Aktorstwo to często stresująca praca. Jak pani odpoczywa?

Każdy z nas potrzebuje oderwania od codzienności. Choćby na chwilę. Ja najlepiej relaksuję się w spokoju i ciszy. Lubię wtedy być sama w domu. Nie potrzebuję nawet całego dnia, najczęściej wystarcza mi kilka godzin i czuję się świetnie.

 

 

Leniuchuje pani czy działa?

Czasami jest to zwykłe leniuchowanie. Uwielbiam także obejrzeć odcinek serialu „Przyjaciele”, poczytać, albo ułożyć wirtualnego pasjansa. To wszystko mnie wycisza, uspokaja i wprawia w świetny nastrój. Wszystko, co pozwala zapomnieć o codziennych zajęciach jest odpoczynkiem. Relaksuję się, kiedy jestem wolna od typowych obowiązków – zawodowych i domowych, spraw związanych ze szkołą Marysi, sprzątaniem czy robieniem zakupów...

 

Pani prawdziwą pasją jest…?

Jazda na nartach, zwłaszcza w szczególnych warunkach, np. kiedy jest ciepło. Wiem, że to nietypowe połączenie, ale najprzyjemniejsze. Na wysokości trzech tysięcy metrów można liczyć na bliskie spotkanie ze słońcem, wówczas jazda na nartach ma inny charakter i sprawia mi większą przyjemność niż zimą.

 

Od lat szczupła, bez grama zbędnego tłuszczyku. Jaka jest na to metoda?

Niezawodną metodą są dobre geny. Należę do tych szczęśliwych kobiet, który od zawsze, od urodzenia są szczupłe. W mojej rodzinie wszystkie kobiety nie miały i nie mają problemów z nadwagą. Nigdy poza tym nie przepadałam za słodyczami, nie objadam się i nie przejadam. Uważam też na to, co jem i dużo się ruszam. Dla kobiet ważny jest atrakcyjny wygląd. Dobrze się czujemy, kiedy jesteśmy zadbane.

 

A co z ruchem?

Żadnych siłowni, ale za to codziennie ćwiczę brzuszki. Na szczęście za chwilę lato, a wtedy całą rodzinę jeździmy na wycieczki rowerowe. Pokonujemy wiele kilometrów, to sprawia nam wielką frajdę.

 

A jaką kuchnię pani lubi?

Cała moja rodzina lubi włoską kuchnię. Jemy dużo makaronów. Do wielu potraw dodaję pomidory, które wszyscy uwielbiamy, i świeże zioła. Pojawia się także białe mięso, nabiał, wszelkie warzywa i woda. Lubimy celebrować posiłki. Staramy się wspólnie zjadać śniadania i jeśli można – także obiady. Z kolacjami jest trudno, ponieważ i ja, i mąż, często wieczorami pracujemy.

 

Słyszałam, że kuchnia to pani bardzo mocna strona.

I chyba faktycznie coś w tym jest. Marysia coraz częściej namawia mnie do tego, żeby napisać książkę kucharską. Kto wie, może w końcu się zabiorę….

 

Córka ma przyzwolenie na fast food?

Tak, nie chowamy Marysi pod kloszem. Doskonale wie, że jest to niezdrowe, ale jeśli czasami ma ochotę na frytki czy hamburgera to pozwalam jej na taki posiłek.

 

Prawdą jest, że leczy pani swoich najbliższych homeopatycznie?

Tak! Najważniejsze jest to, że to faktycznie działa. W razie potrzeby nie bierzemy innych leków, tylko homeopatyczne i jesteśmy zdrowi.

 

Jaka jest pani córka?

Bardzo wrażliwa, dlatego uczę ją, żeby się nie przejmowała drobnymi niepowodzeniami, ale wyciągała z nich wnioski. Nie wymagam też, żeby przynosiła same szóstki i miała świadectwo z czerwonym paskiem. Ważne, by była sobą i by wierzyła w siebie.

 

Marysia marzy o aktorstwie? Pójdzie w ślady rodziców?

W tej chwili pewne jest jedynie to, że Marysia ma łatwość okazywania emocji i bardzo dobrą dykcję. Pyta mnie ostatnio o zdjęcia próbne. Chce zacząć brać w nich udział. To jej decyzja, jeśli postanowi spróbować, z pewnością nie będziemy jej tego zabraniać. Mam świadomość, że nadejdzie taki moment, gdy Marysia wyfrunie z domu i rozpocznie samodzielne życie.

 

Jakie cechy ceni pani w swoim mężu, Waldemarze Błaszczyku?

Odpowiedzialność. Waldek jest partnerem na życie, a nie mężczyzną z dwiema lewymi rękami. Jest lojalny, sprawiedliwy, opiekuńczy. Do tego jest wspaniałym ojcem i cudownym mężem. Czego chcieć więcej?

 

Rozmawiała: Beata Cichecka

ZOBACZ WIĘCEJ WYWIADÓW