28 grudnia 1895 roku Wilhelm Roentgen poinformował świat o odkryciu promieni X. Kilka tygodni później, fizyk i dyrektor szkoły w Maastricht H.J. Hoffmans i lekarz, a zarazem dyrektor miejscowego szpitala L.Th. van Kleef, przeprowadzili pierwsze eksperymenty z obrazowaniem układu anatomicznego za pomocą promieni Roentgena, wykorzystując w tym celu aparat zbudowany z części znajdujących się w szkole Hoffmansa.

Nie upłynęło zbyt wiele czasu, a maszyna stworzona przez nich w oparciu o wskazówki Roentgena okazała się przestarzała i ostatecznie trafiła do jednego z magazynów, gdzie pokryła się kurzem. Rok temu dr nauk medycznych Jos M.A van Engelshoven, szef radiologii Centrum Medycznego Uniwersytetu Maastricht, wydobył to urządzenie, aby pokazać je w programie telewizyjnym o historii służby zdrowia w regionie. Po programie dr nauk medycznych Gerrit J. Kemerink z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Maastricht postanowił lepiej mu się przyjrzeć.

– Według mojej wiedzy, nikt nie wykonywał jeszcze dokładnych pomiarów parametrów tego urządzenia, ponieważ było ono stopniowo zastępowane aparatami nowszej generacji – tłumaczy dr Kemerink.

Wraz z zespołem powtórzył jeden z pierwszych eksperymentów, wykonując zdjęcie dłoni zmarłego, którego ciało przekazano dla celów naukowych.

– Pracowaliśmy w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu o czarnych ścianach. Nieregularne dźwięki przerywacza, skwierczenie wyładowań i zielonkawe błyski stwarzały niesamowitą, wręcz upiorną atmosferę – opowiada dr Kemerink.

Porównano dawki promieniowania, właściwości wiązki promieni X i charakterystykę elektryczną aparatu z roku 1896 – w takich samych warunkach, jak działo się to w 1896 roku  z nowoczesnymi urządzeniami. Szacowana dawka promieniowania potrzebnego do uzyskania zdjęcia dłoni ze starego aparatu wynosiła 74 miligrejów i była niemal 1500 razy wyższa od emitowanej przez dzisiejsze (0,05 miligreja). Pierwotnie na wykonanie zdjęcia potrzeba było 90 minut, gdy obecnie wystarcza… 21 milisekund.

Wysoka dawka promieniowania oraz długi czas ekspozycji powodowały poważne problemy zdrowotne u pionierów radiologii. Efekty uboczne – kłopoty z oczami, oparzenia czy utrata owłosienia – pojawiały się w ciągu kilka do kilkunastu dni od napromieniowania.

– Wielu operatorów dawnych urządzeń miało poważne uszkodzenia dłoni, które nierzadko kończyły się interwencją chirurga, a nawet amputacją – stwierdza dr Kemerink.

Technologia wykonywania zdjęć rentgenowskich przeżyła gwałtowny rozwój w XX wieku, co pozwoliło na poważne obniżenie dawki promieniowania, skrócenie czasu koniecznego do wykonania zdjęcia i poprawienie jakości obrazu. Dzięki temu promienie rentgenowskie stały się wygodnym i bezpiecznym narzędziem nadal liczącym się w diagnostyce.

 

Źródło: www.physorg.com