Nawłoć pospolita, inne nazwy: mimoza, złota dziewica, złota rózga, złotnik, głowienki czerwone, urasz. Roślina zielna o właściwościach odtruwających (jej kanadyjskiej odmiany używali Indianie przeciw jadowi żmij).

 

Znana jest od dawna. Plemiona germańskie traktowały nawłoć jak herbatę, my zaś dowiedzieliśmy się o jej właściwościach od wziętych w niewolę Tatarów i Turków.

Otóż nawłoć unieczynnia toksyny, powstające podczas przemiany materii, że zaś równocześnie zwiększa ilość wydzielanego moczu – i to nawet o kilkaset procent! – zostają one błyskawicznie wydalone poza organizm.

To silnie moczopędne działanie powoduje, że nawłocią leczy się prawie wszystkie choroby układu moczowego: zapalenie kłębków i miedniczek nerkowych, moczowodów, zatrzymanie moczu, a w mieszankach – kamicę nerkową. Ziele nawłoci wchodzi w skład leków ziołowych: urogran i fitolizyna.

„Wszystkie wyciągi z nawłoci – dzięki zawartości w nich ściągających garbników i uszczelniającej włośniczki rutyny – używane są też w schorzeniach przewodu pokarmowego. Leczą nieżyty żołądka i wrzody, likwidują małe krwawienia, zatrzymują biegunkę, a do tego działają żółciopędnie, obniżają nieznacznie ciśnienie krwi i uspokajają” – pisze w Małej księdze ziół Anna Mazerant-Leszkowska. I dodaje, że lecznicze właściwości tej rośliny zwielokrotnia się liśćmi brzozy, brusznicy, zielem bratka lub owocem jałowca.

Tylko do dekoracji nie potrzebuje towarzyszy. Rośnie przy drogach, na zboczach, w zaroślach, w większych lasach iglastych, nieraz masami. W ogródkach uprawia się ją jako roślinę ozdobną.

A kąpiel w naparze z nawłoci wzmacnia zwiotczałe mięśnie i skórę! Należy ją brać co trzeci dzień przez miesiąc, bo tyle czasu trzeba, by skóra poróżowiała i stała się jędrna.

 

Wiesława Kwiatkowska