapalenie żył, jeśli dokucza ci uczucie „ciężkich nóg”, to zapewne już masz lub wkrótce będziesz mieć żylaki. Zadbaj więc o codzienną aktywność fizyczną.

 

Żylaki to poważne schorzenie, objaw niewydolności żylnej powstałej wskutek nieprawidłowej pracy zastawek żylnych. Rozwija się powoli, zaczyna niewinnie od uczucia ciężkich, obolałych nóg. Cierpi na nie blisko połowa dorosłych Polaków – około 8 milionów kobiet i 3 miliony mężczyzn.

 

Obrzęki i bolesne skurcze

Pierwsze sygnały niewydolności żylnej to dolegliwości z pozoru niegroźne, ale bardzo przykre: uczucie ciężkości nóg, obrzęki, pieczenie, mrowienie i zmęczenie dające się we znaki zwłaszcza wieczorami, a także bolesne nocne skurcze mięśni łydek. Co roku ponad 200 tys. pacjentów zgłasza lekarzom takie właśnie objawy.

Nasilają się one zwłaszcza u osób po 45. roku życia. Częściej występują u kobiet. Dolegliwościom sprzyja tusza, siedząca lub stojąca praca, a także przebyte zapalenie żył. Wbrew obiegowym wyobrażeniom, źle funkcjonujące serce, choć rzutuje na krążenie żylne, to nigdy bezpośrednio nie doprowadzi do powstania żylaków. Poza czynnikami zewnętrznymi wpływającymi na powstanie żylaków, występują też skłonności dziedziczne.

Reklama

 

Winne są zastawki

Obolałe i nabrzmiałe nogi, nocne skurcze, ból rozpierający łydki od środka, uczucie ciężkości i gorąca w nogach, wreszcie nadmiernie napięta, wrażliwa i sucha skóra – to początek. Później pod skórą uwidaczniają się wypukłe żyłki. Z czasem te wypukłości znacznie się powiększają, stwarzając też problem kosmetyczny. Dzieje się tak za sprawą wadliwie funkcjonujących zastawek żylnych – delikatnych płatków w świetle naczyń, które nie zapobiegają wstecznemu przepływowi krwi, umożliwiając jej przepływ w kierunku odwrotnym.

Krew cofa się więc do żył powierzchownych, które nie są przystosowane do zniesienia zwiększonego ciśnienia. Stopniowo się rozszerzają, a ich ściany przerastają. Proces powstawania żylaków toczy się latami.

 

A. J.