Czerniak skóry jest jednym z najbardziej niebezpiecznych i agresywnych nowotworów. Atakuje melanocyty – komórki wytwarzające melatoninę, czyli barwnik odpowiadający między innymi za kolor skóry (ale nie tylko – takie komórki występują również w gałce ocznej czy błonie śluzowej przełyku oraz ucha).

 

Niestety, nowotwór ten z roku na rok pochłania coraz więcej ofiar. Statystyki są nieubłagane. W 2015 roku aż 1500 osób w Polsce zmarło z powodu czerniaka, podczas gdy 20 lat wcześniej liczba ta była o połowę mniejsza! Co ciekawe, pogarszające się wyniki nie mają wcale związku z wiedzą dotyczącą tej choroby, która z kolei ciągle rośnie. Dlaczego więc akurat czerniak zbiera tak śmiertelne żniwo?

Powodów jest przynajmniej kilka.

Reklama

 

Moda na czerniaka

Przede wszystkim winna jest moda na opaleniznę zapoczątkowana w drugiej połowie XX wieku. Lekko brązowe, smukłe ciało stało się już synonimem zdrowia i na dobre zagościło w kanonach współczesnego piękna. Tymczasem promieniowanie UV jest jednym z silniejszych czynników rakotwórczych. Niszczy ono DNA, co w konsekwencji może prowadzić do trwałych mutacji i nowotworu. I choć każda oparzona przez słońce skóra wlicza się do niebezpiecznego dla zdrowia bilansu, to jednak największym problemem są solaria. Promieniowanie UV jest w nich ponad 15 razy silniejsze niż to „naturalne”, a każdy seans (nawet najkrótszy) dwukrotnie zwiększa ryzyko wystąpienia czerniaka!

Co ciekawe, do zwiększenia liczby zachorowań mogą przyczyniać się też... zagraniczne wojaże, które odbywamy coraz częściej i chętniej. Wydawałoby się, że w krajach śródziemnomorskich, których mieszkańcy stale narażeni są na silne promieniowanie UV, zachorowań na czerniaka będzie zdecydowanie więcej niż na przykład w Szwecji czy Norwegii. Okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie, a w krajach skandynawskich odnotowuje się najwyższy współczynnik zachorowań w całej Europie! Dla mieszkańców północy, zwykle mających jasną karnację, dwa tygodnie spędzone na plaży we Włoszech są bowiem znacznie bardziej szkodliwe niż dla obdarzonych ciemniejszym kolorem skóry mieszkańców półwyspu.

 

Zmiany pod kontrolą

Po trzecie – stereotypy. Czerniak kojarzy nam się tylko z istniejącymi znamionami. I o ile osoby posiadające wiele takich „ozdób” na ciele starają się co jakiś czas je kontrolować, o tyle ludzie bez nadmiernej liczby tak zwanych pieprzyków, zwykle nie zwracają uwagi na swoją skórę. A to duży błąd! Bardzo często (nawet w 60% przypadków!) czerniak pojawia się jako nowa zmiana, niekoniecznie w miejscu, w którym wcześniej istniało przebarwienie.

Dlatego też największą przyczyną umieralności na czerniaka w Polsce jest... późna wykrywalność i strach przed diagnozą. Niestety, pacjenci zwykle zgłaszają się do lekarza w zaawansowanym stadium raka, z guzem sięgającym aż do naczyń krwionośnych, z przerzutami. A gdyby tylko wcześniej udali się do dermatologa (najlepiej zanim zmiana wrośnie w skórę głębiej niż na 1mm), to szansa na wyleczenie wynosiłaby ponad 90%. I to zaledwie za pomocą prostego zabiegu chirurgicznego.

 

Profilaktyka

Ale czy w jakikolwiek sposób można ograniczyć ryzyko zachorowania? Solarium można odpuścić, ale przecież słońce, plaża, wczasy za granicą... Na szczęście nie trzeba z nich rezygnować. Należy po prostu odpowiednio chronić skórę: unikać słońca w godzinach 11-16 (na plaży można korzystać np. z parasoli), używać kapelusza, okularów przeciwsłonecznych (koniecznie kupionych u optyka, a nie na targu!), a także stosować kremy z filtrem UVA i UVB. Co istotne, powinniśmy używać ich przez cały rok, także jesienią czy zimą zwłaszcza gdy pada śnieg, który doskonale odbija promienie słoneczne)!

Warto też przy okazji obalić mit związany z używaniem kremów przeciwsłonecznych. Wiele osób sądzi, że stosując je, nie będziemy w stanie wytwarzać witaminy D. Tak, to prawda – do jej wyprodukowania niezbędne jest promieniowanie UV, blokowane przez filtry. Nie należy o tym zapominać. (To jeden z powodów, dlaczego witaminą D w rozsądnej dawce powinniśmy suplementować się także latem.)

 

Abecadło czerniaka

Najważniejsze jest jednak, byśmy regularnie obserwowali swoją skórę i odwiedzali dermatologa. Taka profilaktyczna wizyta jest bardzo krótka i bezinwazyjna – za pomocą urządzenia zwanego dermatoskopem lekarz w dużym powiększeniu obejrzy wszystkie zmiany i oceni je za pomocą łatwego do zapamiętania systemu ABCDE:

A – asymetryczny kształt – czerniak ma nieregularny kształt, podczas gdy zwykłe znamiona na ogół są okrągłe bądź owalne

B – brzegi – postrzępione i nierówne

C – kolor – czerniak niekoniecznie musi być czarny – może być jasnobrązowy, stalowy, różowy, a nawet niebieskawy. Bardzo często rozkład koloru nie jest równomierny w obrębie zmiany, a dodatkowo zmianie ulega kolor skóry wokół niej

D – średnica (ang. diameter) – zazwyczaj około 5 milimetrów, powiększa się

E – ewolucja – czerniak nie dość, że rośnie i zmienia w czasie, to często ze znamienia może też sączyć się krew lub inny płyn

Jeśli okaże się, że podczas badania jakieś znamię wzbudzi podejrzenia lekarza, może on zalecić jej wycięcie i dokładne przebadanie pod kątem czerniaka. Zabieg taki jest bardzo prosty i zupełnie bezbolesny, a pozostająca blizna jest zwykle niewidoczna. Jeśli mamy duże znamiona, zwłaszcza w odsłoniętych albo narażonych na podrażnienia miejscach, możemy je także usunąć profilaktycznie. Taka praktyka jest powszechnie stosowana na przykład w Australii (w której odnotowuje się najwięcej zachorowań na świecie), gdzie lekarze wycinają wszystkie pieprzyki.

 

Pamiętajmy – nie ma złej pory na odwiedzenie dermatologa, a badania w kierunku czerniaka co jakiś czas powinni wykonywać wszyscy! Dlaczego więc nie zbadać się dzisiaj, powiedzmy – jutro?

 

Emilia Dominiak

Żyj Długo