Jak student przygotowywałby się do egzaminu, na którym może pojawić się pytanie o vilcacorę? Co musi o niej wiedzieć? Co powinno znaleźć się w skondensowanej ściądze na jej temat?

 

Zacząć trzeba od rzeczy podstawowej – od tego, że vilcacora (Uncaria tomentosa) jest rośliną. I to rośliną niezwykłą. Pochodzącą z największego lasu świata, z Amazonii. Z lekko pofałdowanej Amazonii, zwanej Montanią. Z Amazonii wspinającej się na wschodnie stoki najdłuższego łańcucha górskiego na świecie – Andów.

 

Środowisko

Jej naturalne środowisko ma znaczenie. Bo wielkość lasu, będącego matecznikiem vilcacory powoduje, że o przetrwanie musi ona konkurować z bardzo dużą liczbą innych roślin. Także z niezliczonymi owadami i drobnoustrojami. A że jest ona pnączem, musi mieć szczególnie dużo sił, by piąć się ku słońcu, do góry. Wystarczy powiedzieć, że w pełni dojrzała vilcacora, korzystając z kolców porastających jej łodygę, potrafi wspiąć się na wysokość trzydziestu kilku metrów!

Żeby móc się oprzeć niezliczonej ilości pleśni, grzybów i drobnoustrojów, w które obfituje amazoński las, vilcacora musi być szczególnie dobrze wyposażona. Ma bardzo specyficzny skład chemiczny. Zawiera m.in. alkaloidy oksoindolowe – związki chemiczne o pierścieniowej budowie, które zwiększają odporność i żywotność tej rośliny.

Reklama

 

Początki sławy

O jej sile południowoamerykańscy Indianie – głównie Asháninkowie i Pirowie – wiedzieli od dawna. Skąd? W czasie wielogodzinnych wędrówek przez puszczę chętnie pili wodę, która była zgromadzona w łodydze vilcacory. I zauważyli, że ta właśnie woda pomaga im na wiele dolegliwości. To zaś skłoniło ich do jeszcze większego zainteresowania się tym pnączem.

Wkrótce odwar z jej łodygi lub z jej drewnianych wiórków na stałe trafił do amazońskiej farmakopei. Sławę zdobył, bo zadziwiał wszechstronnością swego działania. Tak wielką, że w wielu regionach wschodnich stoków Andów do dziś vilcacora nazywana jest „paratodo”. „Para todo” po hiszpańsku (czyli w języku, którym dziś posługuje się większość Indian) oznacza „na wszystko”. Odwar z vilcacory – o czym mówi wiele relacji naocznych świadków – pomagał nawet po ukąszeniach jadowitych węży!

 

Mechanizm działania

Skąd ta wszechstronność? Bo związki chemiczne budujące vilcacorę oddziałują na system odpornościowy. Oddziałują, to mało powiedziane. One go szczególnie mobilizują i aktywują. Jest to możliwe dzięki wcześniej już wspomnianym alkaloidom oksoindolowym. Po tym, jak pojawią się one w organizmie, ten traktuje je jako intruzów. A przybywający z zewnątrz intruzi alarmują system immunologiczny.

Alkaloidy, dzięki specyficznemu rozłożeniu ładunków elektrycznych w swoim wnętrzu, drgają, wibrują. To natomiast powoduje zwiększoną ruchliwość makrofagów – ważnego składnika systemu odpornościowego. Ponadto alkaloidy są strukturami drobnocząsteczkowymi, więc docierają do wszystkich zakamarków organizmów. A że pierścienie alkaloidów są lewoskrętne (czyli organizm traktuje je jako naturalne), ten dopuszcza je do siebie tym chętniej. Przez to efekt wywołany przez drobnocząsteczkową strukturę alkaloidów jest potęgowany. Układ odpornościowy w jeszcze większym stopniu zostaje wprowadzony w stan mobilizacji.

 

Hasła

Nic więc dziwnego, że na hasło ODPORNOŚĆ, odzewem ponad wszelką wątpliwość powinno być: VILCACORA. Dlatego też, bez ryzyka popełnienia błędu, vilcacorę można nazwać królową pośród immunostymulantów i immunomodulotorów – czyli środków pozytywnie oddziałujących na system odpornościowy.

 

Od pionierów do lekarzy

Pierwsi orędownicy działania vilcacory w świecie zachodnim pojawili się w pierwszej połowie XX wieku. Byli to pionierzy, którzy mieli kontakt zarówno ze światem Indian, jak i ze światem białych. W ich gronie należy wymienić A. Brella – niemieckiego przyrodnika, który osiedlił się w Peru w okolicy Moyobamby – i zaprzyjaźnionego z nim L. Schulera, który stosując vilcacorę, sukcesem miał zakończyć zmagania z bardzo poważną chorobą. Jeszcze innym gorącym propagatorem tej rośliny był Polak, salezjanin, ojciec E. Szeliga, a także polscy lekarze z AMC, którzy w końcu XX wieku pojechali do Ameryki Południowej, by na własne oczy przekonać się, jak bardzo można wzmocnić ludzki organizm, podając odwar z vilcacory.

 

Badacze

Na tapet vilcacorę wzięli też liczni badacze. Dr Y. Sheng, chiński badacz z Lund w Szwecji, badał przydatność ekstraktu z vilcacory w leczeniu białaczki. M. Sandoval udowodnił przydatność vilcacory jako wymiatacza wolnych rodników. Antywirusowe właściwości Uncarii tomentosa badali J.E. Williams i R. Aquino. J. Piscoya skupił się natomiast na antyzapalnym działaniu wyciągu z tej rośliny. To tylko kilka przykładów. Dziś wykaz naukowych badań dotyczących vilcacory obejmuje blisko tysiąc pozycji.

 

Uniwersalność

To, co wynika zarówno z badań, jak i z obserwacji lekarzy, to przede wszystkim wielka uniwersalność zastosowań vilcacory. Co prawda wykaz oświadczeń na jej temat publikowany przez europejską organizację EFSA obejmuje jak dotąd jej pozytywny wpływ na stawy oraz działanie na układ odpornościowy, jednak zasięg i wyniki prowadzonych aktualnie badań pozwala domniemywać, iż wkrótce ulegnie on wydłużeniu. Uniwersalność vilcacory polega też na tym, że w zasadzie można przyjmować ją przez cały rok. Jesienią i zimą, kiedy szczególnie jesteśmy narażeni na infekcje, jako immunostymulator, czyli środek podnoszący odporność, natomiast wiosną i latem (kiedy jesteśmy bardziej ruchliwi) wykorzystując jej zdolność do hamowania syntezy czynnika TNF-alfa oraz prostaglandyny PGE-2, wpływających na stany zapalne stawów.

 

Wit Romanowski

Żyj Długo